Rozdział 4

110 11 1
                                    

Minęły zaledwie dwa dni, a zdążyłam już podjąć decyzję. W prawdzie trochę pochopną, ale nie mogłam czekać dłużej, ta kobieta za bardzo mnie intrygowała. Po za tym większość czasu będę spędzać po za domem, a to już plus. Na policzku miałam sporych rozmiarów siniaka, który nie znikał nawet po przykładaniu lodu, ale cieszę się, że nie uderzył Chris'a tylko mnie. Przypudrowałam siny policzek, założyłam luźny sweterek oraz legginsy i wyszłam z domu, wcześniej spoglądając przez okno. Widać było nadciągające szare, ciężkie chmury. Wygląda na to, że zaraz będzie padać. Szybkim krokiem przemierzałam drogę dzielącą mnie od mojego miejsca pracy. Tak, postanowiłam jednak się zatrudnić, chociaż miałam sporo obiekcji, wygrała ciekawość. Nagle poczułam jak coś kapnęło mi na twarz, a chodnik zaczął pokrywać się mokrymi plamkami. Zaczyna padać, muszę się pośpieszyć, bo niedługo nie zostanie na mnie żadnej suchej nitki. Na wiele mi się to nie zdało, bo już po chwili deszcz zaczął zacinać tak mocno, że nie minęło kilka minut, a byłam całkiem przemoczona. W porę dotarłam na miejsce, bo burza rozszalała się na dobre. Co kilka sekund słychać było przeraźliwy grzmot albo groźny pomruk. Boże jak ja muszę okropnie wyglądać, włosy poprzyklejane do twarzy, ubranie doszczędnie przemoczone, przynajmniej makijaż cały. Niepewnie zapukałam do drzwi pragnąc jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu, bo zdążył zerwać się już zimny wiatr. Mężczyzna uchylił lekko drzwi i wpuszczając mnie do środka, szybko je za mną zamknął.

-Boże, jak ty wyglądasz.- mruknął marszcząc brwi.

Oho, wiedziałam. Oby tak dalej, jeszcze więcej cudownych przypadków, a na pewno znajdę faceta. Nikt do tej pory nie zwrócił na mnie uwagi. I ta myśl całkowicie zepsuła mi dzień.

-Chodź ze mną.- powiedział patrząc na mnie z niechęcią. Przynajmniej ja to tak odebrałam. Zaprowadził mnie do przestronnej łazienki z wielką wanną oraz umywalką z ogromnym lustrem sięgającym sufitu.

-Zaraz przyniosę ci suche ubrania.- oznajmił wychodząc z łazienki. Zrobiło mi się głupio kiedy pomyślałam, że będę nosić czyjeś ciuchy. Po pięciu minutach Matt wrócił niosąc czerwoną sukienkę. 

-Proszę. To najlepsze co mam z kobiecej garderoby.- zawahał się trochę podając mi ciuch, ale po chwili odbierał już ode mnie mokry sweter i legginsy. 

-Usiądź tutaj.- oznajmił stawiając przede mną krzesło. Posłusznie zrobiłam to co kazał, a mężczyzna stanął za mną z suszarką w ręce. Poczułam ciepło bijące od jego ciała, kiedy przybliżył się do mnie i przejechał dłonią po mojej szyi. Przeszły mnie ciarki już po raz kolejny kiedy jestem w jego towarzystwie. Mam długie włosy dlatego suszenie ich zajęło sporo czasu. 

-Do twarzy ci w tej sukience.- wymruczał praktycznie obok mojego ucha. Zarumieniłam się krwiście w wyniku czego moja twarz idealnie zgrywała się z kolorem sukienki. 

-Ymm, dziękuję.- wymamrotałam nieśmiało. Zawsze peszyło mnie kiedy ktoś mnie komplementował. 

-Mam do ciebie prośbę. Wiem, że miałaś nie zostawać z Rose w nocy, ale dzisiaj jest wyjątkowa sytuacja. Muszę wyjść o 20 i nie wiem kiedy wrócę. Mogę cię o to prosić?- zapytał znów przejeżdżając dłonią po mojej szyi.

-Och, tak.- boże jak to zabrzmiało.- Znaczy...nie ma problemu. 

Ale ze mnie idiotka, znowu się skompromitowałam. 

W odpowiedzi otrzymałam przekorny uśmiech. Powoli zwlekłam się z krzesła i skierowałam w stronę spiralnych schodów. Czemu ten facet tak na mnie działa? Jeszcze nigdy nie czułam się w ten sposób przy żadnym mężczyźnie. Weszłam na górne piętro i otworzyłam drzwi do pokoju kobiety. 

***

Jest godzina 22. Siedzę z Rose już ponad 6 godzin. Matt'a nie ma już od dwóch godzin i tak naprawdę mam ochotę żeby już wrócił. Kobieta nie opowiadała dzisiaj nic nadzwyczajnego tylko co raz bawiła się swoim króliczkiem albo wypytywała mnie o mojego braciszka. Zauważyłam, że lubi dzieci. 

-Widzę, że chce ci się spać.- stwierdziła przyglądając się mi siedzącej przy biurku z podpartym policzkiem. 

-Niee, mów dalej.- powiedziałam już nie bardzo kontaktując. 

-To opowiem ci o Lisie, czyli mojej siostrze.

Uniosłam szybko głowę z szokiem wymalowanym na twarzy. To dziwne, ale..moja mama też miała na imię Lisa. Za pewne zbieg okoliczności.

-Mam pytanie. Czy twoja siostra miała dzieci?- zapytałam patrząc na nią wyczekująco.

-Nie, nie miała. Nasza mama zawsze mówiła, że dzieci niszczą życie i to strata czasu. Najczęściej mówiła to Lisie, bo ona była dla niej kłopotem. Wszędzie musiała ją wozić.- powiedziała kładąc się z króliczkiem na łóżku.

-Ale dlaczego musiała ją wozić?- zapytałam utrzymując trzeźwość umysłu.

-Bo ona miała kółka zamiast nóg.- powiedziała machając nogami w powietrzu i zaśmiała się cicho unosząc króliczka nad głową.

-Dobrze idź spać, ja zejdę na dół i poczekam na Matt'a. Dobranoc.

-Papa.

Za dużo informacji, mam dość i jestem okropnie zmęczona. Mam nadzieję, że ojciec mnie nie szuka, ale prawdopodobnie wyjechał na konferencje. Chris powinien sobie poradzić, zostawiłam mu kolację do odgrzania. Zeszłam na dół i usiadłam na kanapie z kubkiem gorącej herbaty. Minęła godzina, dwie. Kiedy on wreszcie wróci? Oczy same mi się zamykały więc postanowiłam się położyć. Kanapa była z twardej, zimnej skóry, ktoś może pomyśleć sobie, że jestem rozpieszczona, ale jedyne o czym teraz marzyłam to ciepłe łóżko. Weszłam do pierwszego lepszego pokoju i ujrzałam spore łóżko, a raczej łoże. Przyłożyłam głowę do poduszki i od razu zasnęłam. 

***

Obudziłam się jak bylo jeszcze zupełnie ciemno. Nie wiem, która była godzina. Poczułam jak w pasie oplatają mnie silne ramiona i przyciskają do czyjegoś ciała. Wyraźnie czuć było męskie perfumy. Nie umknęło mojej uwadze, że ktoś nakrył mnie kołdrą, pewnie dlatego bylo mi tak wygodnie. Mężczyzna mruknął coś przez sen i wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi. Czułam jego ciepły oddech na swojej skórze. Mogłabym budzić się tak codziennie, czułam się bezpiecznie. Spojrzałam na zegarek z czerwonymi cyframi, które wskazywały godzinę 01:24.

Pewnie dopiero wrócił, dziwne, że położył się ze mną i nie kazał mi wracać do domu, ale nie miałam ochoty zastanawiać się nad tym. Było mi za bardzo przyjemnie i znów zmorzył mnie sen.

Demony DuszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz