•13.02.2038•
-Nie. To nie możliwe. Moja Matka zginęła przy porodzie.-Odsunęła się od kobiety, nie wierząc jej.
-Tak Ci powiedział Ojciec, który chciał Cię zabrać ode mnie gdy się dowiedział że jestem czarownicą.
-Nie wierzę Ci. Tata taki nie był, nie okłamał by mnie nigdy.-Chloe patrzyła na kobietę obojętnie, myśląc że to nie jest jej Mama.
-Po tym gdy mi Ciebie zabrał ponieważ nie chciał mieć żony Czarownicy, zmieniłam imię i nazwisko na Rachel Estava. Tak naprawdę nazywam się Victoria Moore. Dlaczego Ty mi nie wierzysz..-Victoria posmutniała trochę co było słychać w jej głosie. Po chwili dodała wyciągając jakiś naszyjnik, który miała w kieszeni.-Jeśli mi na prawdę nie wierzysz, chociaż zatrzymaj o to ten naszyjnik. Wtedy może uwierzysz.-Westchnęła.-A teraz muszę się wziąść za pracę..-Zamilkła i zaczęła robić dalej eliksir. Dziewczyna przez chwilę przyglądała się naszyjnikowi i żeby nie zawracać już kobiecie głowy, schowała go do swojej kieszeni i wyszła z Rogerem z pomieszczenia.
-Na prawdę jej nie wierzysz?-Spytał się Roger.
-Na prawdę. Mój Ojciec by mnie nie okłamał.-Spojrzała na niego.
-To jak mi wytłumaczysz swoją znikającą ranę?-Roger podniósł jedną brew.
-Mówiłam. Może nam się to przyśniło.-Powiedziała, niecierpliwiąc się już.
-Ah te blondynki..-Zaśmiał się lekko a nagle Chloe go złapała za koszulę i pociągnęła do siebie zatrzymując się.
-Kolejny co myśli że blondynki są głupie. Ja tylko mówię jak uważam. Jeśli coś Ci nie pasuje, to już Twój cholerny problem. Więc się zamknij na temat Kobiet z blond włosami, bo może Ci się tak wydawać że jestem potulna, ale w środku mnie jest Puma.-Uśmiechnęła się do niego wrednie, puszczając go po czym odeszła mocno wkurzona.
Roger już się bał odezwać po tym co ona mu powiedziała. Westchnął i poszedł za nią doganiając ją.
-Ej.. blondi, przepraszam. Nie chciałem Cię urazić.-Powiedział dość przepraszająco.
-Ale jednak uraziłeś.-Idąc przed siebie, zauważyła że jest tam gdzie ma swój taki pokój na środku wielkiego jakby laboratorium z szklanymi ścianami gdzie na środku jest jej łóżko.•29.06.2038•
(5 miesięcy Później)
Chloe siedząc w nowym pokoju,gdzie nie ma szklanych ścian, dalej będąc w siedzibie G.P.E, leżała na bardzo wygodnym łóżku patrząc w sufit. Po chwili wstała i poszła do łazienki, którą miała połączoną z pokojem. Wchodząc już do środka, spojrzała znowu na swój aparat ortodontyczny, którego dalej nikt nie ściągnął bo nie znalazł się żaden dentysta. Westchnęła lecz po chwili zauważyła że jej włosy dość mocno urosły i wyglądała w nich dość ładnie.
-Od kiedy one są takie długie?-Zapytała, mówiąc do samej siebie. Po chwili otworzyła szafkę by się rozglądać iż mając już tak długo ten pokój, nie zajrzyła nigdy do szafek w łazience. Po chwili zauważyła jakieś opakowanie i wzięła je do rąk, czytając to co jest na opakowaniu, zrozumiała że jest to farba do włosów o kolorze czarnym.
-Hm.. jakbym wyglądała w czarnym?-Spojrzała na siebie w lustrze a po chwili się uśmiechnęła i zaczęła się za włosy nawet nie zaciekawiło jej co tam robi farba do włosów.
Po jakiejś godzinie skończyła i zaczęła suszyć włosy. Gdy już były wystarczająco suche, wyszła z łazienki i zaczęła się ubierać w ubrania, które dostała od Victorii.
Ubrała się na czarno i westchnęła patrząc na siebie w wielkim lustrze który ma w pokoju. Spojrzała na swojego psa który ma swoje legowisko, podeszła i go pogłaskała.
-Chodź Diego. Pójdziemy się przejść.-Uśmiechnęła się lekko, biorąc karabin który wisi na ścianie na specjalnym wieszaku po czym wyszła z pomieszczenia razem z psem. Idąc do wyjścia, wszyscy się na nią patrzyli zdziwieni, co ona zrobiła z włosami.Nagle zauważyła jak w jej stronę idzie Roger z Lucasem, nie zdążyła się schować za ścianą by jej nie zaczepili.
-Chloe, to Ty? Coś Ty zrobiła z włosami?-Spytał Lucas zdziwiony, podchodząc bliżej razem z Rogerem.
-Ym..-Spojrzała na nich.-Zmienić wyglądu nie mogę?-Odpowiedziała.
-No..możesz. Co ty się zrobiłaś taka chamska?-Roger to mówiąc, patrzył dziewczynie w oczy.
-Nie jestem chamska.-Popatrzyła na Rogera.
-Skoro tak mówisz to na pewno to prawda.-Westchnął po czym dodał.-Idziesz gdzieś? Masz karabin w rękach więc.. chyba idziesz na świeże powietrze.
-Czy takie świeże to nie wiem.-Odpowiedziała Rogerowi po czym poszła z psem w stronę wyjścia.
-Eh.. no tak.-Powiedział Roger wzdychając więc poszedł za nią razem z Lucasem i dodał.-Idziemy z Tobą, też nam się przyda wyjść.
-Jak chcecie.-Wychodząc włazem z siedziby, zaczęła się rozglądać. Wejście do siedziby było na środku wysuszonego lasu.
Zaczęli iść przed siebie a Lucas zamknął za nimi właz po czym ich dogonił.
-Powinnaś w końcu uwierzyć Pani Victorii.-Roger się wypowiadając, Chloe spojrzała na niego mając już dość tego że w kółko mówi jedno i to samo.
-A ty powinieneś się już zamknąć.-Powiedziała groźnie w stronę Rogera. Po chwili zrobiło jej się trochę jego żal że go tak traktuje i westchnęła.
Wychodząc w końcu z lasu, zaczęli iść wzdłuż drogi, po pół godzinie dotarli na most, a idąc po nim patrzyli na widoki oraz na morze.Chloe spojrzała przed siebie widząc dużo zniszczonych samochodów. Westchnęła cicho i szła dalej gdy nagle zza samochodów wyszli jacyś ludzie, którzy nie byli przyjaźnie nastawieni. Dziewczyna od razu ich widząc, zaczęła w nich celować z karabinu a jej pies zaczął na nich szczekać. Lucas i Roger również w nich celowali, kilku mężczyzn zaczęli mówić w innym języku, żaden z tej trójki nie rozumiał ich ale Roger wiedział kim są.
-Ludzie Gerarda..-Odezwał się Roger spoglądając na Chloe.
-Kim jest do cholery Gerard?-Spytała szepcząc do Rogera.
-Gerard to ten co wywołał wojnę przez, którą zginęło bardzo wiele ludzi a do tego przemieniając się w Zombiaki.-Odpowiedział Lucas za Rogera. Chloe spoglądając na ludzi Gerarda, nagle zza samochodu wyszedł trochę wysoki,prawie cały w tatuażach mężczyzna z wrednym uśmieszkiem.-No proszę, proszę..A kogo moje oczy widzą. Członkowie G.P.E, Roger, Lucas i... Ktoś nowy? Pierwszy raz ją widzę. Jakaś dziwka z kundlem?-Wszyscy oprócz trójki zaczęli się śmiać.
-Daj se spokój, Eric. No chyba że chcesz mieć problemy.-Powiedział Lucas a Eric się zaśmiał.
-To wy teraz macie problemy.-Odpowiedział mu Eric, który był prawą ręką Gerarda czyli prezydenta co zaatakował cały kraj gdzie mieszka Chloe. Dziewczyna zaczęła się denerwować gdy nagle...
CZYTASZ
Raj Nieżywych Dusz
FantasyWszystko się zaczyna w małym mieście, któremu grozi Wojna. Wszystkie media nie tylko telewizyjne o tym mówiły ale uspokajali tym że wszystko mają opanowane i do tego nie dojdzie. W tym mieście mieszka sympatyczna ale też trochę kłótliwa Dziewczyna...