James
Młodszy chłopak spojrzał na swojego przyjaciela z krzywym uśmiechem. Szatyn skinął w kierunku stolika stojącego w kącie pokoju i uśmiechnął się lekko, na co czarnowłosy przekręcił oczami. Chłopak w tym momencie przeklinał swoje umiejętności aktorskie i swoją reputację, którą tak staranie starał się budować. Gdyby te parę lat temu nie udawał głuchego Hiszpana, nie musiałby teraz udawać pijanego idioty, za którego go tu uważano.
-Dlaczego ja?- jęknął, dopijając alkohol ze szklanki
Trunek był ohydnie słodki, ale James już dawno przestał odróżniać smaki tego wieczoru. Jedyne co się teraz dla niego liczyło to procenty i tylko procenty. Chciał w ten sposób pochować swoją miłość do Casie, ale dobrze wiedział, że tak naprawdę nie przestanie jej kochać.
Ale Michael, Gessinger i barman tego niewiedzą- mimowolnie na usta chłopaka wpłynął szeroki uśmiech
Nie obchodziło go teraz to czy Casie ma narzeczonego, czy nie. Czy go kocha, czy nie? Jedynie co się teraz liczyło to alkohol.
-Bo z nas trzech jesteś najbardziej pijany i śmierdzisz wódą na kilometr- oznajmił z czkawką rudowłosy chłopak
-Dodatkowo tylko ty umiesz wmieszać się w tłum i świetnie udawać pijanego- na ustach Michaela pojawił się zadziorny uśmiech
Młody Mahone wiedział, jak podejść swojego przyjaciela, a przynajmniej tak uważał. Campbella uwielbiał dwie rzeczy alkohol i komplementy. Brązowowłosy przechylił głowę na bok, czekając na decyzję swojego przyjaciela.
-Kurwa, jak ja was nienawidzę- najmłodszy z mężczyzny odłożył kieliszek na blat, po czym zgasił swojego papierosa w szklance Erica, na co rudowłosy wykrzywił usta w niezadowoleniu- W następnym tygodniu chcę pieprzoną skrzynkę Brandy od łebka- oznajmił żółtooki, odchodząc od stolika, przy którym siedzieli jego kompani
No to czas zacząć zabawę- czarnowłosy zmierzwił swoje włosy i rozpiął cztery kolejne guziki koszuli
***
Edward zarumienił się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe, gdy uśmiechałem się do niego. Chłopak był nad wyraz rozmowny i napalony, dzięki czemu chętnie opowiadał mi o planach jego ojca. Philip Moonlight chciał rozwinąć swoje narkotykowe interesy. Przygotował już nawet umowę z jedną z mniejszych mafii w Teksasie. Nie zamierzałem do tego dopuścić. Potrzebowałem inwestora, a ojciec rudzielca nadawał się do tej roli idealnie.
Rudowłosy zmarszczył brwi i natychmiast odsunął swoją dłoń od mojej. Spojrzałem na niego zdziwiony, jednak chłopak odwrócił pośpiesznie wzrok w stronę barmana.
Co jest?- pyta sam siebie, ale szybko dostaję odpowiedź
Małe dłonie otulają moją talię, a brązowe włosy atakują moją odsłoniętą szyję. Nie muszę się zastanawiać, aby wiedzieć, kto się do mnie przytula. Uśmiecham się zerkając na Jean i obejmuję ją ramieniem, na co dziewczyna wtula się w mój bok.
-Jest i moja dziewczynka- pośpiesznie składam całusa na jej włosach, przy okazji wąchając jej włosy, które pachnął wanilią
-Jestem Edward- zawstydzony chłopak uśmiecha się niepewnie w kierunku mojej dziewczynki, jednak ona zerka na niego z mordem w oczach
Ktoś tu jest zazdrosny
-Jean
-Dobrze, że przyszłaś kocie- moja dłoń powoli sunie po satynowej sukience mojej dziewczynki, aż zatrzymuję się nad końcem gorsetu- Już zaczynałem się martwić- szatynka potakuje głową, po czym zarzuca swoje dłonie na moją szyję
CZYTASZ
MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]
Misterio / SuspensoDruga część opowiadań o rodzine Mahone Przeszłość wykreowała nas na takich jakimi jesteśmy a przyszłość może zmienić nas na lepszych Świat jest niesprawiedliwy i zły a oni dobrze o tym wiedzą. Niespełniona miłość dotknęła ich obojga. On został odrz...