rady dedala

76 16 8
                                    

Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że Hawks został ostrzeżony.

Jak Ikar, zawsze Ikar, usłyszał przestrogę, by nie podlatywać zbyt blisko słońca, pokiwał głową, po czym zeskoczył z klifu i radośnie pofrunął wprost w morderczy gorąc.

No dobrze, sprawa była może nieco bardziej złożona: przed lotem rzeczywiście wysłuchał rzędu uwag, wprawdzie nie do końca uważnie, zbyt podekscytowany nadchodzącym lotem, ale jednak przyjął je do wiadomości. W trakcie skoku nadal jeszcze o nich pamiętał, miał się na baczności, planował w głowie trasę, którą zamierzał przelecieć — tę bezpieczną, z dala od fal grożących przemoknięciem piór i, tym bardziej, z dala od promieni chcących stopić wosk i tym samym pozbawić go skrzydeł.

Problem zaczął się, kiedy już zasmakował wolności.

Odkrycie przyjemności, spełnienia, radości, tego uwalniającego uczucia, jakie towarzyszyło rozpostarciu ramion w powietrzu i świstu wiatru w uszach skutecznie przyćmiło potrzebę ostrożności. Nagle wydawało mu się, że może wszystko.

Niemalże odurzony nowymi możliwościami, krok po kroku, zaczął próbować nowych ruchów, zwijając i rozwijając skrzydła w imponujących manewrach; krok po kroku, zaczął próbować nowych dróg to wznosząc się wyżej, to opadając w dół. Jego pełen zachwytu i niedowierzania śmiech niósł się ponad wodą, a jakiekolwiek resztki zahamowania zebrane z tyłu umysłu ulatniały się wraz szarpiącą jasnymi włosami bryzą.

Zatracił się w tym cudzie latania, w cudzie bycia kimś, kim nie było mu dane być nigdy dotąd.

Zatracił się w pogardliwym uśmiechu Słońca. 

Podlatywał coraz bliżej i bliżej, coraz śmielej naruszając przykazane mu granice, pozwalając, by palące dłonie dotknęły wosku spajającego jego nowoodkrytą tożsamość.

Nim się zorientował, spadał już w otchłanie oceanu.

IRONIA. dabihawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz