[1]

1.4K 41 5
                                    

Jean

Pierdolona Atlanta. Właśnie tu postanowiłam uciec. Każdy, kto mnie choć trochę zna, wie, że gardzę tym miastem, dlatego nadawało się wręcz idealnie na moją kryjówkę. Kto będzie mnie szukał w moim znienawidzony mieście?

Nie zawsze mieszkałam w Nowym Jorku, przez pewien czas, zanim uciekłam z domu dziecka, mieszkałam właśnie w Atlancie. Spędziłam w tym mieście miesiąc i obiecałam sobie, że nigdy tam nie wrócę. Moje plany jednak się zmieniły i znów wylądowałam w tym mieście. W mieście podporządkowanym Dionizosowi nic nie było normalne. Wszystko działało albo na odwrót, albo wcale nie działało. Miasto pełne chaosu....a przynajmniej ta mafijna strona miasta.

Od mojej ucieczki minął tydzień i z tego, co wiedziałam, świat mafii nie wiedział jeszcze o odnalezieniu córki Mahonów i miał się raczej szybko nie dowiedzieć. Od tygodnia przesiadywałam w wynajętym pokoju i wychodziłam tylko w ważnych sprawach. Madelyn robiła za mój jedyny kontakt ze światem mafii i Nowym Jorkiem, chociaż musiałam uważać podczas naszych rozmów. Coś czułam, że Scott szybko zorientuję się z kim rozmawia Madie i szybko mnie wyśledzi. Blondyn na bank już myśli jak złamać mój szyfr.

Coraz bardziej nie chciałam wracać do Nowego Jorku... Po przeczytaniu testamentu Michael był tak wściekły, że rozwalił komodę. Na szczęście Madelyn, opamiętał się, gdy ta przywaliła mu sierpowym, a potem... wolę nie zagłębiać się w szczegóły co robili potem. Bolało mnie to, że zmusiłam swoją przyjaciółkę do kłamstwa. Brunetka zaraz po mojej ucieczce jakoś przekonała Michaela, który postanowił poczekać ze ściganiem mnie, jednak nie określił, ile będzie czekać. Byłam wdzięczna Sullivan, że udało jej się zatrzymać Michaela i skłamała dla mnie.

Takiej drugiej przyjaciółki nigdzie nie znajdę

Zamknęłam klapę laptopa i wpakowałam go do swojego plecaka. Musiałam przejść się w pewne miejsce, a nie mogłam sobie pozwolić na błędy. Jeden błąd i mój plan poszedłby ślizgać się po lodzie. Na wszelki wypadek wolałam mieć swoje rzeczy przy sobie.

W recepcji skinęłam głową do uroczej blondynki, której usta wypchane były kwasem. Zeszłam powoli na dół, modląc się, aby żaden z klientów mnie nie zaczepił. Moja słodka Barbie postarała się i załatwiła mi pokój nad klubem ze striptizem. Niestety, aby z niego wyjść, albo do niego wejść musiałam przejść przez cały klub, który ciągle był oblegany przez napalonych mężczyzn. Pomimo zakazu dotykania wszelkich kobiet w klubie, często zdarzały się tu akcje, gdzie ktoś był wyrzucany z klubu. Mężczyzna zarządzający lokalem bardzo cenił sobie swoje zasady i nie patyczkował się z osobami, które ich nie przestrzegały. Jestem jednak wdzięczna za to, co dostałam od Barbie, nie miałam prawa narzekać, bo co jak co ale Barbie wiele już dla mnie zrobiła.

-Gdzie nam uciekasz Alis?- uśmiechnęłam się szeroko do rudowłosej tancerki, która aktualnie wiła się na rurze

-Muszę załatwić parę spraw na mieście Suzan- wyjaśniłam na, co dziewczyna szybko zeskoczyła ze sceny i poprawiając swoją krwistą bieliznę podeszła do mnie

-Po pierwsze teraz nie pracuję więc mów mi i dziewczynom po imieniu- zagaiła zielonooka, a ja siłą zmusiłam się, aby patrzeć w jej oczy, a nie na jej piersi co było bardzo trudne. Mocno wycięty biustonosz rudowłosej krzyczał i łaknął uwagi.

Enya Ross była piękną kobietą, która bardzo dobrze zdawała sobie z tego sprawę i wykorzystywała to tak samo, jak cioteczka Madelyn. Rudowłosa starała się jak najbardziej podkreślać swoją nienaganną figurę. Jeśli jednak klient nie zakochał się w jej kształtach, przygryzała dolną wargę swoich malinowych ust, gdy flirtowała z klientami. Mężczyźni uwielbiali, gdy to robiła, zresztą nie tylko oni. Od początku naszej znajomości ani razu nie widziałam rudowłosej tancerki "ubranej". Enya zawsze chodziła w bieliźnie, która podkreślała jej kobiece kształty. Nikt nie śmiał zwrócić jej uwagi i nawet szef machał na to ręką. Miałyśmy podobne zainteresowanie, a w zasadzie to podobny gust do alkoholu. Suzan jako pierwsza z tancerek i pracowników wyciągnęła do mnie rękę i wciągnęła w klubowe towarzystwo.

-A po drugie pamiętaj, że dzisiaj otwieramy klub wcześniej. Masz być w pokoju przed osiemnastą- ostrzegła mnie piegowata dziewczyna

-Nie bój się, zdążę przed otwarciem- przekręciłam oczami i posłałam dziewczynie mały uśmiech, nadal zmuszając się do patrzenia w jej oczy, a nie dekolt

-Wiesz po prostu, że nie chcę, abyś natrafiła na jakiegoś napalonego zboka- wyjaśniła skąpo ubrana i przytuliła mnie do siebie. Niepewnie objęłam dziewczynę i wtuliłam policzek w ramię rudowłosej- Szef rozszarpałby gnoja na strzępy, w końcu jesteś naszym gościem kochanie- odsunęłam się od Suzan, która pogładziła mnie dłonią po plecach

-Będę uważać, a w razie czego użyje tego- mruknęłam sięgając po gaz pieprzowy w mojej kieszeni

Wolałam zachować ostrożność w kwestii swojego bezpieczeństwa. Odkąd wysiadłam z samolotu i dostałam się do motelu dla pracowników, zaopatrzyłam się w gaz pieprzowy. Przeczuwałam, że gaz może mi się przydać. Teraz coraz częściej czułam się obserwowana... chociaż może po prostu popadam w paranoję? Kto normalny miałby mnie śledzić w drodze do sklepu lub kawiarni?

Szybko uciekam z klubu i ruszam w kierunku niewielkiej kawiarni nie daleko budynku. Staram się nie rzucać przesadnie w oczy ani nie rozglądać się, aby nie przyciągać uwagi.

Jeśli chcesz być niezauważona, to zachowuj się swobodnie- przez moją głowę przewinęła się jedna z rad Corliss

Potrząsnęłam głową, starając się wyrzucić kobietę z mojej głowy. Muszę skupić się na ważnej sprawie, a nie swojej przeszłości. A już na pewno nie na tej przeszłości. Pchnęłam drzwi niewielkiego lokalu i nie witając się z obsługą, uciekłam do kąta pomieszczenia. Potrzebowałam kawy i przestrzeni, jeśli mój mały skok miał się udać. Planowałam go od paru dni, więc musiał się udać. Mam co prawda dużo gotówki, jednak potrzebuje jeszcze więcej, aby wyrwać się ze Stanów i zamieszkać na jakiejś wysepce.

Plan był prosty, muszę tylko podłączyć się do systemu banku i przelać odpowiednią kwotę na konto pewnego emeryta w Arabii Saudyjskiej, który po swojej szybkiej śmierci odda mi cały swój majątek. Robiłam już to milion razy i prawie zawsze mi wychodziło. Oczywiście dziadek, który miał dostać moje pieniądze, był wymyślony i nigdy nie istniał. Uśmiechnęłam się lekko na myśl o tym, że już niedługo będę mogła się smażyć na plaży z daleka od tego całego burdelu, który stworzył się po śmierci Dabrii.

W burdelu to ja akurat mieszkałam- zaśmiałam się cicho na swoją myśl i otworzyłam laptopa- Pora trochę popracować Jean

-_-_-_-_-_-

Pierwszy rozdział drugiej części już za nami i jak zwykle muszę zadać wam pytanie.

Jak wrażenia?

Tak jak zawsze powinnam wstawiać dwa rozdziały w tygodniu... jeszcze nie wiem w jakie dni ale powinny pojawiać się dwa tygodniowo

MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz