Rozdział 4 To ona...

139 9 0
                                    

Lauren pov*

5.13

Obudziło mnie doś duże włochate ciało znajdujące sie na moim brzuchu.
Black wpatrywał  sie we mnie tymi swoimi niebieskimi niewinnymi ślepiami.
Był wilkiem którego znalazłam 3 lata temu na spaceże. Wpadł we wnyki zastawione przez myśliwych, i przez to starcił przednią  łapkę.

-Hej wielki stworze- mówiąc to podniosłam sie i pogłaskałam go głowie.
Wstałam z łóżka i poszłam do toalety.

6.00

Po wykonaniu porannej rutyny postanowiłam iść do lasu pobiegać.
Zawołałam Blacka i ruszyliśmy w strone lasu.
Kocham zapach porannego powietrza, i chyba nie tylko ja. Black zawsze był bardzo szczęsliwy gdy zabierałam go ze sobą.

Postanowiłam skręcić  w stronę gdzie biegam bardzo rzadko a w sumie byłam tam ze dwa razy.

Po kilki minutach zauważyłam przed sobą jakąś postać, Black jak tylko to zauwarzył pobiegł w strone nieznajomego.
Nie był groźny ale ktoś kto go nie zna może sie łatwo wystraszyć.

Tak jak myślałam nieznajoma postać znacznie przyśpieszyła i zaczeła krzyczeć.
Po chwili przewróciła sie o wystajacy korzeń i zaczeła sie cofać aż nie napotkała drzewa. Pobiegłam w ich strone wołając Blacka. Młody wilk natychmiast pobiegł do mnie a ja podeszłam do przerażonej brunetki.

-Przepraszam, on nie chciał cie skrzywdzić- powiedziałam jednocześnie podając jej reke żeby wstała z ziemi.
- Tylko się wystraszyłam bo nie czesto widze w tym lesie wilki. Dziękuję.Ciebie też tu nigdy nie widziałam a biegam tu codziennie- stwierdziła przygladając mi sie.
-Nie biegam w tej czesci lasu. Tak wogule jestem Lauren- przywitałam sie wyciągając dłoń do dziewczyny.
Teraz mogłam dokładniej sie jej przyjrzeć,  miała brązowe falowane włosy spięte w luźnego kucyka. Była dość drobnej budowy. Na pewno miała korzenie latynoskie co widać po kolorze skóry który był znacznie ciemniejszy od mojego.
Miała też śliecze czekoladowe oczy, ktore przygladały mi sie uwarznie.

Gdy nasze spojżenia sie spotkały poczułam cos dziwnego. Jakby świat sie dla mnie zatrzymał.

-Camila- przedstawiła się.
-"To ona"- usłyszałam głos swojej wilczycy
Ale to nie możliwe przecież nie mam nawet pewnosci że jest wilkołakiem.
Moja wilczyca za bardzo skupia sie na zanalezienu mate i mówi tak przy każdej nowo poznanej osobie.
Nie wiem czy kiedy kolwiek zajadę swoja mate...
-Dobrze sie czujesz?- zapytała przygladając mi się z troską w oczach
-Tak, tak wszystko dobrze tylko sie zamyśliłam.
-"Posłuchaj się mnie tylko ten jeden raz a nie pożałujesz swojej decyzji"- ponownie odezwała sie moja wilczyca.
-'Słuchałam sie za dużo razy i nigdy nie wychodziło wiec daj mi spokój'- odpowiedzialam jej w myślach.
-To dobrze, bedziesz jeszcze biegać?
-Raczej nie, będę już wracać do domu.
-Dobrze w takim razie do zobaczenia Lauren.
-Pa Camila- po tych słowach zaczęłam biec w strone domu a Black wraz ze mną.

7.15

Byłam już spiźniona na trening z młodymi.
Szybko pobiegłam do swojej sypialni, wziełam szybko prysznic i ubrałam sie w strój do treningu.

-Przepraszam za spóźnienie młodziaki- Powiedziałam gdy tylko do nich podeszłam
-Dzień dobry Alfo- odpowiedzili mi churkiem.

9.30

Po skończonym treningu udalam sie do swojego gabinetu na spotkanie z moją Betą i przyjaciółką.

-Hej Normani- przywitalam sie gdy przekroczyłam próg gabinetu.
-Witaj Alfo.
-Weź przestań Mani... Nadal jestem Lauren.
-Ale jestes też Alfą. Przemieniałaś się po ceremoni?
-Nie. Chyba jeszcze nie jestem na to gotowa.
-Lauren... Bedziesz jedyną która może  zamienić sie w wilka, ja od razu bym sprawdziła.
-To ty, ja nie jestem gotowa zrozum...
- Hej- popatrzyla na mnie z współczuciem.
-Nie jest nigdzie napisane że od razu musisz się przemienić . Dasz radę.
-Dobra trzeba zajać sie tą kupą papierów...- powiedziłam patrzac na wielki stos różnych dokumentów znajdujących sie na moim biurku.
- To do roboty.

16.32

Cały dzień nie mogłam sie skupić. Kilka razy przyłapalam sie na myśleniu o Camili.
Może jednak w końcu znalazłam swoja mate?
Nie, na pewno bym to poczuła.
Wiedziała bym że to ona.
-"Głupia jesteś, poczujesz dopiero wtedy kiedy ona skończy 19 lat"
-"Weź daj mi spokój"
-"Nie, nie pozwolę ci starcić naszej przeznaczonej!"
-"To nie jest moja przeznaczona!"
-"Wmawiaj sobie dalej, im ona bedzie dalej tym słabsza ty bedziesz"
-"Tyle lat szukałam mate i jakoś nie znalazłam, co jeśli nigdy nie znajde?"
-"Przestań, twoja mate jest tak blisko że chyba każdy w stadzie czuje twoją energie"

Ma rację... dzisiaj jestem bardzo szcęśliwa i miła co nie jest częste u mnie. Czy rzeczywiscie moja mate tam jest? Tak blisko mnie? Jutro musze sie czegos o niej dowiedzieć i zacząć chronić...

———————————————
Coś się zaczyna dziać...🤭👀

6 Zmysł | CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz