25

5.4K 363 45
                                    

Po dość długich zakupach, w końcu postanowiliśmy wrócić do domu. Mojego domu.

Tyle razy mi dziękował, że w pewnym momencie przestałam liczyć. Tak naprawdę to nie wiem za co jest mi wdzięczny. Przecież ja u niego też nocowałam, więc bez problemu zgodziłam się, by dziś spał u mnie. Fakt, trochę to krępujące, bo Harry miał być tylko klientem, ale cóż. Jak widać plany się zmieniły i zostaniemy przyjaciółmi.


Otwieram drzwi mojego skromnego mieszkania i wpuszczam Harrego do środka. Rozgląda się na wszystkie strony i widzę, że nie bardzo podoba mu się jak mieszkam. Pewnie przyzwyczajony jest do drogich i ekskluzywnych rzeczy, a ja niestety nie śpię na pieniądzach.


- Przytulnie - chichocze Harry i zaczyna oglądać zdjęcia z antyramy, która wisi na ścianie w salonie.

- Taa - uśmiecham się i rozpakowuję torbę z zakupami.

- Mogę ugotować Ci dzisiaj coś dobrego - mówi, a ja unoszę brew.

- Umiesz gotować? - prycham, a on zaczyna się śmiać - Myślałam, że masz od tego ludzi.

- Bo mam - wystawia mi język - Ale lubię sam sobie coś zrobić.

- W takim razie okay. Zrób coś.

Pokazuję mu gdzie co leży i wychodzę z kuchni, żeby miał święty spokój. Idealnym rozwiązaniem będzie sprawdzenie mojego grafiku. Trochę się ostatnio pogubiłam i nie wiem kiedy muszę iść do pracy.

Wyciągam z komody mojego iPada i sprawdzam w kalendarzu dni mojej pracy. Mam jutro wolne, więc mogę się wyspać.


- Długo jeszcze? - pytam i idę do kuchni, sprawdzić jak mu idzie.

- Przecież nie minęło nawet 5 minut - wybucha śmiechem, a ja jęczę.

- Nie chce mi się czekać - wzruszam ramionami - Pomogę Ci.

- Oczywiście - odpowiada z sarkazmem i wypycha mnie z kuchni - Idź sprawdź czy nie ma Cię w łazience.

- Jesteś w moim domu, więc jedyne kto tu może coś sprawdzać, to Ty - czy nie ma Cię u siebie.


Harry w końcu ustępuje i pozwala mi sobie pomóc. Jedyne co robię to dosypuję mąki, mleka lub odmierzam mu produkty, bo on nie za bardzo sobie z tym radzi.

- Ile jajek? - pytam i wczytuję się w książkę kucharską, gdy nagle czuje coś obrzydliwego na swojej głowie.

- Dwa - wybucha śmiechem Harry i zdaję sobie sprawę, że rozbił na mojej głowie jajka.

- Fu! - krzyczę i wygrzebuję z włosów resztki skorupek, białka i żółtka, a Harry wręcz tarza się na ziemi ze śmiechu.

Korzystając z jego nieuwagi, otwieram opakowanie mąki i wysypuję całą na jego twarz, nie zważając na to, czy ma otwarte oczy i buzię. Niech ma za swoje.

- Lizz! - krzyczy i natychmiastowo wstaje z miejsca.

Wypluwa do kranu biały proszek i myje całą twarz.

- Ty mała gówniaro - syczy, a ja nie mogę powstrzymać się przed śmiechem.

Ledwo się obejrzałam, a na mojej twarzy wylądowała bita śmietana, która miała służyć jako ozdoba naszego ciasta.

- Mniam - uśmiecham się i zlizuję sobie z twarzy pyszną śmietanę, którą uwielbiam.

Łapię w dłoń paczkę cukry, gdy nagle Harry łapie mnie za nadgarstki i przypiera do ściany. Jego oczy świdrują dziurę w moich i mam wrażenie, że zaraz zemdleję.

- Co? - pytam cicho, a on przylega do moich ust.

Jego pocałunek jest taki delikatny i czuły, zupełnie niepasujący do jego wyglądu i charakteru. Do niego pasują bardziej zachłanne, szybkie pocałunki.

Harry odrywa się ode mnie i zaczyna chichotać.

- No co? - pytam ostro i wyrywam się z jego uścisku.

- Miałaś na ustach bitą śmietanę - mówi, a ja uderzam go w ramię.

- Przyjaciół się nie całuje - fukam.

- Oh daj spokój Lizz - wywraca oczami i przytula mnie do swojego torsu - Dobrze wiesz, że nie jesteśmy przyjaciółmi.

Chwytam za pierwsze, lepsze co mam pod ręką i cisnę tym w Harrego.

Jak się okazuje po chwili mój "przyjaciel" jest cały w masie krówkowej.



- Dobre, co? - pyta Harry wkładając do buzi trzeci już kawałek pizzy hawajskiej.

- Pycha - śmieję się i wyjadam ananasa, który wyjątkowo mi smakuje.

Skończyło się na tym, że z naszego ciasta nic nie zostało i musieliśmy zamówić pizzę. Dobre i to.

- Gdzie będę spał?

- Tutaj - mówię - Kanapa jest całkiem wygodna.

- Dlaczego nie mogę spać z Tobą? - jęczy.

- Chcesz odpowiedź w stylu matki czy kobiety?

- Kobiety.

- Bo nie - uśmiecham się.

- A jaka jest odpowiedź matki? - marszczy brwi.

- Bo ja tak chcę.*

Harry wybucha śmiechem i rzuca we mnie kawałkiem sera, który łapię i zjadam.

- Muszę z Tobą spać. Mam ataki astmy każdej nocy i ktoś musi przy mnie być.

Dlaczego nie powiedział mi, że ma ataki astmy? Przecież to jest niebezpieczne.

- Naprawdę? - pytam, a on kiwa głową - No.. dobra. Możesz spać ze mną, ale jak najdalej.

- Jasne - odpowiada z sarkazmem.


- Gaś te pieprzone światło! - krzyczę w końcu, gdy Harry 15 minut przegląda coś na telefonie i nie chce zgasić lampki, która przeszkadza mi w zaśnięciu.

- Woah, wyszczekana - Harry wybucha śmiechem i w końcu gasi światło.

Kładzie się obok mnie i okrywa nas cieplutką kołdrą.

- Brakuje Ci czegoś, Lizz? - pyta Harry - Czujesz, że jeszcze czegoś nie masz?

Udaję, że śpię by uniknąć odpowiedzi na to prywatne pytanie. Nie chcę by znał odpowiedź.

Dłuższą chwilę nie odpowiadam, więc Harry znów zaczyna mówić.

- Mi.. brakuje czułości, wiesz? Wiem jak bardzo pedalsko to musi brzmieć, ale niestety tak jest. Po odejściu mamy nie mam nikogo. Brakuje mi miłości, Lizz - szepcze i przytula się do mnie, tak, że leżymy na "łyżeczki"

W normalnej sytuacji wyrwałabym mu się, a on zacząłby się śmiać, ale nie dziś. Dziś dałam spokój i pozwoliłam nam odpocząć, bo wiem, że oboje tego potrzebujemy.

_____________________________________________

50 votes = next x 


Halo czytelnicy, jeśli lubicie Psychologist to z całego serca chcę Was zaprosić na moje nowe ff " Forgive", które dopiero zaczynam :)

Wzięłam pomysł z "story ideas." i myślę, że może się Wam spodobać, dlatego jeśli macie chwilkę to wejdźcie :) Kocham Was i liczę na Wasze wsparcie i pomoc:*

http://www.wattpad.com/132251794-forgive-harry-styles-0 <—— wchodzimy :)


Psychologist || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz