* Pov Pisicela *
Po całej tej akcji z szpitalem, zrobiłem się strasznie głodny. Zacząłem więc najlepsza taktykę, czyli marudzenie. Co chwilę wypytywałem się Gregory'ego czy zajedziemy do Burger Shot'a, lecz za każdym razem odmawiał, mówiąc że powinienem był zjeść wcześniej. Będąc już wkurzonym, odwrocilem głowę w stronę szyby i zacząłem patrzeć na różne budynki, które szybko omijaliśmy.
Nagle Montanha zatrzymał się na jakimś odludziu, przypominającym parking i wysiadł z auta. Zdezorientowany również to zrobiłem, po czym podszedłem odrazu z pytaniem.- Chciałem sobie zapalić - oznajmił
- Ale tutaj, nie mogłeś w mieście? - zapytałem, rozglądając się
- Weź mnie nie denerwuj - odparł - Wszystko jest do bani
- Kurwa, moja wina? - zapytałem z wściekłością
- Wiesz co - rzekł, wyrzucając peta na asfalt - Tak, twoja! Gdyby był tutaj Sonny, to Capela by nie został zamordowany, a to że teraz go tu nie ma, jest przez TWOJĄ nieuwagę! - krzyknął, na co zrobiłem ponura twarz - I wiesz co!? Nie nadajesz się na szefa, ani na jego zastępcę! - powiedział
- Jesteś po prostu.. a z resztą, powiem wprost pierdol się - wykrzyczałem i pobiegłem gdzies przed za siebie
- Popłacz się - odrzekł ironicznie - Nie umiesz przyjmować na siebie krytyki wiesz!
* Time skip *
* Pov Gregory *Przyjechałem sam na komendę, poszedłem na górę i wszedłem do sali przesłuchań. Przy okazji podkradlem dokumenty Xandera z biura szefa żeby mieć do rozmowy. Zawołałem go poprzez krótkofalówkę, po czym poczekałem tak z 2 minuty aż w końcu przyszedł zdołowany z paczką chusteczek przy sobie.
Cała gadanina wygląda mniej więcej w taki sposób, że ja zadawałem pytania dotyczące dnia, w którym umarł Capela. Wszystko było dobrze, dopóki z ust chłopaka wyciekły bardzo interesujące wiadomości.
- Była pomiędzy nami spina tego dnia.. - zaczął, ale przerwał
- Mów dalej - rozkazałem
- Na tym parkingu, zaczęliśmy się szarpać, wyzywać się od śmieci, życzyłem mu śmierci i wtedy.. - poleciały mu łzy z oczu - Dostał kulkę w głowę, a jego krew poleciała na mnie
- Rozumiem i nie rycz - przytaknąłem - Jesteś facetem, a nie babą (bez urazy dziewczęta :)) Masz szczęście że ty nie dostałeś
- Wolałbym chyba ja zginąć.. - rzekł
- Przestań tak mówić - oznajmiłem - Tak w ogóle dogadałem się z zakładem pogrzebowym, bo Capela nie miał zbytnio rodziny, która mogłby mu fundować pogrzeb, więc postanowiłem zbierać po kilka dolarów od każdego policjanta. Tylko jeszcze nie wiem kiedy się odbędzie msza ale ciało najprawdopodobniej będzie leżeć w trumnie - objaśniłem
Rozmawiając na temat pogrzebu Dantego, nagle do sali przesłuchaniowej wbił zdenerwowany Sonny, jeszcze w hawajskich ciuchach. Wiedziałem po jego minie, że rozmowa z nim nie oznacza wcale nic dobrego.
- Grzesiek, co ty tutaj.. a z resztą, wiesz gdzie Pisicela? - zapytał
- Nie, zadzwoni szef do niego - zaproponowałem
- Dzwoniłem i nic - odrzekł - Ma wyłączony telefon, a mam z nim do pomówienia
- Słyszał pan o śmieci naszego funkcjonariusza? - zmieniłem temat - A i o śpiączce jednego z poruczników?
- Kto zdechł, a kto leży? - szybko zapytał
- Nie żyje Capela, a w szpitalu Hank - wyjaśniłem
- Co?! Dantuś nie żyje! - wykrzyknął - Jak to się stało?
- Przepraszam, jak pan go nazwał - powiedziałem zszokowany
- Nieważne, lepiej powiedz mi jak - domagał się
- Dostał kulką w łeb - podsumowałem - Jeszcze nie wiemy z jakiej broni dostał, ale za jakieś 2 dni powinny przyjść wyniki sekcji zwłok
- Dobrze, dobrze - rzekł - A jak tam Over?
- Nieprzytomny, co powiedzieć więcej - objaśniłem - Bynajmniej dobrze że nie on nie umarł
- Najlepiej by było, gdyby nikt nie umierał Gregory - stwierdził Sonny - Śmierć kogoś bliskiego jest najgorsza sytuacja w życiu człowieka
- Szczera prawda szefie, szczera prawda - potwierdziłem
* Pov Pisicela *
Wszedłem do mieszkania i odrazu, nawet nie zdejmując butów, wziąłem z lodówki dwie wódki, po czym usiadłem z nimi na kanapie i zacząłem pić z gwinta pierwszą butelkę. Po jakiś 20 minutach wypiłem dwie, więc żeby nie było za mało, wyjąłem jeszcze trzy puszki piwa. Miałem ochotę nachlać się do nieprzytomności. Jednak wpadłem na inny super plan. Wyjąłem komórkę i na samym początku zauważyłem nieodebrane połączenia od Sonny'ego, lecz zbagatelizowałem to i wpisałem w wyszukiwarce, ledwie widząc, nazwę klubu, w którym pracują tak zwane dziwki. Zadzwoniłem pod podany numer i wynająłem sobie jedną na teraz. W końcu, coś mi się należy..
Hejo, kolejny rozdział
Błędy - przepraszamKoniec najlepszy , ale macie na pocieszenie humoru przed szkołą :D
Bay bay :*
CZYTASZ
Ostatnia szansa - 5city
Fanfiction26- letni Erwin Knuckes przyjeżdża do Los Santos - miasta pełnego przeróżnych gangów i otoczonych policjantami. Chce za wszelką cenę spełnić swoje marzenie. Zostać sławnym gangsterem, którego będą podziwiali wszyscy Z kolei Hank Over - porucznik z...