16.

2.3K 284 5
                                    

-Rzeczywiście mogłam się specjalnie nie ubierać-mówię, a Harry się uśmiecha.

-Tak jest świetnie-odpowiada, kiedy siedzimy w małej pizzerii na obrzeżach miasta.

-Pierwszy raz facet zabrał mnie na randkę na pizzę-wyznaję.

-Czyli zrobiłem coś źle?-unosi brew-Nie jestem w tym najlepszy. Nie chodzę na randki-marszczy czoło, a ja widzę rodzącą się w nim irytację.

-Nie o to chodzi-uśmiecham się-To jest lepsze niż cokolwiek innego-mówię szczerze.

-Co?-patrzy na mnie zdziwiony-Podoba ci się?

-A miało być inaczej?-śmieję się sarkastycznie.

-Nie-zaprzecza od razu.

-Wyluzuj, Harry-uśmiecham się i chwytam go za dłoń. Brunet odwzajemnia uśmiech. To dziwne, że mówią jaki jest niebezpieczny, a zadawanie się z nim jest naprawdę okropnym pomysłem, kiedy przy mnie zachowuje się jak zwyczajny nastolatek. Może oprócz tych sekretów, ale kiedy o nich nie myślę, można by stwierdzić, że jest chłopakiem z mojego liceum.

-Ile właściwie masz lat?-pytam, bawiąc się słomką od coli.

-Dwadzieścia dwa-odpowiada, a ja patrzę na niego zdziwiona. Zdecydowanie na tyle nie wygląda.

-Pracujesz gdzieś?-pytam.

-Nie-wzrusza ramionami.

-Nie rozumiem-unoszę brew-Przecież jeździsz tylko na wyścigach, a za nie ci nie płacą. Chyba, że jesteś płatnym zabójcą albo dilerem narkotyków-wzruszam ramionami.

-Kto powiedział, że mi nie płacą za wyścigi?

-David przecież jeździ i nic z tego nie ma.

-Jasne, bo o nim nic nie słychać.

-To nadal nie ma sensu-wzdycham.

-Ma jeśli zrozumiesz fakt, że jestem dobry. A bycie dobrym oznacza zakłady. Ja wygrywam, oni oddają mi część swoich pieniędzy. Proste i bardzo wygodne-uśmiecha się.

Miałam małą przerwę, ale chyba powoli wracam do pisania :)

The Race||hsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz