Rozdział 5

1.4K 101 51
                                    

Minęły już 4 miesiące od przyjęcia Petera do wieży. Z każdym dniem (bo przychodził codziennie), coraz bardziej stresował się, że coś wypapla, albo co gorsza, multiwersum znowu zacznie się rozpadać czy coś, ale nic nie poradził, że nie potrafił bez tej gromady dziwaków żyć. Stanowili dla niego rodzinę. Innej już nie miał.

A jeśli chodzi o Avengers to z każdą godziną coraz bardziej lubili dziewiętnastolatka. Wszyscy go pokochali już po pierwszym wspólnym obiedzie, na który przyszedł po 12 godzinach roboty z Tonym i Brucem. Każdy też miał wrażenie, że zna już tego dzieciaka od dawna, ale tłumaczyli to sobie, że widocznie po prostu się z nim dobrze dogadują. Kilka razy zdarzyło im się przyłapać młodszego na tym, że wie coś, o czym mu nie mówili, ale zawsze udawało mu się wybrnąć z takich sytuacji i każdy o tym zapominał.

Spiderman w ostatnim czasie miał sporo roboty, co utrudniało trochę Peterowi przychodzenie na staż, albo zmuszało do jego opuszczenia, ale nie narzekał. Teraz miał możliwość lekkiego ulepszenia stroju jak Tonego i Bruca nie było w pracowni, co ułatwiło mu latanie jako bohater, po mieście. Pajęczak gadał jeszcze kilka razy na tym samym dachu z Nedem i chyba może powiedzieć, że zakumplowali się na nowo. Peter czuł, że jest zbyt idealnie i coś się za chwilę zepsuje, ale całą swoją siłą umysłu, wypierał tę informację z głowy.

***

- A ty nie z Markiem w pracowni?- zdziwił się Bucky widząc Tonego, który wchodzi do kuchni.

- Nie przyszedł.

- To zadzwoń, może coś mu wypadło, praca się przedłużyła czy coś.

- Nie odbiera, martwię się.- mówił Stark. Barnes wiedział, że ten dzieciak stał się dla miliardera jak syn, więc próbował go uspokoić:

- Tony, on ma dwadzieścia lat. Czasy największych imprez i w ogóle.

- Słyszałeś żeby opowiadał kiedyś o jakiejś imprezie?

- No nie...

- No właśnie, coś musiało się stać...- stwierdził Ironman i wyszedł z pokoju. Pepper, która wraz z dziewczynami z drużyny siedziała na kanapie, odezwała się:

- Oho, nie wiedziałam, że Tony ma tryb ojca.

Skip time 2 godziny

- Już jestem, przepraszam za spóźnienie.- powiedział Peter wychodząc z windy z kapturem na głowie. Nie jego wina, że lecąc tu natrafił na transakcje dwóch najbardziej poszukiwanych mafii w Nowym Yorku.

- Gdzie ty byłeś młody?- odetchnął z ulgą miliarder.

- Korki były i w ogóle...- zająknął się szatyn.

- Chodzisz do wieży na piechotę, Mark.- stwierdziła Natasha, przyglądając się chłopakowi. Peter natomiast zorientował się, że jego wymówka nie była najlepsza i chciał już pójść do pracowni, żeby nie pogarszać swojej sytuacji. Avengers jednak mu tego nie ułatwiali i Bucky powiedział:

- Czemu masz kaptur? Jest cholernie ciepło na dworze.

- Mhmmm..., nie wiem...- odburknął Spiderman, czując, że jeśli za chwilę nie usiądzie, to runie na podłogę. Na jego nieszczęście, wszystkie krzesła były zajęte przez bohaterów.

Tony, widząc dziwne zachowanie nastolatka podszedł do niego i jednym ruchem zdjął mu kaptur. Wszyscy w pomieszczeniu wciągnęli głośno oddech, bo zobaczyli dosłownie zmasakrowaną twarz młodszego.

Rozcięty łuk brwiowy, podbite oko, złamany nos i cała brudna i zakrwawiona twarz. Możnaby tak wymieniać jeszcze z pięć minut, ale po 10 sekundach, w czasie których dorośli wpatrywali się w twarz szatyna, chłopak stracił przytomność i z hukiem upadł na ziemię.

Skip time

- Wiadomo już co się stało?- zapytała się zmartwiona Pepper, patrząc na Tonego, który wszedł do salonu z grobową miną.

- Nie, młody śpi. Jedyne co wiadomo, to że ma złamane 7 żeber, zwichnięty nadgarstek, złamaną nogę i rozległe popatrzenia drugiego stopnia. Dodatkowo to, co widzieliście na jego twarzy oraz spore blizny po cięciach na nadgarstkach.

- Ja pierdole...- podsumował Bucky.

- Ale, ale...- Wanda próbowała coś z sienie wydusić, ale zamiast tego, rozpłakała się i przytuliła do siedzącego obok Clinta. Tony natomiast usiadł na kanapie i zamknął oczy. Po chwili ciszy usłyszał niepewny głos Natashy:

- Wiedziałeś, że się ciął?- Stark tylko pomachał głową ,,na nie" i rzekł:

- Nie miałem pojęcia o tym, ani o tym, że jest Spidermanem...

- Co kurwa?- zdziwił się James, a wszyscy się poderwali, patrząc na zmartwionego miliardera.

- Doktor Cho musiała pobrać mu krew do badań i.., zobaczyła, że jest z nią coś nie tak. Jego DNA jest w 51% człowieka, ale w 49% pająka. Znam tylko jedną osobę w Nowym Yorku, która może mieć coś takiego...- wyjaśnił Tony.

- Friday, czy policja zanotowała dzisiaj jakieś akcję Spidermana?- zapytała się cicho Natasha sztucznej inteligencji.

- Tak, jakieś 3 godziny temu, Spiderman zdemaskował i pokonał dwie topowe mafie w Nowym Yorku. Przeszkodził im w transakcji i pokonał w walce. Gdy policja przyjechała, zastała związanych pajęczyną złoczyńców z kartką od Spidermana.

- To pewnie oni go tak załatwili...- burknął ponuro Barnes.

Przez najbliższe godziny nik się już nie odezwał.

Siemka!!!
Dużo z was, pytało się w komentarzach kiedy kolejny rozdział, tak więc o to jest. Wiem, wiem, rozdział wyjątkowo krótki. Nie bijcie, ale nie chciałam zostawiać was tak długo bez niczego, a nie mam aktualnie siły pisać więcej. Ten rok szkolny był męczący przez naukę do egzaminów, ale też przez różne moje prywatne problemy, więc cieszę się, że egzaminy mam za sobą i za chwilę wakacje. Jakiś tydzień temu miałam mały ,,kryzys", ale już jest okej i postaram się nadrobić zaległości na wattpadzie. Bardzo dziękuję za wszystkie życzenia typu: powodzenia na egzaminach. Jest to mega miłe z waszej strony i zrobiło mi się cieplutko na serduszku jak je wszystkie czytałam. Mam jeszcze jedną sprawę. Myślałam nad zrobieniem czegoś typu q&a, więc jeśli chcecie, to zostawiajcie pytania o...

TUTAJ ------------------------->

Żeby w ogóle był sens to robić, to potrzebuje sporo pytań, więc każdy może pisać kilka. Możecie też podrzucać je na pv.

To chyba tyle, więc dajcie znać jak wam się podobał rozdział (bo ja osobiście nie jestem jakoś zadowolona) i pamiętajcie proszę o głosach.

Papa
Marvel__mania

Zapomniany//Spiderman Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz