James
Przejechałem dłonią po swoich krótkich włosach, wciąż czując zapach Jean przy sobie. Ciągle miałem wrażenie, że trzymam ją w swoich ramionach, choć dobrze wiem, że od trzech godzin nie mogę nawet wejść do sali w której leży. Przymknąłem powieki, nie chcąc nawet patrzeć na pielęgniarkę, która opatrywała teraz dłoń Michaela. Gdy w końcu Jean była bezpieczna, Mahone bez zawahania mi przywalił i to nie raz.
Otwieram oczy, gdy przed oczami staje mi wspomnienie krwi na sukience mojej kocicy. To stało się tak cholernie szybko. Gdy tylko podjechaliśmy pod klinikę, wyciągnąłem ją z auta i zobaczyłem plamę na sukience. Lekarz nawet o nic nie pytał. Od razu zabrali ją na salę, a mi zabronili nawet pod nią stać. Nie przekonał ich nawet mój argument, o byciu mężem Jean.
Pieprzeni lekarze
-Zadowoleni z siebie jesteście?- czarnowłosa zerka na nas niczym matka Michaela, gdy wróciliśmy z imprezy po tygodniu- Jesteście nienormalni!
-Jesteśmy facetami Madelyn, a faceci już tak mają prawda aniele?- opieram się na niewygodnym krześle, natomiast zielonooka przenosi swoje spojrzenie na narzeczonego
-Ty też nie byłaś zadowolona, gdy Thomas i Naomi pobrali się bez twojej wiedzy- oprał zimnym tonem, na co policzki dziewczyny nabrały różowego koloru
-Ale ja nie rzuciłam się na niego ani na Naomi! Poza tym to jest całkiem inna sytuacja! Wątpię, że Jean wyszła naprawdę za tego dupka- czarnowłosa założyła ręce pod pierś, co było jedno znacznym zakończeniem sporu z jej strony
Naprawdę powinny być jakieś kary za manipulację piersiami- mruknąłem w myślach przypominając sobie Jean siedzącą z założonymi rękami
-Ale my jesteśmy facetami słoneczko- mruknąłem, dotykając swojego zranionego policzka, który z pewnością zaczął sinieć
Przysięgam, że jeżeli ta kobieta się we mnie nie zakocha i nie wyjdzie za mnie, to porwę ją i wywiozę, na koniec świata. Zamknę ją w pałacu na totalnym pustkowiu i zmuszę do zakochania się we mnie.
W pokoju znów zapanowała cisza, która wręcz paliła mnie w uszy. Pielęgniarka odsunęła się od szatyna i posyłając uśmiech Madelyn, usiadła przy laptopie za biurkiem. Kobieta co jakiś czas posyłała czarnowłosej współczujące spojrzenie, myślała pewnie, że to przez nią się pobiliśmy. Prawda była jednak taka, że to ona nas rozdzieliła i uchroniła mnie przed zmiażdżeniem.
Niektórzy nigdy się nie zmieniają- stwierdził głos mojego dziadka
-Po co to było?- przenoszę swoje spojrzenie na Michaela, który stoi już przy swojej narzeczonej z zabandażowaną dłonią- Dlaczego od razu mi nie powiedziałeś, że wiesz, gdzie ona jest?
A skąd ja mam niby do cholery to wiedzieć?
-Nie mogłem- wzruszam ramionami- Jeśli bym cię powiadomił, to Jean z pewnością by uciekła. Dobrze wiesz, że jest mądra i cholernie sprytna, więc zdążyłaby dowiedzieć się i uciec, zanim byś przekroczył granicę Nowego Yorku- uśmiecham się mimowolnie
-Co zamierzasz dalej? Wątpię, że będziesz z Jean, w końcu Cassi znów jest wolna- mimowolnie zaciskam pięści na słowa szatyna
Nawet nie wiesz jak bardzo się mylisz
-Powiedziała mi, że mnie kocha- mruczę bawiąc się dłońmi
-Kto?- zielonooka ożywia się nagle, na co pielęgniarka unosi na nas wzrok znad laptopa
-Cassi- przekręcam oczami i mocniej odchylam się na krześle
W pokoju zapada cisza. Mahone zaciska pięści, podobnie robi jego narzeczona, która od razu posyła mi wściekłe spojrzenie. Uśmiecham się szeroko, widząc ich niezadowolone i ponure miny.
CZYTASZ
MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]
Mystery / ThrillerDruga część opowiadań o rodzine Mahone Przeszłość wykreowała nas na takich jakimi jesteśmy a przyszłość może zmienić nas na lepszych Świat jest niesprawiedliwy i zły a oni dobrze o tym wiedzą. Niespełniona miłość dotknęła ich obojga. On został odrz...