1

16.3K 582 17
                                    

Zmarznięta i mokra wchodzę do biura. Zamykam za sobą drzwi, żeby zimne powietrze nie dostało się do środka i odwieszam kurtkę na wieszak. Tuż obok niej ląduje mój szalik i czapka, a zimowe buty zmieniam na czarne szpilki.
- Dzień dobry – mówi Austin i uśmiecha się, a ja z przymusu odwzajemniam gest.
- Dzień dobry – odpowiadam i ruszam w stronę stołu, z którego podbieram kubek gorącej kawy oraz czekoladowe ciastko.
Poprawiam moją czarną spódnicę i wsiadam do windy. Wszystko dokładnie wskazuje na to, że dziś nie jest mój najlepszy dzień. Zła pogoda, spóźnienie, a na dodatek czeka na mnie bardzo wielu klientów.
Po drodze spotykam Carrie, która macha mi i znika w drzwiach swojego gabinetu.
Niechętnie otwieram metalowe drzwi z plakietką  „Elizabeth Foster”  i wchodzę do środka. Uderza we mnie zapach lawendy i świeżego powietrza. Torbę kładę obok biurka, a kawę i ciastko na stolik.
Już chcę brać się za spisanie nowych papierów, ale ktoś mi przeszkadza pukaniem do drzwi.
- Proszę  - mówię i siadam na krześle.
Jedną dłonią przeczesuję włosy, a drugą bawię się długopisem.
- Elizabeth – głos szefa stawia mnie do pionu.
Natychmiast wstaję z miejsca i grzecznie się uśmiecham.
- Dzień dobry – mamroczę i z powrotem siadam, tym razem cała moja uwaga skupiona jest na nim.
- Umówiłem Cię na kolejne spotkanie – informuje, a ja przeklinam go w myślach.
- Rozumiem, szefie – przerywam mu i nerwowo bawię się palcami – Ale dziś mam napięty grafik. Nie mam ani chwili przerwy.
- Wszystkie inne spotkania przekazałem Kate oraz Brad’owi. Dziś masz tylko jedno.
- Dziękuję – zmuszam się do uśmiechu i głęboko wzdycham.
- Spotkanie zaczyna się – przerywa i spogląda na złoty zegarek z Michael’a  Kors’a, którego bardzo mu zazdroszczę – dokładnie za 10 minut. Dasz sobie radę.
Szef kładzie kartkę na moje biurko, a następnie wychodzi z gabinetu. W głębi duszy dziękuję mu, że przekazał innym wszystkie moje spotkania, ale musi być tego jakiś powód.
Upijam łyk gorącej, gorzkiej kawy i gryzę ciastko, które jest naprawdę bardzo dobre. Dokumenty zostawiam sobie na jutro, dzisiaj już nie mam na nic sił.
Po krótkiej chwili ktoś puka do moich drzwi, a ja wiem, że to klient. Czeka mnie godzina szczerej rozmowy i wyznań. Uwielbiam tą pracę.
- Proszę – mówię i rozsiadam się w fotelu.
Do gabinetu wchodzi młody mężczyzna. Jest młodszy, niż go sobie wyobrażałam.
- Usiądź, proszę – uśmiecham się i wskazuję krzesło po drugiej stronie biurka.
Facet niechętnie podchodzi bliżej i siada na krześle, cały czas wpatrując się we mnie.
- Jestem Elizabeth – podaję mu dłoń, którą olewa i kiwa głową.
- Harry.
Nie dziwi mnie to, że odrzuca moją uprzejmość. Robi tak większość osób, które zgłaszają się po poradę do psychologa.
- Jak Ci minął dzień? – pytam i opieram się łokciami o biurko.
Harry wierci się w fotelu i marszczy brwi, spoglądając na mnie.
- Jest po 11 – zauważa – Dzień mi jeszcze nie minął.
Przewracam oczami na jego odpowiedź, jednak zdaję sobie sprawę, że mówi prawdę. Mogłam inaczej to rozegrać.
- Dobrze. Może powiesz co Cię tu sprowadza?
- Nie – mamrocze i wzrusza ramionami.
Powoli irytuje mnie jego zachowanie, ale postanawiam być profesjonalna.
- Skoro zgłosiłeś się do psychologa, to oczekuję, że jednak coś mi powiesz – uśmiecham się dodając mu otuchy, jednak on prycha pod nosem.
- Ojciec mnie tu przysłał – odpowiada i spogląda w okno – Nie chciałem tu przyjść.
- Myślę, że miał powody.
- Może miał, może nie. Co Cię to obchodzi? – mierzy mnie wzrokiem, a ja wzdycham.
Zapowiada się ciężki dzień.




_______________________________

Wstępny rozdział. Jeśli podoba Wam się, zachęcam do komentowania i votes :):* 

Psychologist || Harry StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz