[ R.11 ]

24 6 18
                                    

Zamgloną okolicę rozświetliły żarzące się w ciemności płomienie pochodni. Odgłos dziesiątek ciężkich kroków zadudnił po zgniłych deskach. Zanim pościg dotarł do końca pomostu, Ren dawno już znajdował się pod wodą.

Dotąd spokojna, nieruchoma tafla wody zmąciła się, a na jej powierzchni powstały kręgi. Księżyc tej nocy krył się za chmurami, pozostawiając jezioro skąpane w mroku. Ren płynął powoli trzymając się z dala od brzegu. Mętna i bagnista woda spowalniała go coraz bardziej. Szybko zdał sobie sprawę, że popełnił błąd, że może nie być już w stanie wypłynąć. Płuca paliły wstrzymywanym oddechem, gdy zmuszał się do pozostania pod powierzchnią.

Panika przyszła w momencie, gdy jego organizm wymusił oddech. Woda wtargnęła do ust i nosa. Ren zaczął się miotać i dusić.

„[...] W takiej sytuacji drugie zachłyśnięcie sprawia, że toniesz. Mówi się, że jeszcze przez pięć minut jesteś świadom tego, że umierasz. [...]"

Czas zwolnił, a Ren zatracił się w spętanym strachem umyśle. Powoli tracił przytomność, podczas gdy z oddali docierały do niego krzyki mężczyzn.

Więc tak to się skończy? Żałosne.

Nagle wodna toń wzburzyła się. Coś jeszcze znalazło się wraz z nim w jeziorze i zbliżało się do niego prędko. Szarpnięcie za ramię, pociągniecie ku górze. W następnej chwili Ren poczuł na twarzy chłodny powiew powietrza. Zakasłał, otworzył oczy. Ujrzał mężczyznę, wciągającego go do łodzi.

Blizna.

Ren wzdrygnął się, gdy wraz z chłodnym wiatrem przeszedł go nieprzyjemny dreszcz. Otworzył usta, aby podziękować za ratunek, lecz wtedy łódź zakołysała się zwalając tamtego z nóg. Na tafli jeziora powstały fale. Ren wychylił się za burtę i spojrzał głęboko w wodną toń. Tuż pod kadłubem przepływał ogromny, rozmyty kształt. Mężczyźni stojący na brzegu wykrzykiwali jakieś słowa, lecz te nakładały się na siebie, nawzajem zagłuszając. Nagle coś z impetem uderzyło o dno łodzi.

— Trzymaj się mocno! — krzyknął Blizna.

Ren, zanim zdążył zareagować, wylądował w wodzie. Wypłynął na powierzchnię. Rozglądał się gorączkowo, lecz nie dostrzegł tego, co w nich uderzyło. Po chwili z wody wynurzył się również Blizna i krzyknął w jego kierunku.

— Szybko! Musimy odwrócić łódź!

Blizna ponownie zniknął pod taflą wody. Ren zawahał się na moment, lecz po chwili zanurkował. Dołączył do mężczyzny i wspólnymi siłami zdołali obrócić łupinę do jej prawidłowej pozycji. Nieopodal nich przepłynęło jakieś długie cielsko. Blizna w panice szarpnął Rena za rękę, pokazując, aby jak najszybciej powrócili na powierzchnię. Gdy tylko się wynurzyli, Blizna wspiął się na burtę i wyciągnął w kierunku Rena dłonie:

— Ładuj się do środka, pomogę ci wejść.

Z wody wynurzył się wąż rzeczny, swoim cielskiem wypierając olbrzymie ilości wody. Ren oniemiał.

— O chuju złoty — wymamrotał.

— Ruchy, kurwa! — wrzasnął Blizna.

Ren z pomocą Blizny wskoczył na pokład. Wąż rozwarł paszczę, wystawił długi jęzor i zasyczał. Rzucił się naprzód i wgryzł się w dziób łodzi, szarpiąc nią przy tym na wszystkie strony. Blizna chwycił za wiosło i zdzielił nim stworzenie po głowie. Wąż odpuścił chwyt, aby następnie splunąć na Bliznę strumieniem wody. Przybliżył się, syknął głośno i nastroszył błony po bokach głowy. Ren przyłączył się do obrony, zadając kilka słabszych, lecz równie celnych ciosów drugim z wioseł. Rozwścieczony stwór zniknął pod wodą, lecz wynurzył się ponownie po drugiej stronie łodzi. Na pomoście nastąpiły rozbłyski, a zaraz po nim rozległ się huk wystrzałów. Wielokrotnie raniony wąż zanurkował pod wodę; pozostałe po nim wodne kręgi rozpłynęły się i nic nie mąciło tafli jeziora.

SHELLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz