5

8.1K 448 166
                                    

Otwieram usta ze zdziwienia i zerkam na niego.

- Słucham? Harry, jesteś moim klientem - mówię dość ostro.

- To nie ma znaczenia - wzrusza ramionami - Mógłbym być nawet Twoim ojcem, a i tak bym Cię pociągał.

Chichoczę pod nosem i kręcę głową.

- Jesteś niemożliwy.



Harry poszedł sobie szybciej niż myślałam, a ja miałam czas na odpoczynek. Jeszcze tylko jutrzejsze spotkanie i mam dwa dni wolnego.

Najgorsze jest to, że Gina i Simon na pewno zaciągną mnie na imprezę. Zawsze tak jest.

Wzdycham i oczekuję następnego klienta. Tym razem zawita do mnie Greg Horan. Uwielbiam tego faceta, a jeszcze bardziej uwielbiam jego brata.


Równo o ustalonej godzinie, do gabinetu wchodzi Greg, który wita mnie szerokim uśmiechem.

- Cześć - mówi i podchodzi bliżej, żeby mnie przytulić.

Odwzajemniam ten miły gest i czekam, aż opowie mi, co u niego.

- Podjąłem decyzję - szczerzy się i klaszcze w dłonie - Nie muszę chodzić już na terapię.

W głębi duszy jestem szczęśliwa, że poradził sobie z problemami, ale z drugiej strony smutno mi, że już nie będę go widywać.

- To super - uśmiecham się fałszywie i upijam łyk kawy, która jest dziś wyjątkowo gorzka.

- Nie cieszysz się? - zauważa mój grymas.

- Oh, oczywiście, że się cieszę. Po prostu bardzo Cię lubię, Greg - mówię i otwieram szafkę.

Znajduję w niej teczkę z wszystkimi dokumentami dotyczącymi Grega i przeglądam, czy na pewno wszystko jest.

- Możemy spotykać się prywatnie - wzrusza ramionami (niczym Harry) - Niall też Cię lubi, więc to nie problem.

Wzdycham z ulgą i uśmiecham się.

- To świetnie.



Greg Horan z prześladowanego i nieradzącego sobie z życiem faceta, zmienił się nie do poznania.

Obecnie jest w szczęśliwym związku i szuka dobrej pracy. Razem z narzeczoną oczekują dziecka.

- Tak bardzo im zazdroszczę - mamroczę do Giny i siadam przy stoliku.

- Możesz być z siebie dumna, bo wygląda na to, że to Twoja zasługa - mówi i sięga po kubek z herbatą - A na Ciebie przyjdzie jeszcze czas, słonko.

Uśmiecham się lekko na samą myśl, że gdzieś tam czeka na mnie facet, z którym będę szczęśliwa. Chciałabym go już poznać. Mam dwadzieścia jeden lat i chyba nadszedł ten czas, żeby się ustatkować.

- Witam Panie! - krzyczy Austin, a ja wywracam oczami.

- Cześć, Austin - odzywa się Gina.

Tak bardzo nie trawię tego człowieka. Działa mi na nerwy i chyba myśli, że ma jakieś szanse u mnie.

- Lizzie, może powiesz mi coś o gościu, który niedawno tu z Tobą był? - pyta, a mnie dosłownie zalewa krew.

Czy on nie ma swojego życia? Mam wielką ochotę dowalić mu jakimś tekstem, ale wiem, że muszę być w miarę miła. Gdyby doniósł na mnie dla szefa, to straciłabym pracę.

- Klient - mamroczę i mierzę go wzrokiem.

Szkoda, że nigdy nie mogę spojrzeć tak na Harrego. Onieśmiela mnie i zupełnie nie wiem dlaczego. Jest przecież zwyczajnym klientem, jak każdy.

- Nie wiedziałem, że klientów można przyprowadzać do jadalni. Szef nie byłby zadowolony - uśmiecha się cwaniacko, a ja nie wytrzymuję.

- Szef nie byłby zadowolony z faktu, że połowa dziewczyn, które przychodzą do Ciebie na terapię, nie są Twoimi klientkami. Coś jeszcze? - warczę.

Chłopak kiwa przecząco głową i bierze się za jedzenie.



Piątek.

Uwielbiam piątki, jednak dziś jest inaczej. Sama myśl, że pierwsze spotkanie jest z Harrym przeraża mnie. Nie wiem o czym będziemy rozmawiać, bo o jego problemach z pewnością nie. Unika tego tematu jak ognia.


- Dzień dobry - mówi, gdy wchodzi do gabinetu.

Odwiesza kurtkę i siada na krześle, naprzeciwko mnie.

- Cześć, Harry - uśmiecham się lekko i włączam laptopa - O czym chcesz porozmawiać dziś?

- O Tobie - odpowiada szybko i wygodnie rozsiada się na krześle.

Irytujące i bezczelne.

- Ty jesteś klientem - przypominam mu - Porozmawiamy o Tobie, albo..

- Albo co? - przerywa mi, a ja wywracam oczami.

- Albo zakończę naszą terapię. Przychodzisz tu i zachowujesz się jakbyś był u znajomego na pogadankach.

- Bo tak się czuję - syczy - Jestem tu tylko przez ojca i nie mam zamiaru rozmawiać o moich problemach.

- Dobrze - kiwam głową i biorę do ręki jego dokumenty - Znajdę numer Twojego ojca i powiem mu, że nie jestem Ci potrzebna.

- Nie - warczy - Nie dzwoń.

Odkładam papiery i wzdycham głęboko. Czy on się dobrze czuje?

- Harry, o co Ci chodzi? Jeśli nie chcesz rozmawiać o sobie to nie masz po co tu przychodzić.

- Mam, Elizabeth - znacząco unosi brwi - Przychodzę tu dla Ciebie.


Psychologist || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz