Jean
-Wyglądam jak różowa piniata- stwierdziłam, obracając się po raz kolejny, przez co różowy tiul uniósł się do góry.
Od godziny szukamy jakiejś dobrej sukienki w salonie jakiegoś znanego projektanta, o którym nigdy nic nie słyszałam. Przymierzyłam już chyba wszystkie możliwe kroje i kolory, ale nadal to nie było to. Niebieska przyległa i wykonana ze śliskiego materiału zbyt mocno opinała mój brzuch i piersi. W zielonej z bufiastymi rękawami wyglądałam jak kosmitka z marsa. Parę nieudanych i niepasujących sukienek później natrafiliśmy na piękną fioletową suknię bez ramiączek, niestety okazała się za mała.
Teraz stoję w pudrowej sukience w stylu księżniczki z Disneya i wyglądam okropnie.
Jest za słodka
Znam tylko jedną osobę, której ta sukienka by pasowała i niestety nie jestem nią ja. Pudrowy materiał w nieprzyjemny sposób gryzie się z kolorem moich włosów, a małe klejnociki na gorsecie sprawiają, że nic nie widzę.
Niepewnie spoglądam na Jamesa, który nie wygląda na zrezygnowanego. Wręcz przeciwnie, wygląda, jakby chciał tu spędzić kolejne godziny i patrzeć jak pakuję się w coraz to dziwniejsze sukienki.
-Wyglądasz jak pianka- stwierdza i uśmiecha się szeroko, tak jak już to ma w wzwyczaj- I tak też smakujesz kocie- posłałam oburzone spojrzenie w kierunku czarnowłosego, natomiast miła ekspedientka szukająca niedaleko nas sukienki zachłysnęła się powietrzem- Słodka i mięciutka- prycham na jego słowa i obracam się do niego plecami, starając się ukryć swoje zaróżowione policzki
-Jesteś irytujący jak zepsuta myszka- mruczę cicho pod nosem
Brunet uśmiecha się słodko i obejmuje mnie do tyłu, po czym układa swój podbródek na moim ramieniu. Przez chwilę obydwoje wpatrujemy się w nasze odbicia w ciszy, która przerwana zostaje przez szuranie wieszakami po metalowej rurze. Niepewnie przekręcam głowę w stronę chłopaka i składam pocałunek na jego policzku.
-Gdyby nie to, że mamy tu towarzystwo, a ty bardzo głośno jęczysz kochanie, to pokazałbym ci, jak słodko smakujesz- przekręcam oczami na słowa mojego partnera i uśmiecham się zadziornie
-Przynajmniej nie sapię jak pies z astmą kochanie- akcentuje ostatnie słowo, natomiast James prostuje się i obraca mnie przodem do siebie
-To bardzo dobrze, że nie odziedziczyłaś tej cechy po Michaelu- prycham rozbawiona na słowa żółtookiego- Nie mam pojęcia, jak Madelyn to wytrzymuje. Pewnie stara się go przekrzyczeć albo przejęczeć- zastanawia się na głos całując mnie prosto w usta
-Nie mów o życiu seksualnym mojego brata, gdy mnie całujesz- mruczę i zaplatam palce na karku mężczyzny
-Czyż byś była zazdrosna?
-Nie- odpowiadam pewnie, patrząc prosto w oczy mężczyzny- Nie jestem zazdrosna, bo dobrze wiem, że wolisz słodkich i niewinnych chłopców- mruczę prosto w usta mężczyzny, na których od razu pojawia się krzywy uśmiech
-Nie prawda- uśmiecham się szeroko na słowa mężczyzny
-Prawda
-Nie
-Tak
-Nie- naszą kłótnię przerywa blondynka, która podchodzi do naszej przymierzalni z czerwoną sukienką
-Przepraszam, że przeszkadzam- wzrok blondynki jest wbity w podłogę, tak jakby bała się, że zaraz na nią nawrzeszczymy- Ale- ale chyba znalazłam idealną sukienkę
Przenoszę swoje spojrzenie na czerwoną długą sukienkę, którą trzyma dziewczyna. Materiał wygląda na niezwykle delikatny i drogi. Niepewnie zerkam na Jamesa, który uśmiecha się szeroko na widok sukienki. Czarnowłosy zabiera czerwony materiał od blondynki, po czym przygładza go do mojego ciała.
CZYTASZ
MAHONE-Dark Past [ZAKOŃCZONE]
Gizem / GerilimDruga część opowiadań o rodzine Mahone Przeszłość wykreowała nas na takich jakimi jesteśmy a przyszłość może zmienić nas na lepszych Świat jest niesprawiedliwy i zły a oni dobrze o tym wiedzą. Niespełniona miłość dotknęła ich obojga. On został odrz...