WSTĘP

13 0 0
                                    

•20.06.2037•

17-latka z blond włosami siedziała na kanapie w swoim pokoju i oglądała kanały telewizyjne jedząc chipsy myśląc że Ojciec już dawno poszedł do pracy. Ale dosłownie na każdym kanale było o wojnie więc nie chciała już tego słuchać więc wyłączyła telewizor wzdychając ciężko.
–Jebane świnie. Jedno i to samo w kółko.-Zaklnęła cicho po czym wstała odkładając miskę z chipsami na stolik spoglądając na swojego psa który spał obok niej na kanapie. Gdy go pogłaskała ten otworzył oczy zadowolony że ktoś go pogłaskał tam gdzie lubi. Schodząc z kanapy się rozciągnął i spojrzał na swoją właścicielkę jakby coś chciał.

Chloe od razu wiedziała że chce jeść ale najpierw podeszła do lustra i patrzyła na siebie a po chwili się uśmiechnęła szeroko i popatrzyła na swój aparat ortodontyczny i od razu przestała się uśmiechać chowając zęby

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Chloe od razu wiedziała że chce jeść ale najpierw podeszła do lustra i patrzyła na siebie a po chwili się uśmiechnęła szeroko i popatrzyła na swój aparat ortodontyczny i od razu przestała się uśmiechać chowając zęby.
–Wyglądam z tym okropnie.-Nagle lekko podskoczyła gdy jej pies szczeknął i znów się odezwała.–No już idę Ci dać jedzenie.-A więc poszła do kuchni po jego karmę, która jest w specjalnym schowku na jego karmę. Schodząc po schodach do salonu, który jest połączony z kuchnią po chwili zauważyła ojca siedzącego na kanapie i czytającego gazetę gdzie oczywiście pisze o wojnie. Chcąc się wrócić na górę niestety nie zdążyła, słysząc jego głos.
–A panna przypadkiem nie powinna być w szkole?-Powiedział Mężczyzna, który wstał z kanapy odkładając gazetę na stół. Dziewczyna westchnęła i odpowiedziała na jego pytanie.
–Są wakacje.-Uśmiechnęła się głupio chowając ręce za siebie.
–Ale... Wakacje się zaczynają 25 czerwca. A dzisiaj mamy 20 czerwiec. Ah te blondynki..-Westchnął krzyżując ręce. Dziewczyna się lekko oburzyła przez swojego Ojca.
–Że co proszę? Uważasz że jestem głupia? Wypraszam sobie. Każdy może się pomylić ze stresu. A tak swoją drogą i tak oddaliśmy już książki i mamy już wystawione oceny. Tylko kujon by chodził jeszcze do szkoły w te ostatnie dni.-Powiedziała do niego dość wrednie po czym wyciągnęła ze schowka karmę i nasypała do miski psa i włożyła spowrotem do środka, zamykając schowek. Pies szybko zszedł z góry słysząc jak coś szeleści i zaczął jeść. Chloe pogłaskała psa i bez słowa wyszła z domu trzaskając drzwiami, idąc do miasta.
–Ja nie jestem głupia, każdy może się pomylić. Nie będzie mi ten dziad mówił że blondynki są głupsze. Kto tak myśli w ogóle?-Powiedziała to w myślach. Idąc tak przez miasto chodnikiem, zauważyła sklep z owocami i warzywami ale widząc kolejkę trochę się speszyła więc musiała iść dalej. Patrząc na przejeżdżające auta, nagle usłyszała jak coś wielkiego leci na niebie więc spoglądając do góry zobaczyła jak nad miastem przeleciały trzy odrzutowce a za nimi wielka bomba, która uderzyła w wielki budynek na którym był wielki zegar. Było dużo dymu, po chwili pojawiły się kolejne dwie bomby z których wydostał się jakiś pył. Wszyscy zaczęli krzyczeć i uciekać lecz niektórzy zostali potraktowani pyłem przez co zaczęli dziwnie się wykrzywiać jakby... Się w coś przemieniali. To było na prawdę przerażające. Chloe nie wiedziała co ma robić, czy uciekać, czy pomóc.. była kompletnie zamurowana, nie wiedziała że wojna ją spotka w tak młodym wieku. Ale... To nie była taka zwykła wojna. Ludzie którzy zostali potraktowani tym pyłem, przestali się wykrzywiać a ich oczy zmieniły kolor na czerwono-pomarańczowy. Jeden z tych ludzi rzucił się na ocalałą kobietę i wgryzł jej się w szyję. Kobieta bardzo głośno krzyczała z bólu że aż Chloe pojawiły się łzy w oczach. Gdy Zombiak spojrzał na blond włosą dziewczynę, jej aż nogi prawie się ugięły widząc ostre zębiska i nienaturalny kolor jego oczu.
Tyle ile miała sił w nogach tyle biegła do domu by się tam schronić. Po jakimś czasie była na miejscu, tam zastała otwarte drzwi wejściowe, bardzo ją to zaniepokoiło iż zamykała za sobą drzwi. Wchodząc do środka swojego domu.
–Tato? Gdzie jesteś?!-Zaczęła się drzeć.–Diego?! Piesku!-Nie przestawała się drzeć. Nagle usłyszała jak coś szybkiego zbiega ze kręconych schodów które miała przed sobą. Widząc swojego Ojca, który... Już nie był sobą a jej oczy w sekundę były jak szklanka przez słone łzy.–Tato?.. Błagam Cię, obudź się, to ja..Chloe.-Patrzyła na Zombiaka wiedząc że go już nie uratuje. Nagle on się na nią rzucił więc złapała jego szczękę i trzymała daleko od siebie by on ją nie ugryzł.
–Nie! Tato, proszę Cię! Przestań!-Dziewczyna traciła siły, był za silny. Wiedziała co musi zrobić.
–Tato.. przepraszam..-Powiedziała z lekkim płaczem a nagle skręciła mu kark i zepchnęła z siebie a on już nieżywy upadł na ziemię. Dziewczyna opadając z sił przez Zombiaka nagle się rozpłakała. Uderzyła mocno ręką w ziemię krzycząc przez ból psychiczny jaki doznała.
Dochodząc do siebie po jakimś czasie w końcu wstała i wzięła z kuchni nóż, wiedząc że może być jeszcze jeden, który ugryzł jej ojca. Miała wielką chęć na zemstę, poszła na górę mając przygotowany nóż. Będąc prawie na górze nagle zza rogu wyskoczył jej kolejny Zombiak, któremu wbiła nóż prosto w głowę i nogą odepchnęła. Wiedziała że głowa to najczulsze miejsce Zombiaka przez filmy które oglądała o Zombiakach. Wyjmując nóż po chwili usłyszała swojego psa który szczekał będąc zamknięty w jej pokoju. Podchodząc do drzwi przygotowała nóż, myśląc że jej pies też został zarażony zarazą. Wzięła wdech i gdy nagle otwarła drzwi wyskoczył jej pies prosto na nią, gdy ona już chciała wbić mu nóż w bok, po chwili się powstrzymała iż pies zaczął ją lizać po twarzy. Wiedziała że nie jest zarażony i upuściła nóż, przytulając go.
–Diego.. przepraszam że Cię zostawiłam..-Westchnęła i wstała. Spojrzała na Zombiaka po czym szybko wzięła swój plecak wyciągając z niego książki i wkładając potrzebne rzeczy. Pobiegła do kuchni i wzięła trochę karmy od psa i swoje jedzenie z lodówki jak i picie. Wzięła smycz i zawołała Diego, swojego psa. Stając w progach drzwi wyjściowych, patrzyła jak z miasta które jest niedaleko leci duży czarny dym. Spojrzała na psa.
–Damy radę sami..-Pogłaskała psa po głowie tam gdzie lubi gdy się go głaszcze i poszła w drogę...
Zaczęła nowe życie, życie z zombiakami i swoim psem, którego miała jedynie jego przy sobie. Została sierotą ale... Ona tylko tak myślała, prawda była inna. Ale to już na inny czas.

Raj Nieżywych Dusz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz