-Bzzzzzzzzzz... bzzzzzzzzzz...- budzik próbował obudzić dziewiętnastolatka, jednak średnio mu to wychodziło, bo gdy już miał zadzwonić trzeci raz, Peter rzucił nim o ścianę i przerzucił się na drugi bok znowu zamykając oczy.
- Za jakie grzechy...- mruknął zaspany chłopak. Po chwili jednak się podniósł i ruszył w stronę łazienki.
Stanął przed lustrem i popatrzył na siebie. Co prawda był wysoki i wysportowany, ale co z tego jeśli całe jego ciało było pokryte bliznami i siniakami, a psychika już dawno leżała w gruzach?
Szatyn spojrzał swojemu odbiciu w oczy i zobaczył smutne tęczówki, pod którymi kryły się pokaźne cienie. Kolejna nieprzespana noc. Znowu ten sam koszmar. Multiwersum na skraju rozpadu, rozerwane niebo, poszkodowani ludzie.., a to wszystko spowodowane jego zachciankami.
- Jebać to wszystko...- westchnął młody mężczyzna i poszedł się wykąpać.
Time skip
- Martini z oliwkami!!!- krzyknął młodzieniec i postawił zamówienie na ladzie.
Praca w barze nie jest może najlepszą robotą, ale lepsze to niż nic. Nikt inny nie chciał zatrudnić dziewiętnastolatka bez doświadczenia i szkół. Dodatkowo część ludzi nabierała podejrzeń widząc dowód osobisty Petera. Nie jego wina, że do stworzenia podróbki tak ważnego dokumentu miał do dyspozycji tylko rzeczy ze śmietnika.
Z racji, że Petera Parkera nikt nie pamiętał i nie miał sobie przypomnieć, to szatyn nazywał się teraz Mark Johnson, miał 20 lat, a jego rodzice wraz z młodszym bratem mieszkali na przedmieściach. On przyjechał tu, by zarobić na siebie i rodzinę.
Proste i krótkie. Nie budziło żadnych podejrzeń. A o to Peterowi teraz chodziło.
Żeby być bardziej dokładnym, to od walki przy Statule Wolności minęło pół roku. Pół roku, podczas którego młody bohater żył w małej i obskurnej kawalerce na Brooklynie i dorabiał sobie wieczorami w barze. W trakcie dnia robił za Spidermana, no i przerabiał sobie w domu materiał z MIT. Według rocznika powinien być w 2 klasie, ale on to wszystko umiał, więc powtarzał sobie to tylko dla formalności. Przerabiał teraz ostatnią klasę.
Peter uważał, że życie kopnęło go w dupę. Wiele się nie pomylił. No bo, jak to inaczej nazwać? Stracił wszystkich bliskich, a ci którzy przeżyli, już dawno o nim nie pamiętają. Najgorsze jest to, że chłopak nie wie, dlaczego go to wszystko spotkało. Był aż tak złym człowiekiem? Odpowiedź brzmi nie, ale on tego nie wie. Prawda jest taka, że to ten wszechświat jest po prostu pojebany, że skazuje tak wspaniałego człowieka na to całe gówno. Ten durny świat, z każdym miesiącem, tygodniem, dniem i godziną, coraz bardziej niszczy tego przyjaznego Spidermana z sąsiedztwa.
No ale, dlaczego się tak dzieje?
Czy Peter sam sobie z tym poradzi?
Może ktoś mu w tym pomoże?
Już niedługo miał się o tym przekonać...
Siemka!!!
Witam w mojej nowej książce!!! Mam nadzieję, że się wam spodoba i was zainteresuje. Proszę też o wyrozumiałość jeśli chodzi o pisanie i błędy, bo już trochę wyszłam z wprawy. Od razu mówię, że rozdziały będą bardzo nieregularnie, a przez najbliższy czas nie wiem czy w ogóle coś wrzucę, no bo za 16 dni mam egzaminy. No ale musiałam już ogłosić tę książkę. Dajcie mi znać co o tym wszystkim myślicie, no i do napisania!!!Marvel__mania
CZYTASZ
Zapomniany//Spiderman
FanfictionA co by było gdyby wszyscy Avengers żyli, ale wydarzenia z NWH i tak musiały się wydarzyć? Jak poradzi sobie z tym wszystkim Peter Parker? *** UWAGA- SPOILERY Z NWH Heja!!!! Nie wierzę, że udało mi się wreszcie zmotywować, ale tak!!!! Piszę nową ksi...