1 Deja Vu

4.8K 182 265
                                    

Jesień nadeszła tego roku niespodziewanie.

W tym roku do pociągu do Hogwartu razem z Jamesem wsiadł młodszy syn Harrego – Albus. Pociąg ruszył, a Harry szedł peronem , patrząc na szczupłą twarz swojego syna, już zarumienioną z emocji. Uśmiechał się, machając do niego, choć trochę było mu żal, że musi się z nim rozstać.

Ostatnie kłęby pary rozwiewały się w jesiennym powietrzu. Pociąg powoli zniknął za zakrętem. Harry wciąż unosił rękę w geście pożegnania.

- Da sobie radę – powiedziała Ginny.

Spojrzał na nią, opuścił rękę i z roztargnieniem dotknął blizny na czole.

- Wiem.

Od dziewiętnastu lat blizna nie zabolała go ani razu. Wszystko było dobrze.

Jeszcze raz spojrzał w stronę gdzie zniknął pociąg, jednak zobaczył jedynie resztki dymu rozwiewającego się w jesiennym powietrzu. Na chwilę zamknął oczy i usłyszał wrzaskliwy głos:

- Wstawaj! Dosyć tego spania! Już!

Podskoczył przestraszony, otworzył oczy....

Nie, to nie możliwe!!! – siedział na łóżku w komórce pod schodami , a ciotka Petunia łomotała w drzwi!

- Wstawać! – zaskrzeczała znowu.

Harry usłyszał jej kroki zmierzające w kierunku kuchni, a potem brzęk patelni stawianej na kuchence. Przetoczył się na plecy, przypominając sobie sen, z którego go wyrwano. To był dobry sen. Był w nim latający motocykl, przyjaciele, szkoła dla czarodziejów w Hogwarcie, wygrana walka z Lordem Voldemortem, Ginny, Ron, Hermiona, a wreszcie jego dzieci odjeżdżające do Hogwartu. Miał dziwne wrażenie, że to nie był tylko sen. To wszystko było tak bardzo realne, namacalne, prawdziwe! Nie! To nie możliwe, żeby to był tylko sen! A jednak, ciotka wróciła pod drzwi, i załomotała znowu.

- Wstałeś już?! – wrzasnęła.

- Prawie - odpowiedział.

- To się pospiesz, przypilnuj bekonu, i żebyś niczego nie przypalił, dzisiaj są urodziny Dudziaczka!

To straszne! Stał przy patelni i miał dziwne wrażenie deja vu. Jego myśli były pochłonięte całkowicie snem, z którego został tak brutalnie wyrwany. Starał się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły, by nigdy go nie zapomnieć. Prawie nie zawracał uwagi na to co się dzieje dookoła, zastanawiając się, czy czarodzieje mogą istnieć naprawdę, czy tylko w bajkach i snach małych chłopców. I przypominał sobie te wszystkie dziwne zdarzenia, które przecież nie były snem. To jak w ciągu nocy odrosły mu włosy, i jak znalazł się na dachu szkoły uciekając przed Dudleyem i jego bandą. I to jak był bardzo głodny i dostał tylko dwie małe pyzy, które jadł, a one zdawały się nie kończyć, aż się nasycił.

Jak przez mgłę usłyszał słowa ciotki Petunii.

- Nie wiem co z nim zrobić, pani Figg złamała nogę.

- Zadzwoń do Marge – odpowiedział wuj Vernon.

- Przecież wiesz, że ona go nie znosi!

Natychmiast wrócił do wspomnień ze snu! Dokładnie to mu się śniło! Jeśli to nie był sen, to pojedzie z nimi do ZOO !

- Trudno, pojedzie z nami – usłyszał.

TAK! TAK! TAK! Wiedział, to nie był sen! A nawet jeśli, to może ukazywał mu jego przyszłość? Te wszystkie dziwne wydarzenia były jego dziełem, i wuj z ciotką o tym wiedzieli, dlatego tak się wściekali. A może po prostu bali się go, i tego co potrafi? Siedział w aucie wuja Vernona i zastanawiał się, jak wykorzystać czas, który mu pozostał do rozpoczęcia nauki. Może wrócił w tym momencie właśnie po to, by móc coś zmienić? Może tamto życie we śnie było pomyłką, bo zbyt mocno bał się być sobą? Jeśli to była prawda, to spokojnie może używać swej mocy, do chwili rozpoczęcia nauki w Hogwarcie. Przecież doskonale wie jak to się robi! Cały czas to wiedział, tylko się bał. Właśnie o to chodziło wujowi i ciotce. Żeby on się bał, wtedy oni mogliby przestać się bać. Zabawę czas zacząć!

Deja vuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz