Za oknem panował mrok. Salon oświetlony był pomarańczową poświatą bijącą od małej lampki. Przesiedzieliśmy na kanapie praktycznie cały dzień, rozmawiając i żartując. Anna zupełnie zapomniała o dzisiejszych wydarzeniach i z minuty na minutę co raz bardziej się uspokajała. Zegar nad telewizorem wskazywał godzinę 21:30. Dziewczyna próbowała usilnie odepchnąć chęć odpłynięcia w krainę snów, ale przyznam, nie bardzo jej się to udawało. Siedziałem w rogu kanapy z założonymi rękoma, przez cały czas przyglądając się dziewczynie wciśniętej w oparcie sofy. Powieki same jej się zamykały i już nawet nie dała rady ze mną rozmawiać.
-Może pójdziesz już spać?- zapytałem cicho. Czułem, że ja też chętnie bym się położył.
-Mhm.- mruknęła wiercąc się niespokojnie.
-To ja już pójdę.-oznajmiłem podnosząc się powoli. Anna otworzyła oczy i spojrzała na mnie lekko wystraszona. Przez chwilę się zawahałem gdyż nie byłem pewien czy dziewczyna chce żebym wychodził. W końcu usiadłem obok niej, przejechałem wierzchem dłoni po jej policzku chcąc by na mnie spojrzała.
-Tak naprawdę chcesz żebym wychodził?- zapytałem patrząc na jej zaspaną twarz. Anna pokręciła przecząco głową po czym wtuliła się we mnie oddychając spokojnie. Bez namysłu wziąłem ją na ręce i zaniosłem schodami w górę do jej sypialni.
-Dziękuję, postaw mnie tu, bo chcę się przebrać.- mruknęła w moje ramię. Zrobiłem to co chciała i skierowałem się do wyjścia, nagle poczułem jak złapała mnie za rękę.
-Nie musisz wychodzić.- mruknęła podchodząc do mnie powoli. Przejechała dłonią po moim torsie po czym położyła ręce na barkach i wspinając na palce musnęła ustami moje wargi.
-Przecież chcesz się przebrać.- powiedziałem starając się zachować resztki trzeźwego myślenia.
-Pomożesz mi?- wyszeptała tuż przy moim uchu. Przymknąłem oczy czując jej ciepły oddech na szyi.- To jak będzie?- zapytała przygryzając płatek mojego ucha. Z wielkim trudem odsunąłem się od niej.
-Ana..przebierz się, ja będę na..- nie zdążyłem dokończyć kiedy dziewczyna ponownie wpiła się w moje usta. Objąłem ją w pasie i pogłębiłem pocałunek. Nie mam pojęcia ile to trwało. Dopiero, kiedy dotarło do mnie, że mam rozpiętą koszulę, a ona stoi przede mną w koronkowym staniku, momentalnie otrzeźwiałem. Szybko zapiąłem guziki i powiedziałem spokojnie:
-Anna, nie możemy, jesteś dla mnie za młoda.
Dziewczyna pokręciła smutno głową i zarzuciła na siebie szlafrok.
-Przestań. Po prostu powiedz, że cię nie pociągam i nie jestem atrakcyjna. Teraz możesz wyjść. Przepraszam, że zaprzątałam ci sobą głowę i że rzuciłam się tutaj na ciebie. Wiem, że..-ucięła zaciskając usta. Do pokoju wpadało blade światło księżyca i tylko dzięki temu zobaczyłem łzy w jej oczach.
-Śpij dobrze.- oznajmiłem beznamiętnie, wychodząc z pokoju.
***
-Ale nie wychodź.- szepnęłam, kiedy drzwi się zatrzasnęły. Usiadłam bezradnie na brzegu łóżka w myślach błagając, żeby nie wychodził. I znów zaczęłam płakać.- Chcę przestać go kochać.- warknęłam przez łzy. W końcu zasnęłam z wyczerpania.
Obudziła mnie silna chęć skorzystania z toalety. Wstałam i zatrzymałam się na środku pokoju. Czy Matt jeszcze jest? Nie, pewnie już dawno poszedł.. A jeżeli ktoś może być w salonie, przecież nie zamknęłam drzwi wejściowych. Te myśli sprawiały, że autentycznie bałam się jak mała dziewczynka. Ostatecznie bezszelestnie zeszłam po schodach i szybko zapaliłam lampkę w salonie. I wtedy ujrzałam Matt'a śpiącego na kanapie. Podeszłam do niego i zakryłam go leżącym obok kocem.
-Anna.-mruknął
-Tak?- zapytałam odwracając się z powrotem. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że powiedział to przez sen. Uśmiechnęłam się i zgasiłam lampkę. Kiedy byłam w połowie schodów, usłyszałam szczęknięcie zamka w drzwiach wejściowych. Poczułam jak zrobiło mi się przeraźliwie zimno. Zastygłam w bezruchu kompletnie nie wiedząc co robić. Drzwi uchyliły się wpuszczając do korytarza blask księżyca. Nie wiedziałam kto wszedł do środka, ale wiem, że strasznie bałam się o mężczyznę śpiącego w salonie. Nie może mu się stać krzywda. Nie mogę stać bezczynnie. Sunęłam więc cicho, przy ścianie do punktu, w którym stała ta osoba. Wiem, że wiele osób pomyślałoby, że jestem lekkomyślna, ale w tej chwili naprawdę nie miałam pojęcia co zrobić. W szczególności coś co byłoby rozsądne. Usłyszałam kroki dobiegające z korytarza. Ktoś kierował się w moją stronę. Oddech ugrzęzł mi w gardle. Kroki stawały się co raz głośniejsze, a mi ze strachu kręciło się w głowie. Nagle zapaliło się światło i zauważyłam stojącego przede mną ojca. Nadal byłam przyciśnięta do zimnej ściany, ale przypomniałam sobie już jak się oddycha.
-Miałeś być na konferencji.- powiedziałam cicho.
-Wróciłem wcześniej. Jakiś problem?- warknął przez zaciśnięte zęby.- W tej chwili spać.
-Nie, bo mam gościa.- szepnęłam ze strachem podnosząc na niego wzrok.
-Wyjeżdżam na chwilę, a ty już się puszczasz z kim popadnie?!- krzyknął zamachując się na mnie ręką. Zacisnęłam oczy czekając na bolesne uderzenie, ale nic się nie stało. Otworzyłam oczy i ujrzałam Matt'a trzymającego rękę mojego ojca w żelaznym uścisku.
-Nie waż się więcej podnieść na nią ręki.- wysyczał wykręcając mu ją do tyłu. Usłyszałam jak ojciec jęknął z bólu, ale zdołał się wyrwać. Bałam się o mojego mężczyznę. Tak jasne ,,mojego", chyba w snach. Nagle Matt zamachnął się i uderzył go z pięści w twarz. I drugi raz, potem kolejny.
-Zostaw go już.- krzyknęłam łapiąc go za rękę. Ojciec leżał na podłodze, a z ust ciekła mu krew. Zobaczyłam w oczach Matt'a czystą furię i przez chwilę nawet ja się bałam. Ale kiedy spojrzał na mnie, jego rysy twarzy złagodniały, przytulił mnie do siebie i powiedział wciąż jeszcze wściekły:
-Chodź do mnie. Przenocujesz kilka dni.
Skierowałam się do drzwi, łapiąc w pośpiechu torebkę gdy zobaczyłam jak Matt kopnął go z całej siły w żebra. Czułam pewną satysfakcję, że w końcu ktoś uderzył mojego ojca. Nie cieszyłam się tym długo, bo mężczyzna wyprowadził mnie z mieszkania.
-Matt, to boli. Nie ściskaj mnie tak.
-Przepraszam.- mruknął luzując uścisk. Złapał mnie delikatnie za dłoń i szybkim krokiem skierowaliśmy się do jego domu.

CZYTASZ
Demony Duszy
RomanceAnna Henderson ma 19 lat i mieszka w USA w stanie Luizjana. Codziennie musi stawać czoło swoim problemom, choć chciałaby żyć tak jak wszystkie nastolatki, doskonale wie że jest to nieosiągalne. Częste ucieczki z domu wcale nie pomagają jej w nauce...