Kolana i dłonie Petera uderzyły o mokrą brukowaną ulicę. Dziwne, był pewien, że zna każdą uliczkę Nowego Jorku i był pewien, że żadna nie ma wyłożonej kostki w takim kształcie. Później zorientował się, że jest ciemno. Ciemno jak w nocy, a wokół palą się latarnie dające żółte światło, mimo że kilka sekund temu był środek dnia. Poza tym było mu strasznie zimno. Dopiero po chwili zorientował się, że gdzieś zniknął jego kostium. Klęczał na ulicy w samych bokserkach.
Usłyszał dźwięk naładowanej broni i znieruchomiał. Miał nadzieję, że za chwilę nie oberwie kulką w plecy. Że nie trafił na jakiegoś ulicznego mordercę, który zabija toples nastolatków w środku nocy. Bo jeśli tak, miałby gigantycznego pecha i zginąłby bardzo głupią śmiercią.
- Wyprostuj się i odwróć w moją stronę. - Odezwał się stanowczy kobiecy głos, któremu nie był w stanie przypisać żadnej osoby. - Tylko powoli i trzymaj ręce na widoku.
Peter bardzo powoli obrócił się w kierunku dochodzącego głosu. Zobaczył kobietę na wózku inwalidzkim, która ze srogim wyrazem twarzy celowała w niego lufą pistoletu.
- Nie chcę nikomu zrobić krzywdy. - powiedział, przezwyciężając gulę w gardle, która zazwyczaj nie pozwalała mu się odzywać.
- Nawet nie zdołasz. - odpowiedziała ostro. - Gdzie masz ubranie?
- Ale ja nie...
- Gdzie. Masz. Ubranie? - wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Nie wiem, ja... nie wiem, po prostu zniknęło.
Kobieta prychnęła i wywróciła oczami. Kiedy się poruszyła, Peter dostrzegł błysk przy jej pasie. Odznaka. Ta kobieta jest z policji.
- Kim jesteś? - rzuciła, nadal nie opuszczając broni.
- Jestem Peter Parker i jestem z Queens. - odpowiedział najgrzeczniejszym tonem, na jaki go tylko było stać.
- Queens jest w Nowym Jorku. - zauważyła.
- Jesteśmy w Nowym Jorku.
- Nie, jesteśmy w Gotham.
Peter siedział w taksówce, owinięty w stary podziurawiony koc, który kierowca trzymał w bagażniku. Śmierdział papierosami i starym piwem, ale lepsze było to niż nic. Przynajmniej nie siedział w samych gaciach na dodatkowym miejscu taksówki dla niepełnosprawnych.
Słyszał jak kobieta naprzeciwko niego do kogoś dzwoni i prosi o przygotowanie jakichś ubrań, że ma nagłą sytuację i tak dalej... ale w końcu przestał jej słuchać.
- Peter? Dobrze się czujesz? - usłyszał jej zaniepokojony głos.
- Tak, wszystko w porządku. - powiedział szybko, mimo że głos mu drżał. Nadal był zziębnięty, jak tego pamiętnego dnia, kiedy trafił do szpitala. Tym razem chciał uniknąć lekarzy i całego zamieszania .
- Na pewno? Cały się trzęsiesz i usta Ci sinieją. - powiedziała głośniej niż powinna.
Głowa mu pękała, chciał się odciąć od tego całego zgiełku, cokolwiek... Nie mógł już tego wytrzymać. Chciał zemdleć, chociaż na chwilę, żeby dać swoim zmysłom chwilę na uspokojenie. Próbował się skupić na czymś innym. Czy ta kobieta mu się przedstawiła? Tak, na pewno. Powiedziała, że jest komisarzem tutejszej policji. Nazywa się Barbara... Mordon, Gordon... Raczej Gordon. Powiedziała, że zabiera go do przyjaciela, że razem ustalą jak się znalazł w miejscu, które do tej pory dla niego nie istniało...
Z zamyślenia wyrwał go odgłos otwieranych drzwi. Cały zesztywniał i nie mógł się poruszyć. Próbował, ale nie mógł. Po minucie bezruchu poczuł obok siebie czyjąś obecność. Jakiś mężczyzna powiedział coś, wydając kilka poleceń do kogoś innego. Po chwili został okryty jesiennym płaszczem i ktoś podniósł go w silnych ramionach.
CZYTASZ
Witamy w Gotham || DC Titans on Max & MCU Crossover
Fiksi PenggemarBarbara Gordon prosi Dicka Graysona, żeby przyjechał do Gotham. Tego samego dnia do miasta trafia ktoś, kogo nikt się nie spodziewał. Opowiadanie jest crossoverem fanfików „Między nami Mścicielami" i „Troska".