Rozdział 6

10 0 0
                                    

•29.06.2038•
·PERSPEKTYWA ROGERA·
Roger siedział z Lucasem w jednej celi, siedząc na ziemi i patrząc na kraty.
–Myślisz że Chloe żyje?-Spytał Lucas.
–Ona musi żyć. To silna laska..-Uśmiechnął się lekko Roger, po chwili usłyszał kroki a przy kratach staje Gerard z Eric'iem. Roger wstał z Lucasem mając pełne oczy nienawiści.
–Znaleźliście Chloe? Jak tak, mówcie co z nią zrobiliście.-Powiedział poważnie Lucas.
–Spokojnie. Gdy się obudzi, zajmiemy się nią w odpowiedni sposób.-Powiedział starszy Mężczyzna.
–Jak coś jej się stanie, obiecuje że wyrwę Ci jaja, Gerard.-Powiedział agresywnie Roger. On tylko się zaśmiał z Eric'iem po czym się odezwał.
–Spokojnie.. Nie mamy jej zamiar zabijać, na razie. Po prostu chcemy ją przesłuchać. A jeśli będzie stawiać opór no to niestety musimy użyć siły.-Powiedział Gerard uśmiechając się do Rogera po czym zaczął iść do wyjścia gdy nagle Roger złapał Gerarda przez kraty i zaczął dusić a Eric wyjmując szybko broń, strzelił mu w dłoń, trafiając go. Roger wydarł się, puszczając starucha i łapiąc się za bolącą dłoń, z której leciała krew.
–Connard.[Tłu.: ,,Skurwiel"]-Powiedział Gerard po czym poszedł razem z Eric'iem. Lucas podszedł do przyjaciela i wyrwał kawałek rękawa z koszulki, tamując mu ranę.
–Nie musiałeś tego robić, to i tak by nic nie dawało.-Westchnął Lucas.

·PERSPEKTYWA CHLOE·
Dziewczyna powoli zaczęła się przebudzać pół godziny później. Zaczęła się rozglądać, widziała że jest w jakimś pokoju na fajnym łóżku, ale w tym pokoju nie było okna. Siadając, zauważyła że jest zegar który pokazywał punktualnie północ. Czyli był już 30 Czerwiec. Powoli wstała, dlatego że trochę jej się kręciło w głowie po czym podeszła do drzwi i szarpnęła za klamkę lecz niestety drzwi były zamknięte na klucz.
–Świetnie.-Dziewczyna wróciła na łóżko i westchnęła lecz po chwili zauważyła że jest w nowych ubraniach. Suchych i pachnących, zdziwiło ją to trochę gdy nagle drzwi się otworzyły a w progach stanął Oscar. Dziewczyna go zabijała wzrokiem a po chwili się odezwał oczywiście w jej języku.
–Chodź.-Powiedział dość spokojnie patrząc na nią.
–Nigdzie nie idę, odpierdol się.-Powiedziała ostro a ten się uśmiechnął do niej i podszedł, biorąc ją na ręce.
–A jednak idziesz.-Patrzył na nią z uśmiechem, trzymając ją blisko siebie po czym wyszedł z pokoju idąc z nią gdzieś.
–Powiedziałam Ci grzecznie byś się odpierdolił.-Patrzyła na niego krzyżując ręce.
–Na prawdę? To przepraszam bardzo, aż tak dobrze nie potrafię twojego języka więc nie zrozumiałem.-Uśmiechnął się wrednie po czym wszedł do jakiejś takiej małej sali i usadził ją na krześle przed metalowym stolikiem. Wziął kajdanki i ostrożnie jej włożył na jedną rękę kajdanki, zapinając drugą część kajdanek do uchwytu na stoliku.  Spojrzał chwilę na dziewczynę po czym odsunął się aż do ściany, krzyżując ręce i czekając. Po niecałej minucie, wszedł Gerard z Eric'iem, Eric stanął przy swoim pomocniku pod ścianą a Gerard na krześle przy stoliku przed Chloe z jakimiś papierami.
–Hm.. Chloe Moore. Skądś kojarzę te nazwisko ale nie pamiętam skąd. Może Ty mi w tym pomożesz? Co z Twoimi rodzicami? Jak się nazywają, czy żyją, czy masz rodzeństwo. Powiedz coś o sobie, jeśli nie będziesz odpowiadała na moje pytania, lub nie zrobisz tego o co Cię proszę to..-Wyjął z garnituru paralizator. Dziewczyna na widok urządzenia, trochę się przestraszyła. Oscar przyglądał się im w milczeniu, spojrzał na przerażenie dziewczyny a potem znów na Gerarda.

 Oscar przyglądał się im w milczeniu, spojrzał na przerażenie dziewczyny a potem znów na Gerarda

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

–No więc.. Nie mam rodzeństwa, moi rodzice nie żyją a nazywali się.. Alexander Moore oraz Patricia Moore.-Skłamała. Nie chciała mu mówić prawdy iż ona sama nie była pewna, kto jest jej matką. Czy normalna kobieta, czy jednak czarownica ale też dlatego żeby Gerard za wiele o niej nie wiedział. Starszy mężczyzna coś zaczął zapisywać w papierach, najprawdopodobniej imiona jakie mu powiedziała.
–Kim dla Ciebie jest Roger Waters i Lucas Miller?-Zadał kolejne pytanie.
–Znajomymi. A dlaczego mnie o to wszystko wypytujesz?-Zapytała Chloe.
–Ja tu tylko zadaje pytania, ty odpowiadasz, jeszcze raz się odezwiesz bez pozwolenia to się źle dla Ciebie skończy.-Powiedział dość ostro Gerard.
–Ja też chcę wiedzieć niektóre rzeczy.-Uśmiechnęła się wrednie a nagle Gerard złapał za paralizator i poraził ją dość mocno prądem. Dziewczyna tylko cicho jęknęła i zacisnęła zęby z nieprzyjemnego bólu a gdy Gerard odłożył paralizator na miejsce, znów się odezwał.
–Ostrzegałem.-Wziął do ręki długopis po czym dodał.–Dlaczego dołączyłaś do G.P.E?-Znów zapytał.
–Bo nie jestem jak Ty. Nie zabijam ludzi dla sławy i nie napierdalam na jakiś kraj bombami z jakąś zarazą która zamienia ludzi w potwory. Więc się nie pytaj głupio, Staruszku.-Uśmiechnęła się do niego wrednie. To samo zrobił Gerard po czym wstał i powiedział biorąc w ręce papiery.
–Zabrać ją do celi i zadbać o to by się długo nie podniosła.-Powiedział do Mężczyzn przy ścianie, wychodząc z pomieszczenia. Eric odpinając ją z kajdanek, mocno pociągnął za włosy do góry by wstała. Oscar złapał Erica i trochę odsunął od dziewczyny.
–Wiesz, ty pewnie masz dużo do roboty, ja się tym zajmę, dobra?-Powiedział miło Oscar.
–No dobra.-Odpowiedział i wyszedł z pomieszczenia idąc w jakąś stronę. Oscar spojrzał na dziewczynę i nagle pociągnął za rękę i wszedł z nią do ubikacji i przycisnął ją do ściany, wyjmując z kieszeni naszyjnik.
–Co to jest?-Powiedział Oscar dość nerwowo.
–Ym.. nie wiem. Dostałam od mamy.-Patrzyła mu trochę wystraszona prosto w oczy.
–Od mamy? Kiedy umarła twoja Mama?-Wypytywał ją.
–Przy moim porodzie.-Odpowiedziała szybko.
–Jakoś mi się nie chce w to wierzyć.-Patrzył jej w oczy po czym dodał.–Nie powiem Gerardowi kim jesteś i że kłamiesz o Twoich rodzicach ponieważ jestem po Twojej stronie.-Zakłada jej na szyję naszyjnik i znów się odezwał.–Ponieważ ja...-Nie dokończył bo usłyszał jak ktoś wchodzi, nie miał innego wyjścia by ukryć swoją i jej twarz więc ją pocałował w usta. Był bardzo namiętny i czuły ale na początku dziewczyna go chciała odepchnąć lecz po chwili jej się to nawet spodobało że dodała do pocałunku mokry język.
Oboje byli złączeni w długi pocałunek a człowiek który wszedł do środka, szybko wyszedł by im nie przeszkadzać.

Oboje byli złączeni w długi pocałunek a człowiek który wszedł do środka, szybko wyszedł by im nie przeszkadzać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Raj Nieżywych Dusz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz