Wdech i wydech. Wszystko w porządku.
Mężczyzna widząc moją nagłą reakcje przybliżył się i położył mi dłonie na ramionach. Faktycznie dodało mi to otuchy i pod wpływem ciepła jego rąk poczułam się bezpiecznie. Można nawet powiedzieć, że było to przyjemne.
Postanowiłam zebrać się w sobie i nie zachowywać jak jakiś mięczak. Powoli podniosłam wzrok na kobietę i ponownie, dokładnie jej się przyjrzałam. Miała długie, kasztanowe włosy i ciemne oczy, które teraz przypatrywały mi się z widocznym zaciekawieniem. Rysy twarzy miała identyczne jak moje, delikatne i kobiece. Cera była nienaturalnie blada dlatego wyraźnie odznaczały się jej cienie pod oczami. Tak jakby w ogóle nie spała. Pomimo tego, że była w szerokiej koszuli sięgającej kostek widać było, że jest bardzo szczupła. Nie trzeba się dokładnie przyglądać, żeby zauważyć niesamowite podobieństwo między mną, a tą kobietą. Tylko, że ona jest o wiele starsza. Niepokojące jest również to, że tak bardzo przypomina mi...
-Rose, to jest Anna, od dzisiaj będzie spędzać z tobą trochę czasu. Mam nadzieję, że polubisz swoją nową koleżankę.- oznajmił spokojnym tonem tym samym przerywając moje rozmyślania.
Rose..ładne imię, chyba już je gdzieś słyszałam.
-Zostawię was na chwilę same. Może lepiej się poznacie.
Coo? Odwróciłam się do niego zszokowana, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że to głupi pomysł. Przecież nie mam stuprocentowej pewności, że mnie zaakceptuje i czy nie zrobi mi krzywdy. Chociaż nie wygląda na groźną.
Mężczyzna nie zwracając uwagi na moje błagalne spojrzenie po prostu wyszedł. Tak wyszedł, no dobra chyba muszę się odezwać.
-Cześć, wiesz już, że jestem Anna, ale możesz mówić na mnie Nancy. A ty Rose, tak?- zapytałam nadal stojąc na środku pokoju. Kobieta powoli pokiwała głową i znów usiadła na dywaniku w kącie pokoju. Odwróciła się tyłem, biorąc do ręki maskotkę.
-Chodź, pokażę ci coś.- usłyszałam jej cichy głos. Tak bardzo znajomy. Wyrył mi się głęboko w pamięci, ale dlaczego nie mogę przypomnieć sobie do kogo należał?
Usiadłam więc obok niej zachowując jednak niewielką odległość.
-Ładny króliczek.- powiedziałam uśmiechając się lekko. Rose spojrzała na mnie z niepokojem i przycisnęła maskotkę do piersi w obawie, że ją zabiorę. Może lepiej o niej nie wspominać.
-Mam ją od siostry. Dała mi ją za nim się wyprowadziła.- wyjaśniła z wyrzutem mówiąc o przeprowadzce.
-Miałaś starszą siostrę?- zapytałam nieśmiało bojąc się, że ją urażę.
-Ani starszą, ani młodszą.- powiedziała sadzając króliczka na drewnianym krzesełku dla lalek.
Jak to? Może jednak ją wymyśliła.
-Ymm, byłyście w tym samym wieku?
-Tak. I ona nadal jest ze mną.- odpowiedziała uśmiechając się pod nosem.
-Odwiedza cię?-zapytałam już sama się w tym gubiąc.
Kobieta energicznie pokręciła głową na znak zaprzeczenia.
-Nie robi tego i nigdy nie mogłaby do mnie przyjść. Ona nie umie, ale śpi ze mną i bawi się ze mną.
Nie ukrywajmy, zaczynałam się trochę bać. Ta opowieść budziła we mnie niepokój chociaż sama nie wiem czemu.
-A Matt się z tobą bawi?
-Nie, on tylko przynosi nam jedzenie i czasami ze mną rozmawia. Tylko ona się ze mną bawi.- oznajmiła poważnie, znów przytulając maskotkę.
CZYTASZ
Demony Duszy
RomanceAnna Henderson ma 19 lat i mieszka w USA w stanie Luizjana. Codziennie musi stawać czoło swoim problemom, choć chciałaby żyć tak jak wszystkie nastolatki, doskonale wie że jest to nieosiągalne. Częste ucieczki z domu wcale nie pomagają jej w nauce...