Kup książkę (23)

747 30 6
                                    

Z bólem patrzyłam na Collinsa, który wkładał do trumny  biała róże obwiązaną  czarną wstążką.  Załkałam oblizując suche wargi a Chris przysunął mnie bliżej siebie i pocałował w czubek głowy. Nawet nie znałam tej kobiety. Nawet w pieprzonej trumnie się uśmiechała. Brunet odłożył kwiat i  odszedł kilka kroków.

Niedaleko nas stali wszyscy nasi przyjaciele w czarnych strojach i zaciśniętymi ustami. Nie tylko ja powstrzymywałam łzy bo i Amelie płakała oparta o ramie swojego chłopaka.

Wood podszedł do Madison a ta mocno ścisneła jego rękę.  Patrzyłam  pustym wzrokiem jak trzech facetów zaczęło zamykać trumne a potem zakopywać ją w Ziemii.

Oddychałam ciężko czując jak zaczyna mi się kręcić w głowie.

-Chris chyba źle sie czuję - wymamrotałam ale szybko  mnie złapał gdy straciłam równowagę i zaczęłam lecieć do przodu.

-Chodź przejdziemy się- powiedział cicho- ochłoniesz.

Zobaczyłam kątem oka jak jakiś starszy facet podał mu butelkę wody.

Chris ją przyjął a potem z dłonią na moich plecach poprowadził mnie do wyjścia z cmentarza.

-napij się - polecił wiec wzięłam łyk  wody. Przyjemnie  było nie czuć już aż tak wysuszonego gardła.- lepiej?

-chyba tak, przepraszam- powiedziałam cicho- nie znoszę pogrzebów a ten jest do tego taki ciężki emocjonalnie.

-spokojnie skarbie

Chciałabym, żeby Collins tak cholernie nie cierpiał...

***

Maj rozpoczął się naprawdę dobrze i jak na miesiąc , w którym mam urodziny było w porządku. Zwykle go nie lubiłam. Jednak teraz było inaczej. Bo mimo, że wciąż musiałam chodzić do szkoły to po niej mogłam zasypiać w ramionach kogoś kogo szczerze uwielbiałam.

Chris przez ostatnie dni był moim wszystkim. Być może  ograniczyłam przez to znów kontakty z wszystkimi ale starałam się. Madison wciąż była najlepszą przyjaciółką jaką mogłam sobie wymarzyć. Wiecej czasu spędzałyśmy ze sobą w szkole. Collins też wydawał się być w lepszym humorze. Miałam wrażenie, że  daliśmy mu dużo wsparcia  przynajmniej tyle ile mogliśmy.

Pare dni po pogrzebie pojechaliśmy do jego ojca. Nie była to zbyt przyjemna wizyta przez co cały czas ściskałam jego rękę. Nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele. Jedynie to byśmy szybko się pobrali i przejeli majątek. Jednak Chris stanowczo powiedział, że nie oczekuje jego pieniędzy.

Sobota  minęła mi jak zwykle  w samotności. Zauważyłam, że Victoria coraz częściej jest u swojego ojca. Teraz to u nas jest tylko czasem. Lubiłam tą małą istotkę jednak jeśli tam było jej lepiej to mi nic do tego.

Postanowiłam pojechać wkońcu na zakupy bo dokuczał mi okres a mój zapas słodyczy ograniczał się do kakao w proszku jedzone łyżką.

Zanim wyszłam przejrzałam się jeszcze szybko w lustrze. Miałam czarne spodenki jeansowe i czarna koszulkę. Westchnęłam i założyłam jeszcze czarne vansy i wyszłam z domu. Droga do sklepu minęła mi dość szybko. Wybrałam ulubione słodycze  oraz napoje gazowane.

A po tym szczęśliwa wyszłam ze sklepu z dwiema siatkami słodyczy. Przestało już obchodzić mnie to , że gdy zjem to wszystko prawdopodobnie zwymiotuje. Miałam tego już dość dlatego postanowiłam mieć to gdzieś.

Gdy tak jechałam nie daleko podstawówki zauważyłam młodych chłopaków wychodzących z dużego boiska.

Zauważyłam też Leo, który właśnie pożegnał się ze znajomymi i ruszył pustym parkingiem. Stanęłam autem niedaleko i przyciągnęłam  dwa razy klakson. Chłopak spojrzał w moją stronę a ja otworzyłam samochód ze strony pasażera.

Tata mnie ZabijeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz