Rozdział 10

57 8 0
                                        

Założyłam biały sweter i czarne legginsy. Włosy splotłam w długi warkocz i zrobiłam delikatny makijaż. Codziennie się malowałam, uważałam, że bez tego wyglądam jeszcze gorzej niż normalnie. W głowie przez cały czas huczały mi słowa mężczyzny. Czy on myśli, że potrzebuje opieki medycznej? Ja osobiście czuję się w pełni zdrowa. Poddenerwowana schodząc powoli po schodach zajrzałam do salonu. Zauważyłam jakiegoś obcego mi mężczyznę zdecydowanie po sześćdziesiątce, ubranego w czarną marynarkę i jeansy. Siedział w fotelu i rozmawiał o czymś z Matt'em. Nagle podniósł skórzaną teczkę, z której wyciągnął plik dokumentów. Moja nieśmiałość kazała mi wynosić się stąd jak najszybciej, żeby nie wpakować się w coś nieprzyjemnego, ale jak zawsze ciekawość wzięła górę. Niepewnie weszłam do pokoju kiwając doktorowi na powitanie i mamrocząc coś co brzmiało podobnie do ,,Dzień dobry". Matt wskazał mi fotel naprzeciwko nieznajomego, który uśmiechał się do mnie nad kwadratowymi okularami. Wyglądał jak typowy, miły dziadek. Prawdopodobnie odruchowo przejechał palcami po swoich białych wąsach przyglądając mi się uważnie. Zdenerwowana przygryzłam wargę i spuściłam wzrok.

-To ja was zostawię.- mruknął Matt zrywając się z kanapy.

-Ależ nie ma takiej potrzeby.- odpowiedział wesoło lekarz po czym skierował się do mnie.- Przepraszam, że jeszcze się nie przedstawiłem. Lekarz medycyny, psychiatra Steven Green. Chciałbym z panią porozmawiać na temat Rose Smith.

-Dobrze.- powiedziałam patrząc na dokumenty leżące przede mną.

Wypytywał mnie głównie o relacje jakie nas łączyły i czy były pozytywne czy też nie. Potem pytał bardziej szczegółowo np. o emocje jakie przejawiała podczas naszych rozmów i o czym najczęściej rozmawiałyśmy. Zastanawiało mnie dlaczego o to pyta skoro ona nie żyje. To jej już nie pomoże.

Co jakiś czas zapisywał coś w swoim wysłużonym notesie i spoglądał na mnie w skupieniu. Wydawało mi się, że jego wzrok przeszywa mnie na wylot w sumie nic dziwnego w końcu podstawą jego pracy jest analiza emocji i odruchów pacjenta, ale czy ja jestem jego pacjentką, żeby mnie analizował? Chyba nie...

-Pan Matt opowiedział mi również o nocnym zdarzeniu, którego była Pani świadkiem. Czy faktycznie jest Pani przekonana o obecności kogoś obcego w pomieszczeniu?- zapytał odkładając notes na stolik. Czyli nie będzie zapisywał tego co powiem? Nie rozumiem.

-Ymm, tak jestem przek...znaczy wydaje mi się, że tak.

-W takim razie jak Pani myśli, w jaki sposób ta osoba mogła dostać się do domu?

-Oknem.- odpowiedziałam patrząc to na doktora, to na Matt'a który patrzył na mnie z wyraźnym zdegustowaniem. Pewnie nadal mi nie wierzy.

-Oknem? Czyli jak dokładnie?

Yyy co oznacza to idiotyczne pytanie?! Jak mam to wytłumaczyć, skoro oknem to oknem. Boże mam tego dość.

-Normalnie. Po prostu wszedł, bo okno było otwarte, a jestem pewna, że je zamknęłam.-powiedziałam ze słyszalną irytacją.

-I gdzie później się ukrył?- zapytał znów wwiercając we mnie to przenikliwe spojrzenie.

-W łazience. Drzwi były niedomknięte, a rano znalazłam tam guzik od mankietu marynarki.

-Interesujące...Mogę go zobaczyć?- zapytał wiercąc się niespokojnie w fotelu.

-Tak. Proszę.- oznajmiłam podając mu guzik.

-To dość niezrozumiałe, niech Pani wyjaśni mi już ostatnią kwestię. Dlaczego po sprawdzeniu jej okazało się, że nikogo w niej nie ma?

Westchnęłam z irytacją, ale opanowałam się i odpowiedziałam spokojnie:

Demony DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz