Rozdział 55 (WAKACYJNY 5/7)

40 2 0
                                    

*Pov Erwin*

W międzyczasie gdy grupa sprawdzała stan San'a, ja postanowiłem jakoś wstać i uciec. Na całe szczęście udało mi się to zrobić, dzięki czemu nie byłem ścigany. Udo dalej bolało mnie jak cholera, ale dało się wytrzymać. Gorzej z krwotokiem, bo cały czas z rany leciała krew.

- Dasz radę Erwin, dasz radę - wyszeptałem - Przeżywałeś gorsze momenty..

Na moje nieszczęście jakaś osoba cały czas za mną szła. Gdy tylko się odwróciłem i podparłem się ściany, zobaczyłem Carbonarę podbiegającego do mnie. Natychmiast zdjął swoją bluzę i przycisną mi ją do rany, starając się uspokoić krwotok.
Starałem się ukrywać ból, jednak co jakiś czas robiłem grymas na twarzy.

- Chodź, jedziemy do szpitala - powiedział i pomógł mi wstać

- C-co z San'em? - zapytałem niepewnie, zaczynając żałować tego co zrobiłem

- Kui zadzwonił na karetkę - odparł - Mam nadzieję że wszystko będzie okej

* Pov Hank *

Dogoniłem Effy dopiero po kilku minutach. Stała naprzeciw prawie zachodzącego słońca. Chyba czekała aż zajdzie. Postanowiłem że będzie to najlepszy a zarazem najbardziej romantyczne wyznanie miłości jakie może istnieć. Wziąłem wdech i wydech, po czym podszedłem, stając centralnie obok. Dziewczyna popatrzyła się na mnie, po czym lekko się uśmiechnęła. Po chwili nasze oczy spotkały się ze sobą, a ja już zaczynałem się stresować, bo nie mogłem ustać w jednym miejscu.

- Hank, wszystko okej? - zapytała łapiąc mnie za ramię

- Ta..tak - przytaknąłem - Tylko.. muszę ci coś przekazać, a w zasadzie to wyznać lub też..

- Co takiego? - powiedziała najwyraźniej zdziwiona

- Eh, powiem w prost.. zostaniesz moją dziewczyną? - zapytałem

Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Odsunęła się o krok i pobiegła gdzieś w stronę naszego hotelu. Popatrzyłem się tylko jak biegła, lecz później zdałem sobie sprawę że to nie był dobry pomysł. Zdruzgotany usiadłem na piasku lecz po chwili znalazł mnie Grzesiek. Nie chcąc mu mówić, co wydarzyło się pod niego nieobecność, po prostu poszliśmy do pokoi.

* Pov Erwin *

Leżałem na sali czekając na jakąkolwiek pomoc. Pielęgniarka wcześniej oznajmiała mnie i Nicollo że zaraz przyjdzie lekarz, ale od początku wiedziałem że będzie to trwać wieki.
Przez ten czas w myślach układałem sobie swoje życie. Od momentu gdy San powiedział mi te słowa, które bardzo mną drgnęły, zacząłem bardziej przestrzegać świat jako ten dobry niż zły i nikczemny. Nawet zastanawiałem się czy przypadkiem nie miał racji twierdząc że nie jestem już tym Erwinem co kiedyś. Może pora abym zakończył swoją przestępczość i zacząć normalnie żyć? Znaleźć porządną pracę, albo chociaż założyć rodzinę. W końcu chyba pora bo mam 26 lat. W tym wieku to już ma się conajmniej 2 dzieci, a ja jeszcze żony nie mam, ba.. dziewczyny też.

- Nad czym się zastanawiasz? - zapytał nagle Carbonara z ponurym wyrazem twarzy

- O niczym ważnym - odpowiedziałem, a po chwili do sali wszedł pan doktor - Dobra idź już - szturchnąłem go ręką w ramię

- A może potrzymać za rączkę? - powiedział głupkowato

- Spier..dzielaj - odparłem łagodnie

- Okej okej - przytaknął, wstał z krzesła i wyszedł

* Pov Dia *

Nie dość że od rana mam zjebany humor to jeszcze ta strzelanina chłopaków. Jak mnie zaraz coś weźmie to obydwóch ich pozabijam. Jakimi trzeba być debilami aby przy sprzeczce używać broni. Nawet ja nigdy nikomu nie groziłem, no prócz policjantom ale to inni ludzie.

Siedziałem z resztą w poczekalni, czekając na jakieś informacje w sprawie San'a. O Erwina nawet się nie martwiłem bo to on zaczął. Nie miałem zamiaru pastwić się nad nim. Nie chciał dołączyć to niech spierdala. Aż żałuję że pomyślałem wtedy na pasach że nadawałby się do naszej grupy.

- Kui, co ty robisz? - usłyszałem głos Davida, który zwracał się do chińczyka, czytającego gazetę

- Nie widzisz - odrzekł - Czytam

- Czy ty masz godność człowieka - rzekł

- I się zaczyna.. - pomyślałem

- Twój przyjaciel leży w sali z kulką w brzuchu a ty sobie jak gdyby nigdy nic czytasz gazetę - wyjaśnił

- Nie chce na zapas się martwić, wiem że da radę - przytaknął gdy nagle podszedł do nas również Nicollo i zdziwiony całą sytuacją, usiadł koło mnie na krześle

- I jak tam z Erwinem? - zapytał Kui już chyba nie chcąc słuchać krzyku Davida

- Dobrze, chociaż dużo krwi stracił - oznajmił - Może to mieć poźniej jakieś powikłania

- I dobrze mu tak - stwierdziłem - Należało się draniowi

- O czym ty mówisz? - zapytał Carbonara raptownie stając na nogi - Sam jeszcze godzinę temu przecież chciałeś go z powrotem, a teraz tak do niego mówisz?

- Nie interesuj się biały - odrzekłem

- Nie muszę ci chyba przypominać że nie lubię jak się do mnie tak mówi - odparł lekko poddenerwowany - Poza tym, to San zaczął

- Mylisz się Nicollo - oznajmiłem wstając i podchodząc do niego bliżej - I to bardzo - wyszeptałem do niego ucha i oddaliłem się od grupy

Hejo, witam po długiej przerwie:)

Jak wam wakacje mijają? Mi niesamowicie szybko niestety :(

Błędy - Przepraszam

Bay bay ;*
A i zdecydowałam się że będzie ship EwronxThorek bo już zaczęłam pisać :)

Ostatnia szansa - 5cityOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz