•13.02.2038•
–Jakie masz nazwisko?-Roger spytał się dziewczyny. Lucas, Roger oraz lekarz patrzyli na Dziewczynę, która milczała.
–Po co Ci to wiedzieć?-Zapytała na zapytanie dość agresywnie.
–Bo możesz być Córką czarownicy.-Odpowiedział jej na pytanie po czym dodał.–Powiesz w końcu?-Zaczął się niecierpliwić.
–Moore.-Odpowiedziała a cała trójka mężczyzn spojrzeli na siebie.
–To nie ona. Nasza czarownica to Rachel Estava, raczej to nie jest jej matka.-Powiedział Lekarz spoglądając na dziewczynę.
–To jak wytłumaczysz to że jej rana zniknęła?-Zapytał Roger i skrzyżował ręce. Po chwili za nimi odezwał się jakiś kolejny męski głos.
–Chloe Moore. Piękne masz imię, tak jak i twarzyczkę.-Powiedział prezydent z lekkim uśmiechem. Dziewczyna patrzyła na mężczyznę zdziwiona.
–Pan Prezydent?..-Nie wiedziała jak się zachować, iż nigdy nie spotkała prezydenta swojego miasta.
–Tak, to ja. Założyłem tą o to podziemną kryjówkę o nazwie G.P.E żeby ratować życie innych. Słyszałem że Twoja rana.. zniknęła. Hm. Jak nazywa się Twoja mama?
–Victoria Moore. Tyle o niej wiem.-Westchnęła po czym dodała.–Nie jestem żadną czarownicą, od małego nie potrafię czarować więc.. a dlaczego rana mi zniknęła, nie wiem. Może nam się przyśniło że mnie ugryzł Zombiak.-Próbowała jakoś się wyplątać z sytuacji.
–W takim razie.. ściągnij wszystko co metalowe i chodź do portalu.-Odpowiedział Prezydent zaczynając iść. Dziewczyna jednak dalej stała w miejscu.
–Nie mogę.-Opuściła lekko głowę a Roger zmarszczył brwi zerkając na prezydenta.
–Dlaczego?-Prezydent zatrzymując się, spojrzał na Chloe.
–Mam aparat ortodontyczny. Nie przejdę jeśli ktoś mi tego nie ściągnie.-Mężczyźni spojrzeli na Lekarza a ten szybko odpowiedział.
–Na mnie nie patrzcie ja tylko leczę złamane nogi, ręce, zakażonych i takie tam. Nie znam się na zębach a co dopiero na ściąganiu komuś aparatu ze ząb. Ona raczej nie przejdzie już przez portal, bo tutaj nie ma żadnego dentysty.-Szybko odpowiedział Lekarz po czym odszedł idąc do innych pacjentów.
–Kurwa.-Powiedziała na głos Chloe a Roger westchnął po czym dał jej jakieś ubrania i się odezwał.
–Ubierz się i idziemy się przejść po bazie.-Zaprowadził ją do łazienki i po jakimś czasie wyszła ubrana. Zaczęli iść przed siebie i rozmawiali o różnych rzeczach.
–Masz kogoś bliskiego kto jest przy życiu?-Zapytał Roger.
–Jedynie mam mojego psa. Mój ojciec został zarażony na pierwszych dniach epidemii.-Spojrzała na niego.
–Każdy z G.P.E kogoś stracił. Prezydent stracił żonę i syna, Lucas stracił Rodziców a ja.. siostrę.-Roger patrzył na ziemię.
–Przykro mi..-Przytuliła go zatrzymując się z nim. Roger się lekko uśmiechnął, odwzajemniając. Po chwili się odezwał.
–Chcesz się zobaczyć z czarownicą? Jest miła i bardzo mądra, ma swój pokój z biurem za rogiem tego korytarza. Chętnie by Cię poznała, tylko strasznie jest zarobiona iż szuka lekarstwa na tą zarazę.-Spytał Roger a dziewczyna z lekkim uśmiechem mu odpowiedziała.
–Jeśli mogę to z chęcią. Ale.. na prawdę czarownice istnieją?-Spytała a oni zaczęli iść w stronę pokoju Czarownicy Rachel.
–Też myślałem że nie istnieją ale najwidoczniej, wszystko jest możliwe.-Uśmiechnął się a zauważając że są na miejscu, zapukał w drzwi Czarownicy. Po chwili usłyszeli jej głos.
–Otwarte!-Krzyknęła za drzwiami a ta dwójka weszła do środka. Była bardzo zajęta że nawet się nie przejmowała kto wszedł tylko robiła w wielkim kotle jakiś eliksir z różnych ziół.
–Dzień Dobry Rachel. Zrobiłaś sobie chociaż chwilę odpoczynku?-Spytał Roger.
–Tak, a co Cię do mnie sprowadza, Roger?-Spytała szukając po szafkach czegoś, najprawdopodobniej czegoś do eliksiru.
–Chcieliśmy zobaczyć jak Ci idzie z lekarstwem.-Odpowiedział jej spokojnie.
–My?-Spojrzała na nich a widząc że jest z dziewczyną, odpowiedziała.–Oo, znalazłeś sobie w końcu dziewczynę.-Uśmiechnęła się lekko i znów wróciła do szukania.
–Nie jest moją dziewczyną. Nazywa się Chloe Moore ale zdziwiło mnie to że...-Nie dokończył iż przerwała mu Czarownica.
–Zaraz. Jak ona się nazywa?-Spojrzała na nich przyglądając się dziewczynie.
–Chloe Moore.-Dziewczyna odpowiedziała za Rogera. Kobieta podeszła do dziewczyny i zapytała.
–Twoja Mama nazywała się Victoria Moore, prawda?-Patrzyła młodej dziewczynie w oczy.
–No tak. Dlaczego mnie Pani ciągle wypytuje?-Zaczęła się trochę stresować. Nagle kobieta ją mocno przytuliła a Roger zdziwiony patrzył na obie kobiety.
–Chloe.. Jestem Twoją mamą.-Roger jak i Chloe byli zdziwieni wypowiedzią Rachel, a bardziej Panią Victorią Moore.
Przez chwilę zapadła cisza.
CZYTASZ
Raj Nieżywych Dusz
FantasyWszystko się zaczyna w małym mieście, któremu grozi Wojna. Wszystkie media nie tylko telewizyjne o tym mówiły ale uspokajali tym że wszystko mają opanowane i do tego nie dojdzie. W tym mieście mieszka sympatyczna ale też trochę kłótliwa Dziewczyna...