[10]

443 15 2
                                    

Jean

Skrzywiłam się, czując zapach świeżo mielonej kawy i z niezadowoloną miną usiadłam przy stoliku obok wejścia. Nie musiałam długo czekać, na swojego towarzysza. Huntley pojawił się dokładnie pięć minut, po tym, jak złożyłam zamówienie. Szatyn podszedł do mnie i od razu porwał mnie w swoje ramiona, a ja ufnie wtuliłam się w niego.

-Hej mała- kiwam głową i szybko siadam na swoim miejscu

-Zamówiłam ci latte- tym razem to chłopak potakuje głową, przez co z jego kucyka wypada parę kosmyków

Przez chwilę nie odzywamy się i po prostu patrzymy na siebie. Staram się przywołać w myślach obraz małego Huntleya, aby porównać go z jego starszą wersją. Po małym słodkim chłopczyku w za dużych ubraniach pozostały jedynie brązowe włosy i duże niebieskie oczy. Nie widzieliśmy się jedynie cztery lata, a ja mam wrażenie, że minęło co najmniej dziesięć albo nawet i dwadzieścia lat. Cisze przerywa kelnerka, która przynosi nam nasze zamówienie. Na widok mężczyzny naprzeciwko mnie dziewczyna zarumieniła się lekko i szybko uciekła od stolika.

-Wiec co u ciebie Jean? Czemu postanowiłaś wrócić do tego jakże cudownego miasta?- prycham cicho na określenie, jakiego użył chłopak

-U mnie wszystko jak najlepiej- mruczę, zanurzając usta w ciepłym płynie- Ostatnio dowiedziałam się, że moja matka postanowiła skomplikować moje życie jeszcze bardziej. Mój brat, gdy dowiedział się o tym, że jestem jego siostrą, wpadł w szał i rozwalił komodę. Na szczęście przed rozwaleniem innych mebli powstrzymała go jego narzeczona. Podejrzewam, że zaciągnęła go do łóżka, zaraz po tym, jak mu przywaliła, jak tak dalej pójdzie, to za dziewięć miesięcy będę ciocią ... Mniejsza o nich, mój ojczulek... w zasadzie to nie wiem, jak na to zareagował. Dlaczego wróciłam? Po prostu musiałam się stamtąd jak najszybciej ewakuować, a wszyscy moi bliscy przyjaciele wiedzą, że nienawidzę tego miasta, więc postanowiłam tutaj się ukryć. Poza tym wszystkim znów mam parę problemów- milknę tylko na chwilę, aby nabrać odrobinę powietrza, po czym kieruję pytanie do chłopaka- A co u ciebie Harrison?

-O cholera- mój przyjaciel nawet nie próbuje ukryć swojego zdziwienia- Mam pracę i paru przyjaciół. Poza tym odnalazłem swojego ojca, który nie wiedział o moim istnieniu i to tyle z tych ciekawych rzeczy..-gryzę się w policzek, gdy między nami znów zapada niezręczna cisza

-Czym się zajmujesz?- nie zerkam na niego, tylko uparcie patrzę w swoją filiżankę

A czym on może się zajmować? Jest małym złodziejem, a w przyszłości będzie zapewne kryminalistą!- krzywię się na głos McAvoy w mojej głowie

-To nie jest dobry temat do rozmowy tutaj Jean- w głosie Huntleya brzmi obojętność, ale i stanowczość

To chyba nie jest legalne kicia- rozbawiony głos Barbie sprowadza mnie na ziemię

Kto normalny gada o takich rzeczach w kawiarni?- ganię się w myślach i odważam się spojrzeć na szatyna

-Czy z tego powodu mnie zostawiłeś?- instynktownie ściskam mocniej filiżankę, którą trzymam w dłoniach

-Mniej więcej- Huntley także zaciska swoje dłonie na kubku kawy- Co robiłaś po moim odejściu?

-Nic ciekawego. Kradłam karty kredytowe i ściągałam z nich pieniądze. Po paru tygodniach od powrotu do bidula postanowiłam uciec do Nowego Yorku. Po jakimś czasie znalazłam matkę, ale nie chciała mnie znać i udawała, że mnie nie zna- wzruszyłam ramionami i ostatkiem sił starałam się powstrzymać łzy- Potem poznałam Michaela i zaproponował mi współpracę- przełknęłam gulę, która nagle wytworzyła się w moim gardle- Jak udało ci się znaleźć ojca?

MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz