Wyrywam mu telefon z ręki i odkładam na biurko.
- Nawet nie próbuj mu nic robić - mówię ostro, gdy Harry wywraca oczami.
- Jeśli będzie próbował wpieprzać się w nasz związek, to nie ręczę za siebie.
Chwila.. Co?!- Związek? - powtarzam po nim i marszczę brwi.
- Źle to ująłem. Relację między nami - poprawia się, a ja kiwam głową.
Nie odpowiadam nic tylko wyciągam z półki mój kalendarz.
- Za pół godziny mam kolejne spotkanie, więc będziesz musiał wyjść - informuję go.
- Okay. Kiedy kończysz?
- O 14 - uśmiecham się.
-Harry-
Lizz siedzi w gabinecie z jakimś gejem i rozmawia z nim na temat jego orientacji. Wiem, bo podsłuchałem. Umówiłem się z nią o 14 na dole i szczerze mówiąc, nie chce mi się tu tyle czekać. Mógłbym wyjść na fajkę czy coś, ale muszę być pewny, że ten pedał nic jej nie zrobi.
Siadam na czarnym krześle i wyjmuję z kieszeni telefon. Zauważam nieodczytaną wiadomość od Louis'a, więc natychmiast ją otwieram.
od: Tommo
Jace rozwalił Malikowi nos
Co kurwa? Myślałem, że po ostatniej walce, którą oczywiście wygrałem, dałem mu do zrozumienia, że ma się odpierdolić.
do: Tommo
gdzie jesteście?
od: Tommo
nadal w magazynie, Jace też tu jest.
do: Tommo
jadę do was
Bez zastanowienia chowam telefon do kieszeni i wychodzę z biura. Po drodze spotykam tego całego Austin'a i posyłam mu morderczy wzrok. Mu też złamię żebro, jeśli tylko będzie chciał. Zamawiam taxi, choć nienawidzę tego robić i ruszam w stronę magazynów.
Wybiegam z auta, rzucając kierowcy 10 funtów i z hukiem wchodzę do wnętrza magazynu.
- Hej! - krzyczę i mierzę wzrokiem Jace'a, który jak gdyby nigdy nic, rozmawia z dość ładną brunetką - Do Ciebie, kurwa, mówię - syczę, gdy Jace rozgląda się na boki.
- Czegoś chcesz? - pyta, a ja prycham.
- Rozpierdoliłeś mu nos. To jest mój przyjaciel, pamiętasz? Tkniesz kogoś z moich przyjaciół, a Ci zajebię - warczę, podchodząc bliżej.
Chwytam jego koszulkę i unoszę kolesia w górę. Jak na 190 wzrostu jest dosyć lekki.
- Spokojnie, Styles - mamrocze - To był wypadek.
- Wypadek, kurwa? - wybucham śmiechem - Powiesz policji, że to był wypadek, gdy rozpierdolę Cię tak, że wylądujesz na wózku - wymierzam mu cios w twarz.
Jace upada na podłogę, więc siadam na nim okrakiem (kurwa, jak pedalsko to brzmi) i ponownie zadaję mu ciosy w mordę.
- Jeszcze raz, kurwa, go dotknij! - krzyczę i uderzam pięścią w jego nos, sprawiając, że się łamię.
Charakterystyczny szczęk kości napędza mnie tylko do dalszego niszczenia mu twarzy.
Ludzie wokół zbyt bardzo się boją, by pomóc biednemu chłopakowi. Zbyt bardzo się mnie boją. I kurwa prawidłowo.
- Hej! Harry! - krzyczy Louis, wbiegając do środka i odciągając mnie od zmasakrowanej twarzy Jace'a.
- Jeszcze nie skończyłem.
- Skończyłeś - uśmiecha się i odsuwa mnie na bok - Będzie wyglądał jak gówno przez co najmniej miesiąc - po cichu przybija mi piątkę i bierze tego cholernego dupka na ramię.
Wychodzi z nim z magazynu, a ja wzdycham i opieram się o ścianę.
- Jesteś dobrym przyjacielem - uśmiecha się dziewczyna i kładzie swoją małą dłoń na moim ramieniu.
- No.
Brunetka zbliża się i pozostawia czerwony ślad swojej szminki na moim policzku. Policzek, serio?
Uśmiecha się do mnie i odchodzi..
_________________________________________________________
krótki, bo na szybko pisany, przepraszam:)
mam wrażenie, że jest trochę nudny, ale wiecej bedzie się działo w nastepnym:)
CZYTASZ
Psychologist || Harry Styles
FanfictionPsycholog miała pomóc mu normalnie żyć. Role się odwróciły. On pokazał jej, jak żyć nienormalnie. okładka >> @luvasharry