Rozdział 4

104 13 0
                                    

Dick wszedł na posterunek i niemal natychmiast poczuł na sobie spojrzenie kobiety w garniturze, która uparcie się na niego gapiła. Wyglądała na prokuratorkę, która budzi szacunek samą swoją obecnością. W poszukiwaniu powodu, dla którego tak bardzo mu się przygląda, odwzajemnił jej spojrzenia, na co ona po prostu do niego mrugnęła.

Odpowiedział jej uśmiechem i potrząsnął głową, nadal nie mając pojęcia o co może chodzić i poszedł dalej. Umówił się tu z Barbarą, a ona nie lubiła spóźnień, jeśli nic mu nie przeszkadzało w dotarciu na czas. Przeszedł przez pomieszczenie pracowników, na chwilę zapominając o kobiecie, która na niego patrzyła.

Przez oszklone drzwi zobaczył Barbarę, która już zdołała go zauważyć. Uśmiechnęła się do niego i pokazała mu dłonią, żeby wszedł do środka.

- Jak się posuwają sprawy? - zapytała, odkładając teczkę z dokumentami na bok. Nagłówkiem do dołu, tak żeby nie mógł zobaczyć czego dotyczy sprawa.

- Dzisiaj Barry pobrał próbki i wykonał pomiary. - westchnął, padając na krzesło naprzeciwko niej. Z trudem powstrzymywał się od obracania się na nim. - Najpierw skaner będzie poszukiwał wszelkich podobieństw w innych światach, a kiedy już możliwie zawężą obszar poszukiwań, zaczną bardziej praktyczne testy.

- Praktyczne, czyli Barry sam będzie się musiał tam wybierać? - uniosła brwi.

- Tak, mniej więcej tak. - pokiwał głową. - Na razie Peter sobie radzi. Uczy się w domu, pomaga opiekować się Livy. Jest wzorowy.

- A Hope? - zapytała, składając dłonie przed sobą. - Jak ona sobie z tym wszystkim radzi?

- Jest cicha. - powiedział, przypominając sobie wczorajsze zachowanie dziewczyny. - Żadnego buntu, ekscesów... nic. Nawet z nami nie rozmawia, tylko wciąż gotuje.

- Dobrze chociaż? - zaśmiała się, wyszukując w tej jednej wypowiedzi okazję do żartu.

- Prawie tak dobrze jak Alfred. - przyznał. - Dzisiaj wraca Bruce, więc szczególnie się przykłada. Będziesz na kolacji?

- Raczej nie. - pokręciła głową. - Mam teraz dużo pracy, ale obiecuję, że wpadnę jeszcze zanim wyjedziecie do domu. Bruce wspominał na jak długo wraca?

Dick zmarszczył brwi. Nawet nie przyszło mu do głowy, żeby o to zapytać. Oczywiście, czego mógł się spodziewać?

- Nie, ale wiesz jaki jest. - oznajmił w końcu. - Mało mówi, a co dopiero wspominać o szczegółach. Szczerze mówiąc, byłem pewien, że wraca na stałe.

- Mówisz, jakbyś go nie znał. - odparowała, kręcąc głową.


Dick wyszedł z gabinetu Barbary po krótkiej rozmowie. Nawet zaproponował jej pomoc, ale ona stanowczo odmówiła. Uważa, że to co się dzieje, w pełni się mieści w kompetencjach policji i nie ma potrzeby, żeby drużyna superbohaterów z innego miasta się do tego mieszała.

Poczuł, jak ktoś łapie go pod ramię i prowadzi w stronę damskich toalet. Zmarszczył brwi na widok kobiety, która mrugnęła do niego rano.

- Kim pani jest? - zapytał, nie panując nad tonem swojego głosu.

- Alice Walker, prokurator. - odpowiedziała rzeczowo, przesuwając palcem po jego szczęce. Odsunął się gwałtownie, zaskoczony tym nagłym gestem. - Bardziej mnie interesuje kim Ty jesteś. Przyjezdny? W Gotham takich widoków nie ma.

Sięgnęła do jego kieszeni. Pozwolił jej. Była przedstawicielką prawa, podobnie jak on, więc pozwolił jej wyjąc swój portfel z odznaką policyjną.

Witamy w Gotham || DC Titans on Max & MCU CrossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz