Nastawał ranek straże biegały tam i spowrotem aż w końcu mikhali wparował do komnaty Osamu.
- WASZA WYSOKOŚĆ ! PROSZĘ MI WYBACZYĆ ALE TEN ZBIR Z LOCHÓW UCIEKŁ ! - Wydukał cały zdyszany - wszyscy go szukamy w zamku go nie ma.. Jednak są duże obawy bo on jest bardzo agresywny..Osamu odwrócił się znad map w stronę generała. Jego źrecice się pomniejszyły a usta lekko rozchyliły
- J-jak to uciekł!?- Naprawdę nie wiemy! Szukamy go od rana!
- To szukajcie dalej! Musicie go znaleźć! -
Sułtan udeżył pięścią w stół. Mikahli kiwnął głową i wybiegł z komnaty. Osamu pochylił głowę nad mapami zdając sobie sprawę w jakim bagnie się znajduje. Nagle go oświeciło.
- Chuuya - Długo się nie zastanawiając wybiegł z komnaty w stronę wieży.Nizołek dalej spał z wtuloną w niego Sayką, nie zdając sobie sprawy z niczego, iż do wieży aż tak bardzo nie dochodziły dźwięki z dołu.
Sayaka otworzyła na chwilę oczy aby jednak ponownie je zamknąć i jeszcze bardziej schować się w ramionach rudego.
Chuuya automatycznie naciągnął na nich kołdrę i objął szatynke bardziej, zatapiając twarz w jej włoskach.Osamu miał już wbiegać po schodach na górę, ale nagle coś go zatrzymało.
- Co wasza wysokość robi?!- Shiliu! Musze ostrzec Chuuyę i Sayakę!
- Oni są tam bezpieczni! Wasza wysokość musi się gdzieś schować!
- Ale-
- Żadnych ale! - Shiliu pociągnął za sobą sułtana.
Osamu patrzył w stronę wierzy.
- Błagam niech nic im się nie stanie... - szepnął.Sayaka powoli podniosła się do pozycji siedzącej. Po chwili zaczęła dugać rudowłosego w ramię
- Chuu~ jestem głodna...Chuuya przebudził się powoli i przetarł oczy.
- w takim razie idź się przebrać i idziemy na śniadanie - odparł przeciągając się.Sayaka kiwnęła głową a następnie zeskoczyła z łóżka i poszła się przebrać.
Chwilę później oboje byli już przebrani i schodzili po schodach w dół na śniadanko.
W pewnym momencie zatrzymał ich Mikhali.- Chuuya ! Musicie się schować ! I pod żadnym pozorem nie opuszczać zamku !
Sayka nieco się przeraziła, więc przytuliła się do rudego.
Nizołek poaptrzyl na mężczyznę pytająco.
- co się stało?- ten twój chłopak uciekł z lochów... Od rana go szukamy..
Chuuya stanął jak wmurowany i zrobił duże oczy.
- nie... - nizołek poczuł jak serce podskoczyło mu do gardła - Mikhali weź sayake i zaprowadź ją do Dazaia... Ja muszę... Trochę odreagować. - Wydukał a następnie szybszym krokiem udał się przed siebie.- Lotosik ! - Sayka popatrzyła za Rudowłosym
- chodź księżniczko - Mikhali złapał Sayake za rękę a następnie udał się z nią do Osamu.
Chuuya zaś oparł się o jedną z kolumną, czując jak strach zaczyna panować nad jego ciałem. A przed oczami zaczęły pojawiać mu się sceny jak Jerry się nad nim znęcał...
- o-on mnie teraz z-zabije... Postawił bym się... A-ale za bardzo się go b-boje ... - Wydukał cicho czując jak obraz przed oczami mu się zamazuje.
Nizołek drżącą dłonią zakrył usta i przymrużyl oczy z których wypłynęły łzy.
Nagle coś go chwyciło za ubranie i pociągnęło z całej siły.
- No dzień dobry kochanie. - Syknął Jerry przez zęby szpiląc rudego do ściany - Naprawde myślałeś, że się ode mnie uwolniłeś?! - wrzasnął szarpiąc nim - JESTEŚ ŻAŁOSNY!! I TEN JEBANY SUŁTAN TEŻ!? CO?! WRÓCIŁEŚ DO NIEGO?!
CZYTASZ
" Kwiat Pustyni" / soukoku
FanfictionChuuya, chłopak z niższych sfer żyjący w ubogiej rodzinie, zostaje przypalany na kradzieży na miejskim bazarze. Zostaje poddany pod oblicze sułtana, którym jest niejaki Dazai Osamu. Mężczyzna od pierwszego spotkania, czuję że Rudowłosy chuligan moż...