Rozdział 3

652 47 53
                                    

Nastała kolejny piękny dzień.
Rudowłosy powoli zaczął się przebudzac.
- huh ? - chuuya spojrzał po sobie - koc ? Nie pamiętam żebym się nim przykrywał... - wydukał cicho a następnie wstał i zerknął na zegar - za pół godziny śniadanie... Sayu hej sayu obudź się

Dziewczynka otworzyła zaspane powieki i spojrzała na Chuuye.
- już ranek..?

- mhm, wstawaj za pół godziny masz śniadanie - odparł a następnie wyszedł z pokoju dziewczynki.

Sayaka od razu wyskoczyła z łóżka i nawet się nie przebierając pobiegła za rudzielcem.

Po chwili oboje weszli do dużej sali gdzie przy stole siedział już Dazai.
Sayaka smutno popatrzyła na Osamu a następnie trzymając Chuuyę za rękę usiadła przy stole unikając kontaktu wzrokowego z kuzynem.

Nizołek poczochrał jej włosy a następnie oddalił się do kuchni królewskiej.

Sayaka siedziała niepewnie, jedząc swój posiłek i nie odzywając się ani słowem, poraz pierwszy w sali panowała taka cisza.

Kiedy Sayaka skończyła jeść chciała odejść od stołu i oddalić się od Dazaia lecz brunet ją zatrzymał.

- nie zjesz deseru?

Sayaka popatrzyła na niego z przymrużonymi oczami. Ile razy ma mu tłumaczyć, że nienawidzi chałwy? Wtedy weszła służka i na miescu postawiła chwila... mango i winogrona?
Szatynka popatrzyła na Osamu ze zdziwieniem. To były jej ulubione owoce. On tylko odpowiedział jej usmiechem. Dziewczynka bez słowa usiadła z powrotem i wzięła się za jedzenie. Mimo wszystko niezręczna cisza wciąż panowała. Dazai nie przemyślał że sam deser nie załatwi sprawy...

Chuuya w tym czasie ogarniał podłogi w pałacu.
- koniec... - wydukał siadając na ostatni schodek.

Sayaka zaś kończyła jeść deser a następnie wstała od stołu i w ciszy wyszła z komnaty. Kiedy jednak ją opuściła, jej oczą ukazał się Chuuya.

- Lotosik ! - zawołała z uśmiechem a echo poniosło się aż do sali w której jeszcze przebywał Dazai.
- co tam robisz ?!

- aktualnie siedzę- śmiechnął

Dziewczynka zeszła po schodach a następnie nabrała pianę z wiaderka i nałożyła ją na głowę chuuyi.
- awww jak uroczo ! - Wydukała kiedy na jej głowie też znalazła się piana.

Rudowłosy wraz z sayaka patrzyli na siebie po czym oboje buchneli śmiechem. W sumie teraz pierwszy raz można zobaczyć uśmiech na twarzy rudzileca i chyba także poraz pierwszy słysząc jak się śmieje i to nie udawanie, tylko tak prawdziwie od serca. Nizołek zaśmiał się jeszcze, po czym nałożył pianę na nosek dziewczynki.

- bip ! - odparł kiedy dotknął noska małej i się zaśmiał.

Sayaka zrobiła zeza a następnie także się zaśmiała.

Dazai gwałtownie odwrócił glowę w stronę wyjącia z jadalni. Po raz pierwszy słyszał jak Chuuya się śmieje to było takie... urocze? Nie wiedzieć czemu, brunet chciał słyszeć więcej jego smiechu. I jeszcze sprawiał że Sayaka się uśmiecha. Może faktycznie nie jest taki zły jak wszyscy inni w tym zamku go widzą.

- Czemu się obijasz?! Do roboty!!
Po krzyku było tylko słychać tuptanie małych nóżek w pośpiechu i kroki które stawały się coraz głośniejsze aż do sali wpadł wezyr
- Panie... list... od królowej Neferis ...

Dazai podniósł wzrok
- Od matki Sayaki? I dlaczego dostarczasz mi go osobiscie?

Kunikida tylko podsunął mu list pod nos i wyszedł. Jak się okazało w liście były jakieś typowe pierdoły typu jak się ma i czy nie sprawia kłopotów. Oraz że zaniedługo ma wracać do domu. Cóż... wszystko się kiedyś kończy... właśnie. Wypadało by odpisać.

" Kwiat Pustyni" / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz