Chapter sixteen

372 30 15
                                    

Widziałam jak Steve'a raniły jakieś dziwne potwory.Nancy chwyciła za jakieś wiosło i zaczęła odganiać i zabijać je. Wszyscy złapaliśmy jakieś kawałki drewna i zaczęliśmy ratować Steve'a.
- Kate uważaj za tobą! - krzyknął Eddie biegnąc w moją stronę.
- Auć!!  - coś uderzyło w moje plecy i zaczęło mnie dusić
- Cholera!!!- wydarł się Eddie. Zaczął ciągnąć te zwierze za ogon. Udało mu się go wyrwać i uderzyć o ziemie. Ja na końcu rozdeptałam to paskudztwo.
Wszystkie stworzenia zaczęły się wycofywać. Resztka jeszcze z nami walczyła
- Sukinsyny! - krzyczał Eddie zabijając kolejnego
Ja uderzyłam jednego wiosłem. To co upadło na ziemie po czym chciało mnie zaatakować. Na szczęście Eddie temu zapobiegł.
Gdy wszystko się uspokoiło wszyscy popatrzyliśmy na  siebie.
- Steve. Boże - powiedziała Nancy i podbiegła do Mojego brata
- Jezu Chryste- powiedział Edd
- Jezu Chryste! Kate !- podbiegł do mnie. 
- Katy kochanie, jesteś ranna- powiedział Eddie przytulając mnie
- Słońce to tylko draśnięcie.- faktycznie to było tylko nie wielkie zadrapanie
-Wszystko jest ok- powiedziałam
- Na pewno?
- Tak skarbie na pewno. A tobie? Nic ci się nie stało, Edd?- zapytałam
- O mnie się nie martw księżniczko- lekko się uśmiechną
Gdy ja wraz z Eddiem rozmawialiśmy Robin i Steve rozmawiali na temat tego czy te potwory mają wściekliznę.
- Emm, nie chce wam przeszkadzać ale nadlatują kolejne- wskazałam palcem na nadlatujące potwory.
- Dobrze. Nie ma ich za wiele- powiedział Eddie
Stworzenia nie atakowały na tylko otoczyły przejście przez które trafiliśmy na druga stronę.
  - Załatwimy je, prawda? - dodał
- Coś mówiłeś? - zapytała Robin wskazując na mnóstwo nadlatujących stworzeń.
- Las. Biegiem- powiedziała Nancy i zaczęła biec w stronę lasu
Wszyscy pobiegliśmy za nią

Chowaliśmy się od stworzeń które nas zaatakowały w tym samym miejscu gdzie przespałam dzisiejszą noc.
Te małe paskudztwa ciągle latały nad całym lasem.Dopiero po paru minutach odpuściły i odleciały.
- No dobra- powiedziała Robin
- O mało brakowało- dodała
-Naprawdę mało- dodał Edd
Wszyscy zaczęliśmy wychodzić z pod wielkiego kamienia (xd).
-Cholera- Steve oparł się o wielki kamień
- Steve!- podbiegłam do niego
- Jezu- podeszła Nancy
- Nic mi nie jest- uspokajał nas
- Wcale nie, nadal tracisz krew- powiedziałam
- Usiądź, proszę- powiedziała Nancy
- Ja się tym zajmę Kate- dodała po czym Eddie złapał mnie za rękę i odsunął od nich.
- Księżniczko. Nie widzisz że Nancy chce się zbliżyć do twojego brata w każdej możliwej chwili. Pozwól jej na to - szepnął mi do ucha
- To dlatego kazała mi odejść- usłyszał to tylko Edd
- Tak. Obstawiam 10 dolców że Nancy mu teraz tego nie powie
- Eddie uspokój się. To nie jest dobry czas na zakłady- nadal szeptaliśmy

Ten tylko mnie pocałował i ruszył w stronę nie wielkiego głazu. Zaczął na niego wchodzić.
- Eddie złaź z tamtąd!- zwróciłam sie do loczka
- Więc... tu ma być jak w Hawkins,tylko że z potworami i całym tym syfem? - zapytał
- Mniej więcej- odpowiedziała Nancy pomagająca Mojemu bratu wstać 
- Czekaj! Uważaj na pnącza. To jeden organizm- Nancy zwróciła uwagę  Munsonowi
- Że niby co?- zapytał
- Wszystkie te straszne stwory, dzielą jeden umysł czy coś. Nadepniesz pnącze czy gacka, to jak byś deptał Vecne.- tłumaczył Steve
- Kurna
- Pomóc ci Eddie?
- Nie Katy, dam rade
Eddie próbował zejść kiedy Robin zapytała
-Ale wszystko z naszego świata wciąż jest tu? Poza ludźmi
- Zakładam że tak - odpowiedziałam
- Teoretycznie może my pójść na posterunek i nabrać broni, granatów. Czegokolwiek aby wysadzić gacki broniące przejścia. - mówiła szybko Robin
- Wątpię aby nasza policja miała granaty, ale broń pewnie mają- odezwał się Steve
- Nie musimy iść tak daleko po broń. Mam pare sztuk w sypialni - powiedziała Nancy
Eddie zszedł z kamienia
- Ty,Nancy Wheeler,masz kilka sztuk broni w swojej sypialni? - zapytał zdziwiony Edd
- Tak, rosyjskiego makarowa i rewolwer - potwierdziła Nancy
Eddie rzucił swoją dżinsową kurtkę którą miał na swojej skórzanej kurtce.
-Zakrył byś się, stary
Nagle powierzchnia pod naszymi nogami  zaczęła się  ruszać. Eddie odrazu złapał mnie w swoje objęcia, Steve zrobił to samo z Nancy i wszyscy upadliśmy na ziemię. Gdy to się skończyło było słychać dziwne odgłosy jakiś potworów.
Ja wraz z Eddiem usiedliśmy. Chłopak nadal mnie nie puszczał.
- Jak dla mnie, broń to super pomysł- powiedział
- Zgadzam się
- Wiec na co czekamy?- zapytał Steve który wraz z Nancy ruszył prosto w głąb lasu.
Eddie pomógł mi wstać i szybko dogoniliśmy resztę.

~~~~~~~~~~
Dwa działy w jednym dniu. Dużo osób pisało „ kiedy next", „ nie mogę się doczekać kolejnej części"
Zrobiło mi się was szkoda i publikuję wam kolejny dział. Xd
Cieszcie się bo kolejny dział jak zawsze za 2-3 dni 💞

~Amelia ❤️‍🔥

𝐸𝒹𝒹𝒾𝑒 𝓂𝓎 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝒾 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝑜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz