Harry otwiera mi drzwi od ogromnego domu i wpuszcza do środka.
- Woah.. - to wszystko co potrafię z siebie wydusić, gdy widzę wnętrze budynku.
Wszystko jest takie eleganckie i na pewno bardzo drogie.
- Nie lubię tu być - odzywa się Harry i idzie do pomieszczenia, które na moje oko jest jadalnią.
Wyciąga z czarnego barku butelkę wina i dwie lampki.*
- Dlaczego?
- Wszystko przypomina mi o tym, że mój ojciec jest tak obrzydliwie bogaty. Nienawidzę tego, że ma tyle kasy.
- Wcale nie musisz tu mieszkać - mówię cicho, a on odwraca głowę w moją stronę i marszczy brwi.
- Oczywiście, że muszę - wywraca oczami - Gdzie indziej miałbym pójść?
- Skoro Twój tata jest taki nadziany, to myślę, że mógłby kupić Ci mieszkanie, w którym mieszkałbyś sam i czułbyś się dobrze.
- Nie chcę jego pieniędzy i nie chcę żeby nic mi kupował - rzuca szybko i wychodzi z pomieszczenia.
Kierujemy się w stronę salonu, który wyposażony jest w 2 skórzane kanapy i trzy podobne fotele.
Siadamy na jednej z nich i Harry bierze się za otworzenie wina korkociągiem, który wcześniej przygotował. Gdy w końcu mu się to udaje, nalewa trochę do każdej z lampek i podaje mi jedną.
- Moglibyśmy coś oglądnąć - mówię.
Harry wstaje bez słowa i łapie mnie za rękę. Idziemy w stronę drzwi tarasowych i wychodzimy na dwór. Chłopak przymyka drzwi, żeby do domu nie dostało się tak dużo zimna i ciągnie mnie w stronę drzew, których jest tu bardzo dużo.
Ojciec Harrego ma piękny, duży ogród, o którym mogłabym tylko marzyć.
Siadamy na trawie, pod ogromnym drzewem i patrzymy w niebo.
Jest luty, a tak naprawdę już końcówka lutego, a tego roku zima trochę mnie zaskoczyła. Po śniegu nie ma śladu, ale za to jest bardzo bardzo zimno.
Wtulam się w tors Harrego i upijam łyk wina.
- Ładnie - mruczę i zaczynam przejeżdżać wzrokiem po gwiazdach na niebie.
Wszystko wydaje się być takie piękne. Czarne niebo, świecące gwiazdy, ciepło ramion Harrego i jego oddech na mojej szyi.
Ktoś mógłby pomyśleć, że pod tym drzewem leży para zakochanych, ale nikt nie wie jak dalekie jest to od prawdy.
Lubię Harrego, ale to są tylko i wyłącznie relacje klient-psycholog. Nic więcej.
- Dobrze się czuję - mówi nagle Harry - Od dawna nie mogłem tak spokojnie posiedzieć i popatrzeć w gwiazdy.
- Tak, ja też - przytakuję.
Wypijamy już wszystko, więc Harry postanawia pójść bo całą butelkę, żebyśmy mogli sobie nalewać, kiedy tylko nam się podoba.|
Gdy wstał i odszedł ode mnie, było mi tak.. dziwnie. Jakby zabrał ze mnie trochę tego ciepła i szczęścia, które mi dał.
Wzdycham głęboko i patrzę jak para ulatnia się z moich ust. Nie odczuwam zimna, które panuje na dworze, a z pewnością jest poniżej zera.
Ubrana tylko w czarne jeansy i bluzkę na krótki rękaw siedzę pod drzewem i rozkoszuję się smakiem wina, który został mi jeszcze na języku. Absurdalne.
Nagle obok mnie pojawia się Harry i nalewa mi odrobinę czerwonej cieczy. Siada za mną i obejmuje mnie ramionami, a ja układam głowę na jego torsie.
- Wiedziałem, że się zaprzyjaźnimy - mówi i jestem pewna, że na jego twarzy widnieje szeroki uśmiech.
- Kto powiedział, że jesteśmy przyjaciółmi? - pytam i odwracam się w jego stronę.
- Wiem, że chcesz - szepcze i dotyka ustami mojego policzka.
Mam wrażenie, że zaraz rzucę się na niego i zacznę go całować. Każdy jego dotyk pobudza moje ciało i sprawia, że pojawia się gęsia skórka, której nigdy nie miałam.
- Jesteś moim klientem, Harry.
- A Ty moją psycholog, i co z tego? - marszczy czoło, a ja wzdycham.
Nie tak sobie wyobrażałam moją znajomość z Harrym.
- Nie wiem. Dziwnie się z tym czuję.
- Pomyśl o tym inaczej. W biurze będę Twoim klientem, będziemy rozmawiać na wszystkie popieprzone tematy, o których uwielbiasz gadać. Ale po pracy będę zabierał Cię na randki i spacery i będziemy przyjaciółmi.
Czy on naprawdę chce zabierać mnie na randki? Przyjaciele nie chodzą na randki, prawda?
- Niech Ci będzie..
Po wypiciu co najmniej połowy butelki z winem, postanowiliśmy już pójść do domu, bo zaczęło robić się przeraźliwie zimno.
- Poczekaj - mówię i wyjmuje telefon z kieszeni, by zadzwonić po taksówkę, jednak jest on wyłączony - Cholera.
- Co jest? - pyta Harry i odkłada butelkę do barku.
- Telefon mi się wyłączył. Pożyczysz mi swój?
- Jasne, a po co? - wyjmuje szarego iPhone'a z kieszeni i mi go podaję.
- Dzwonię po taxi - wyciągam dłoń po telefon, jednak Harry zabiera mi go sprzed nosa.
- Jednak nie mam telefonu - wzrusza ramionami, a ja wywracam oczami.
- No daj mi go.
- Nie mam telefonu - powtarza i idzie w stronę salonu, a ja zanim.
- Harry! - piszczę i gonię go po całym mieszkaniu.
Harry w końcu zatrzymuje się w jakimś dość małym pokoju i wrzuca swój telefon do ogromnego akwarium. No tego to się nie spodziewałam!
- Co Ty zrobiłeś! - jęczę i opadam na ścianę - Za karę masz nie odwieźć!
- Piłem! Chcesz spowodować wypadek? - uśmiecha się cwaniacko, a ja mierzę go wzrokiem.
- To jak mam dojść do domu?!
- Wygląda na to, że musisz zostać.
__________________________________
40 votes = next :) x
i jak?
CZYTASZ
Psychologist || Harry Styles
FanfictionPsycholog miała pomóc mu normalnie żyć. Role się odwróciły. On pokazał jej, jak żyć nienormalnie. okładka >> @luvasharry