Rozdział 15

492 26 70
                                    

Nastał ranek. Osamu powoli otworzył oczy. Jego rany praktycznie w ogóle nie bolały podniusł się do pozycji siedzącej i wyjrzał na zewnątrz.
- Śniadanie powinno być już gotowe...
Mruknął. Postanowił wstać, ale nieszczesna kołdra zaplatała mu się o nogę, przez co brunet zaliczył bolesne spotkanie z glebą. Jęknął lekko z bólu.
-ShhhiiiiiIIILLLLIIIIUUUU!!!

Po chwili na korytarzu było słychać głośnie odgłosy tuptania, które stawały się coraz głośniejsze aż w końcu do komnaty wbiegł wezyr.
- Wasza wysokość! - Szatyn podbiegł do sułtana i pomógł mu wstać - Nic się panu nie stało?

- Nie, nie...

- Pomoge waszej wysokości dojść na śniadanie!

- Ależ nie trzeba!

- Nalegam!

- No dobrze...
Kunikida nigdy by czegoś takiego dla niego nie zrobił. Ale chrzanić go. Kiedy w końcu znaleźli się na miejscu spotkali tam Chuuyę i Sayakę.

- Dzień dobry wam!- Shiliu przywitał ich z usmiechem i poczochrał Sayace włosy za co ona zpiorunowała go spojrzeniem.

- Lostosik mnie czesał...-Mrukła groźnie.

Chuuya zmierzył go wzrokiem.
- no i coś zrobił shiliu ? - nizołek wstał a następnie podszedł do sayaki i poprawił jej warkoczyka.
Co jak co chuuya umiał układać różne fryzury w końcu, sam miał długie włosy i eksperymentował z nimi na wszystkie strony.
- proszę bardzo - odparł z uśmiechem zaciągając gumeczke na włosach dziewczynki, a następnie usiadł obok niej.

- dziękuję chuu ! - odparła z uśmiechem a następnie zajęła się swoim śniadaniem

Rudowłosy jedynie się uśmiechnął i także zajął się swoim posiłkiem.

Sayaka zerknęła na Osamu.
- Lotosik mi wszystko powiedział - Wydukała ze zboczonym uśmiechem.

Osamu aż wypluł herbatę i powoli przeniósł wzrok na rudowłosego a potem znów na Sayake.
- Cz-czyli?

Chuuya popijał dumnie Herberte a następnie popatrzył na sayake i póścił jej oczko.

Sayaka zeszła z krzesła a następnie podeszła do Bruneta i szepnęła mu na ucho, aby nikt nie usłyszał.
- chuuya powiedział mi że byliście parą i się bardzo kochaliście - Wydukała a następnie usiadła obok Chuuyi i przybiła mu żółwika pod stołem.

Osamu spojrzał znów na Sayake i znów na Chuuyę.
- Ale nikomu ani słowa- Powiedział patrząc na Sayake

- Dobra, dobra!

Dazai już trochę spokojniejszy wziął łyka herbaty.

- Miałam rację~- Mrukła szatynka z złowieszczym uśmiechem.

Dazai popatrzył się znów na dziewczynkę.
- Bo wrócisz do domu.

Chuuya zmierzył Dazaia wzrokiem.
- daj jej spokój, przecież to nic takiego - odparł biorąc łyk herbaty.
- młodzieńczy romansik...

- ta mhm - sayka popatrzyła na Chuuyę - widziałam wczoraj jak siedzisz na krześle i myślisz o tym co ci powiedziałam, dalej kochasz Osamu ale się nie przyznasz.

Chuuya zadławił się herbatą.
- sayu...

- nie ma Sayu, oboje się kochacie widać to po tym jak na siebie patrzycie - odparła.

Chuuya jedynie westchnął i zajął się herbatą.

Osamu popatrzył się na Chuuyę  który wyraźnie mówił ,,to przez ciebie,, i sam zajął się swoją herbatą.

" Kwiat Pustyni" / soukoku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz