Rozdział 10

2 0 0
                                    

•01.07.2038•

·PERSPEKTYWA ROGERA·
Dał broń do ręki Lucasa po czym wstał.
–Będę tęsknić.-Powiedział Roger po czym odszedł. Zaczął iść w stronę Chloe i Oscara. Miał burzę w mózgu, był kompletnie w rozsypce nie wiedząc co robić. Po chwili usłyszał za sobą już dość daleko wystrzał i się chwilę zatrzymał, patrząc przed siebie a po chwili zaczął iść dalej.

·PERSPEKTYWA CHLOE·
Była wtulona w Oscara który siedział obok niej lecz po chwili zauważyła jak podchodzi do nich Roger ale bez Lucasa.
–A gdzie Lucas?-Spytała ale nie dostała odpowiedzi a nagle Roger złapał mocno za koszulkę Oscara i uderzył nim o głaz.
–To Twoja wina! To wszystko Twoja wina! To przez Ciebie Lucas teraz nie żyje!-Dał Oscarowi z pięści w twarz.
–Ej! Przestań!-Krzyknęła Chloe i go próbowała odsunąć lecz dostała od Rogera niechcący z łokcia w nos aż jej poleciała strużka krwi. Roger widząc krew z nosa Chloe, się uspokoił i ucichł. Oscar szybko go złapał i dał jego ręce do tyłu, przyciskając go twarzą do głazu. Mocno trzymał jego ręce skrzyżowane z tyłu na jego plecach po czym wyjął jakiś długi materiał z kieszeni i związał nim jego ręce a gdy skończył, popchnął go na piasek.
–Uspokój się w końcu.-Powiedział zdenerwowany Oscar i spojrzał na dziewczynę która trzymała się za nos. Podszedł do niej wyjmując jakieś stare chusteczki i przyłożył jej do nosa by wytrzeć trochę krwi. Odsunął jej od nosa chusteczkę po jakimś czasie i już jej przestało lecieć więc sprawdził jej nos czy nie jest złamany.
–Złamany nie jest. Więc jest dobrze.-Przytulił ją mocno. Po chwili spojrzał na Rogera i znów się odezwał.–Co się stało że przyszedłeś taki wkurwiony i bez Lucasa?-Zapytał.
–Lucas nie żyje.-Odpowiedział Roger po czym dodał.–Ugryzł go.. Więc się zastrzelił.-Opuścił głowę.–To jest Twoja wina.. gdybyś kurwa od razu był po naszej stronie i nas wyciągnął gdy byliśmy jeszcze blisko naszej bazy. Nic by się kurwa nie stało, on by wtedy żył.-Spojrzał na Oscara, który trochę posmutniał.
–Masz rację.. Przepraszam. Mogłem was od razu uratować.-Odpowiedział mu Oscar i podszedł do niego, uwalniając jego ręce i znów się odezwał.–Nie przywrócimy życia Twojemu przyjacielowi, ale nie możemy teraz my się dać zabić. Musimy iść dalej, dlatego chodźmy.-Zaczął iść w stronę bazy Rogera i Chloe. Zaczęli iść za nim a cała trójka była smutna, jakby nie było w nich żadnego życia.

·2 GODZINY PÓŹNIEJ·

Byli już w lesie,bardzo blisko włazu do bazy a po chwili Roger zauważył to miejsce i zaczął odsuwać liście i gałązki które zakrywają właz.
Wchodząc do środka, weszli na salę główną gdzie chodzili różni lekarze i straże. Po chwili Chloe zauważyła Victorie i się lekko uśmiechnęła a ona ich zauważając, szybko podbiegła.
–Nic wam się nie stało?! Gdzie wy byliście?! I gdzie jest Lucas?-Przytuliła mocno Chloe.
–Zostaliśmy złapani przez ludzi Gerarda, ale zdołaliśmy uciec ale za to... Lucas nie żyje. Został zarażony, więc strzelił sobie w głowę.-Powiedział Roger i poszedł do swojego pokoju który miał gdzieś w swojej bazie. Victoria westchnęła a po chwili zauważyła Oscara.
–Co on tu robi?-Odsunęła się trochę od Chloe, patrząc na Oscara.
–On nam pomógł się wydostać. Jest po naszej stronie.-Odpowiedziała Chloe swojej mamie, która zabijała wzrokiem Oscara. Gdy to zauważył, westchnął i się odezwał.
–Nie chce żadnego z G.P.E oszukać czy nawet zabić. Jestem po waszej stronie, więc niech nikt się mnie nie boi.-Patrzył na Victorie.
–Jeśli coś zrobisz mojej Córce, obiecuje że źle skończysz.
–Mamo..-Odezwała się Chloe. Victoria słysząc to co powiedziała dziewczyna, uśmiechnęła się szeroko.

Raj Nieżywych Dusz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz