- Mija dzisiaj równo 5 lat odkąd Spiderman pojawił się na ulicach Nowego Jorku. Wszyscy mieszkańcy są mu niesamowicie wdzięczni za to co robi dla nas, dla normalnych ludzi. Przypomnijmy, że z tej okazji organizowany jest dzisiaj festyn na część naszego bohatera z sąsiedztwa. Spidermanie, jeśli to słyszysz, to serdecznie cię zapraszamy, bardzo chciałbym ci osobiście podziękować...
- Takie słowa padły dzisiaj rano z ust naszego prezydenta. Czy bohater pojawi się na uroczystości na jego cześć? Tego się dowiemy już niedługo, a teraz przechodzimy do sportu. Już niedługo eliminacje do...- prezenterowi przerwało wyciszenie telewizora przez Buckiego, który zaczął mówić:
- Ja nadal nie rozumiem czemu nie zrekrutowaliśmy tego pająka. Widzieliście te wszystkie filmiki z jego walk w necie? Przecież to jest obłęd.- słowa te spotkały się z pomrukiem poparcia od strony innych bohaterów, a Tony się odezwał:
- Po pierwsze z jakiegoś powodu Fury nie chce go rekrutować, a po drugie kilka razy próbowałem się dowiedzieć kim jest, ale nie da rady. Ten typek jest dobry w ukrywaniu się.- po chwili milczenia Natasha dodała:
- Pewnie mu na tym zależy, dlatego robi to tak dobrze. Gdyby nie miał takiej potrzeby to prędzej czy później, by się gdzieś potknął.- tymi słowami zakończyła się krótka pogawędka Avengers o pająku z sąsiedztwa, bo sami zaczęli się już zbierać na festyn.
Oczywiście nie idą tam jako oni. Tony już dawno pracował nad maskami zrobionymi dzięki nanotechnologii, które mogłyby zmienić twarz tak, żeby wyglądała w 100% naturalnie. Już mniej więcej skończył, zostały mu tylko małe szczegóły, ale nikt nie ma szansy ich nawet zobaczyć.
Na festynie
- Witam Nowy York!- krzyknął prezydent do mikrofonu, na co tysiące mieszkańców miasta krzyczało z radością. Mężczyzna kontynuował:
- Niestety Spiderman się nie pojawił, ale i tak chciałbym ogłosić wam, że...- nie dokończył bo tłum zaczął wrzeszczeć i robić zdjęcia. Tysiące ludzi wiedziało właśnie lecącego i robiącego przeróżne akrobacje w powietrzu Spidermana. Po chwili młody bohater wylądowała i powiedział w stronę prezydenta:
- Em, dzień dobry, sory za spóźnienie, ale ten no..., na bank napadli i takie tam...- Peter nie wiedział za bardzo co w takiej chwili zrobić, ale chciał tu przyjść, żeby ludzie wiedzieli, że jest z nimi i ich nie zostawi. Starszy zauważył lekkie zmieszanie bohatera, ale w zupełności mu to nie przeszkadzało i natychmiast podszedł do Spidermana, uścisnął mu rękę i zaczął mówić do mikrofonu:
- Niesamowicie się cieszę, że udało ci się do nas przylecieć i tak jak mówiłem chciałbym coś ogłosić. Całe nasze miasto jest ci niesamowicie wdzięczne za to co robisz i chciałbym wraz z całym naszym krajem wręczyć ci najwyższe odznaczenie narodowe jakim jest ,,Order bohatera narodu".- po tych słowach, prezydent przypiął na pierś Spidermana piękną przypinkę w kształcie loga Spidermana w kolorach narodowych. Tłum zaczął wiwatować, a mężczyzna dodał:
- Każdy ,,Order bohatera narodu" jest robiony specjalnie dla danej osoby. Dlatego właśnie na twoim jest twój znak.- wyjaśnił.
Peter natomiast nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz od tej strasznej walki z rozwalającym się multiwersum poczuł się rzeczywiście potrzebny. Po chwili krzyków ludzi, szatyn zdecydował się odezwać:
- Niesamowicie dziękuję. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i cieszę się, że tak się potoczył mój los. Kocham ratować ludzi i będę to robił dopóki będę w stanie.- ta krótka przemowa spowodowała kolejną falę wiwatów i krzyków. Peter wiedział, że nie powinien być tu długo więc dodał:
- Jeszcze raz bardzo dziękuję, a teraz muszę już lecieć, bo robota wzywa.- po tych słowach zrobił salto do tyłu, wylądował na górze sceny, pomachał ludziom i zaczął się bujać w tylko sobie znaną stronę.
Później na festynie
- On jest serio interesujący.- powiedział Sam do przyjaciół jak już powoli zmierzali w stronę wyjścia. Wiedzieli całe zajście na scenie, odznaczenie Spidermana itd., no i od tej pory nie mogą przestać myśleć o tym, że przydałby się im ten pająk w drużynie.
- Wychodzi na to, że od dzisiaj musimy szukać nie jego tożsamości, ale miejsca gdzie możemy go spotkać w trakcie patrolu.- stwierdził Stark i już planował w głowie algorytm, którym mógłby się posłużyć.
***
- ,,Order bohatera narodu", nieźle brzmi- mruknął Peter leżąc na suficie i przyglądając się odznace.
Czy się cieszył? Jasne, że tak. Czy był szczęśliwy? Oczywiście, że nie. Żałował, że nie może się tym z nikim podzielić i pogadać. Tak strasznie brakowało mu bliskości innych osób. Niby ma teraz przyjaciół z pracy i kilku poznanych na porannych przebieżkach, ale to nie to samo. Nikt nie wie, że jest Spidermanem. Nikt nawet nie wie jak ma tak naprawdę ma imię. Było to trochę frustrujące. Kogo on chciał oszukać? To było w chuj frustrujące. Tak strasznie mu wszystkich brakowało...
Jedna samotna łza spadła na podłogę, a dziewiętnastolatek zamknął oczy, żeby zapobiec kolejnym mokrym plamom na już i tak styranych życiem panelach. Tak w sumie były takie same jak on. Piękne i mocne, ale brudne i zmęczone istnieniem.
- Czemu ja się kurwa do paneli podłogowych porównuje?- zapytał sam sobie szatyn i zeskoczył na podłogę. Poszedł zrobić sobie coś do picia i wrócił do pokoju poskręcać różne rzeczy.
Time skip
- Spokojnie...- szeptał do siebie chłopak, bo właśnie montował kabel z wysokim napięciem. Już miał zrobić ostatni ruch kiedy usłyszał dźwięk telefonu. Przestraszył się, przez co dosyć boleśnie poraził się prądem.
- Szlak!!!- syknął i zaczął rozmasowywać sobie bolące miejsce. Po kilku sekundach ból już trochę ustał i Peter był wstanie odebrać telefon.
- Halo?- odezwał się chłopak po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Mark?!??! Gdzie ty jesteś idioto?!?? Od pół godziny jest już twoja zmiana!!- krzyknął kolega Petera z baru, Max.
- Co do cholery?!- krzyknął Spiderman patrząc na godzinę i dodał:
- Będę za 5 minut.- po czym rozłączył się i szybko pobiegł do pracy.
W wieży
- Skoro już skończyłeś te maski, to może pójdziemy wreszcie jak normalni ludzie do jakiejś restauracji czy coś. Rzadko kiedy mamy tyle wolnego czasu ile teraz.- Zaproponowała Wanda
- No coś w tym jest. Nie ma żadnych kosmitów i w ogóle.- zgodził się z rudowłosą Bruce. Wszyscy bohaterowie zaczęli popierać pomysł kolegi, a 30 minut później stali przed jakimś pierwszym lepszym barem.
- No, ruszcie się, chce się już napić.- powiedział Stark i otworzył drzwi.
Hejjjj,
Miałam wenę, więc tak o to czytacie ten rozdział. Dajcie znać co chwilowo sądzicie o tej książce i czy się wam podoba. Czytałam komentarze pod prologiem i bardzo wam dziękuję, jesteście super❤️. Chwilowo nie ma jakiejś super akcji, ale wszystko się kiedyś rozkręci. To chyba tyle, więc miłej reszty dnia i papa.Marvel__mania
CZYTASZ
Zapomniany//Spiderman
FanfictionA co by było gdyby wszyscy Avengers żyli, ale wydarzenia z NWH i tak musiały się wydarzyć? Jak poradzi sobie z tym wszystkim Peter Parker? *** UWAGA- SPOILERY Z NWH Heja!!!! Nie wierzę, że udało mi się wreszcie zmotywować, ale tak!!!! Piszę nową ksi...