[17]

312 21 5
                                    

Jean

Cisza w mojej sypialni powoli wyżerała mi dziurę w uszach. Campbella także nie wyglądał na zadowolonego z powodu ciągłej ciszy. Nie zamierzałam jej przerywać, choćby miała trwać całe wieki...no dobra, przerwę ją może za jakąś godzinę. Oddech czarnowłosego przyjemnie łaskotał moją szyję, jednak twardo wpatrywałam się w ciemny ekran mojego laptopa.

-To był mój kuzyn- oznajmił zachrypniętym głosem, przez co ostatkiem sił musiałam się powstrzymać przed jęknięciem- Przyszedł dzisiaj specjalnie- przeniosłam swoje brązowe tęczówki na twarz mężczyzny- Wiedział, że ze mną mieszkasz i wiedział, że będziemy dzisiaj w mieszkaniu. Chciał wcześniej zobaczyć, jak wygląda dziewczyna, którą zamknąłem w swojej złotej klatce

-Wcześniej?- moja dłoń pogładziła krótkie włosy mężczyzny, na co zamruczał w moją klatkę piersiową

-Wcześniej przed wszystkimi innymi kocie- Campbella podniósł się na łokciach i posłał mi szeroki uśmiech- Nawet moja matka nie wpadła na pomysł, aby odwiedzić nas w środku nocy- czarnowłosy zaśmiał się głośno i przewrócił się na plecy- Finn zawsze chce wiedzieć wszystko wcześniej, więc nie masz o co być zazdrosna Jean- zmarszczyłam brwi i spojrzałam na żółtookiego zdziwiona

-Nie byłam zazdrosna! Nawet nie miałam o co być zazdrosna- gadzina leżąca obok mnie włożyła papierosa między swoje wargi i posłała mi wątpliwe spojrzenie- Oh myślisz, że byłam zazdrosna o ciebie? Wolne żarty Campbella. Nie jestem o ciebie zazdrosna- mruknęłam odwracając od niego wzrok

Okropnie nie umiesz kłamać Jean- zganił mnie głos blond włosej Barbie, która nadal nie dała mi znaku życia

-Więc nie byłaś ani trochę zła i zazdrosna, gdy zobaczyłaś Candie w naszym salonie? Nie będziesz zła, gdy ją zaproszę i przelecę w pokoju obok?- dłoń czarnowłosego znalazła się na moim biodrze i powoli gładziła mój bok

-Nie, nie byłam zazdrosna i zła- warknęłam zirytowana i podniosłam się z materaca- A jeśli masz w planach przelecieć rudą Settrfield, to przyjemniej mnie wcześniej powiadom. Postaram się umówić z Huntleyem na mieście albo... zadzwonię do innych znajomych.

Ochroniarz od Barbie nie jest twoim znajomym

-Masz zakaz na spotkania z Harrisonem- czarnowłosy także w staje z łóżka i wrzuca niedopałek do mojego kubka z resztkami herbaty

To był mój ulubiony kubek! Dodatkowo jeszcze był wypełniony do połowy herbatą!

-Harrison nie jest dla ciebie odpowiednią partią- prycham na słowa mężczyzny i odwracam się w jego kierunku

Campbella stoi dwa kroki przede mną. Jego dłonie szybko znajdują się na mojej tali, a jego kciuki powoli zataczają kółeczka na moim brzuchu. Mimowolnie przygryzam policzek i obserwuję, jak ozy żółtookiego powoli sunął po mojej twarzy i szyi. Usta mężczyzny są zaledwie parę centymetrów od moich. Głośno przełykam ślinę, gdy palce Campbella mocniej zaciskają się na mojej skórze.

-To, kto jest w takim razie odpowiednią partią dla mnie?- przekręca lekko głowę w bok i przyglądam mu się uważnie- Może facet, który kocha jedną, a pieprzy wszystkich do o koła? Albo mężczyzna, który na każdej imprezie zalewa się w trupa i prawie ciągle jest zjarany? Może...-

-Na pewno nie jest nią chłopak, który zajebał dzieciaka, aby pozbyć się problemu- zamarłam, słysząc wściekły głos czarnowłosego, poczułam jak palce mężczyzny jeszcze bardziej wbijają się w moją skórę

-O czym ty mówisz?- cichy szept ledwo dał radę wydostać się z moich ust

-Harrison ci się nie pochwalił?- klatka piersiowa mężczyzny unosiła się nagle, a tęczówki stały się jeszcze jaśniejsze niż wcześniej- Twój pojebany były chłopak, postrzelił szesnastolatka, który sprzedawał towar na jego dzielnicy. Chłopak chciał tylko dorobić, aby dołożyć się matce do czynszu- niepewnie ułożyłam dłoń na klatce piersiowej mężczyzny- Harrison, zamiast go zatrudnić, sprzedał mu kulkę między oczy i zostawił w jednej z uliczek. Na drugi dzień był już ulubionym człowiekiem mojego brata. Ten młody dzieciak, miał przed sobą jeszcze całe życie. Chciał się wyrwać z dilerki i wyjechać z matką daleko stąd. Obiecałem mu i jego mamie pracę i mieszkanie w Nowym Jorku..- poczułam jak w moich oczach pojawiają się łzy

Jesteście odrzutami społeczeństwa. Każde z nas urośnie na przestępcę, narkomana albo dziwkę. Nie masz co liczyć, na to, że zostaniesz kimś- McAvoy znów uderzyła mnie w policzek

Przylgnęłam do nagiej klatki Jamesa i po prostu się rozpłakałam. Tego było dla mnie za dużo. Poczułam jak dłonie mężczyzny z mojej tali, przenoszą się na moje plecy, a następnie Campbella mocniej przycisnął moje ciało do swojego i oparł podbródek na mojej głowie. Jego duże ramiona owinęły się wokół mnie, dając mi fałszywe poczucie bezpieczeństwa, którego teraz potrzebowałam.

-Ja nie... Kurwa- czarnowłosy złożył pocałunek na moich włosach- Nie powinienem ci o tym wspominać kocie- głos Jamesa był cichy, przez co ledwo go u słyszałam- Przepraszam Jean- mężczyzna powoli gładzić moje plecy chcąc mnie uspokoić

-Nie wiedziałam, że on...że odważyłby się kogoś zabić- wychrypiałam w klatkę piersiową mężczyzny

Mafia robi z ludzi prawdziwe potwory Jean- tego głosu się nie spodziewałam. Dabria Mahone, po raz pierwszy od swojej śmierci zawitała w mojej głowie- Nie zawsze mamy wybór

-Każdy w końcu musi mieć swój pierwszy raz kocie- w głosie Jamesa dało wyczuć się nadal ogromną złość, jednak on sam już się uspokoił- Przepraszam, że ci powiedziałem

Ja nigdy nikogo nie przepraszam wariatko, nawet matki... Nie, zwłaszcza jej nie przepraszam- pijacki głos czarnowłosego rozbił się echem po mojej głowie

-Huntley nigdy by mi nie powiedział... Nikt nie chciałby się tym chwalić- mruknęłam, powoli opanowując swój oddech i płacz

-Co nie zmienia faktu, że ten fiut sam powinien ci o tym powiedzieć- mięśnie czarnowłosego znów się napięły, a oddech nieznacznie przyśpieszył

-James...

Gdy tylko nieznacznie odsunęłam się od żółtookiego, poczułam, jak cały świat zaczął wirować. Obraz przed moim oczami zaczął się coraz bardziej rozmazywać, a kolana stały się jak z waty. Niezdarnie starałam się przytrzymać się ramienia Jamesa, który zaniepokojony objął mnie szczelniej ramionami.

-Jean?- zanim zdążyłam otworzyć usta, przed moimi oczami pojawiła się czerń

–_–_–_–_–_–

Już naprawdę traciłam nadzieję, że dodam ten rozdział. Szczerze, ale tak szczerze nienawidzę go, bo nie potrafiłam go napisać przez cały tydzień (a nawet chyba jeszcze dłużej). Wybaczcie mi to opóźnienie i ewentualne błędy. Rozdział troszkę chaotyczny, ale następne będą już znacznie spokojniejsze

MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz