Chapter twenty three

257 21 3
                                    

Po 30 minutach drogi byłam już zmęczona. W końcu nie spałam prawie dwie doby, w sumie od czasu kiedy razem z Eddiem uciekaliśmy od Jasona. Przez pierwsze 30 minut drogi do teraz siedzieliśmy z Eddiem przy stole razem z Dustinem i Max. Eddie gadał razem z Dustinem a Max słuchała muzyki. Ja w objęciach Edda prawie zasypiałam. Na tyłach kampera była dosyć sporawa kanapa. Postanowiłam przenieść się tam i przespać się chociaż z 10 minut.
Odsunęłam się od Edda na co chłopak odrazu spojrzał w moją stronę.
- Przepraszam was ale jestem bardzo zmęczona, pójdę położyć się na tę kanapę- wstałam i wskazałam na miejsce gdzie miałam zamiar spać.
- Nie ma sprawy Kate - uśmiechnął się Dustin
Już miałam odchodzić ale Edd złapał mnie za rękę
- Czekaj idę z tobą, tez jestem zmęczony
- No to choć ty mój loczku-gdy chłopak wstał przyciągnęłam go bliżej siebie i pocałowałam w policzek po czym chwile pobawiłam się jego kręconym włosami.  Chłopak tylko się uśmiechał i patrzył głęboko w moje oczy.
- No choć już, jestem zmęczona- odsunęłam się od niego ciągnąc go w stronę kanapy
Położyłam się pierwsza potem nade mną już wisiał brązowooki. Lekko się uśmiechnęłam
- Już koniec, idziemy spać- powiedziałam po czym lekko popchnęłam chłopaka aby położył się obok mnie. Eddie objął mnie a ja położyłam się na jego torsie. Dalej już nic nie pamiętałam bo odrazu zasnęłam.

- Wstaaawaaj Kate!!- usłyszałam głos mojego brata i poczułam ze ktoś rzucił we mnie poduszką
- Spierdalaj Steve- mruknęłam po czym dostałam drugą poduszką w głowę. Otworzyłam oczy i chciałam się ruszyć ale uścisk loczka mi nie pozwalał.
- Eddie, skarbie wstawaj- szepnęłam
Chłopak otworzył oczy i na mnie spojrzał. Lekko się uśmiechną
- Hej księżniczko
Pocałowałam go po czym powiedziałam
- Musimy wstawać, chyba jesteśmy na miejscu
- Kate,Idziecie?- spojrzałam na Steve'a który stoi i na nas się patrzy
Eddie mnie puścił po czym wstałam i ruszyłam w stronę drzwi. Wysiadłam z kampera i zauważyłam okropny sklep z napisem „Strefa Wojenna". Wokół kręciło się mnóstwo ludzi. Eddie wysiadł i staną obok mnie
- To co księżniczko, idziemy?
- Chyba coś ci się pomyliło skarbie. My idziemy ty zostajesz. Pamiętaj jesteś poszukiwany- nie ma mowy że go puszczę
- Wracaj do przyczepy, za raz wrócimy- dodałam
- Mogę zostać z tobą- powiedział Dustin
- Świetne, masz kompana- uśmiechnęłam się do loczka
Chłopak podszedł do mnie musną moje usta i wraz z Hendersonem wsiadł z powrotem do auta. A my skierowaliśmy się do sklepu.

W środku było wsystko. Siekiery,pistolety,gwoździe nawet ubrania i wojskowe żarcie. Wszystko co jest potrzebne do zabijania. W środku było dużo ludzi, jeszcze więcej niż na parkingu.
- załatwimy to szybko- powiedziała Nancy
- O tak- powiedziałam
- Zdecydowanie- dodała Erica i chwyciła wózek po czym ja , Max, Lucas i Robin chwyciliśmy małe koszyki i  rozeszliśmy się każdy w inną stronę.
Zaczęłam wrzucać do koszyka jakieś sznurki, gwoździe, młotek, ostre noże. Wszystko co mi wpadło w ręce.
Nagle Erica podbiegła do mnie
- Daj ten koszyk, mamy kłopoty. Idź do kampera razem z Max.Szybko - spojrzałam na Max stojącą przy wyjściu do sklepu i szybko ruszyłam w jej stronę. Po drodze zauważyłam Jasona i Nancy. Nie wiedziałam o co chodzi ale razem z Max szliśmy tak szybko że byłyśmy już przy kamperze. Weszłyśmy do środka.
- Coś się stało?- zapytałam
- Tak, Jason ze swoimi kumplami oglądali broń. Nie mam pojęcia po co ale Nancy mówiła że chce zabić ciebie i Eddiego- tłumaczyła Max
- Ha! Mnie i Eda?- zaśmiałam się
- Śmieszy mnie już to- dodałam
Nagle drzwi się otworzyły i do środka weszli po kolei: Steve, Nancy, Erica i Lucas.
- Twoi kumple tu są- powiedziała Erica 
- Jedź!- krzyknął Lucas
- Już ruszam, siadać!- krzyknął Steve po czym odjechaliśmy

Zatrzymaliśmy się na jakieś polanie. Każdy wybrał sobie pare narzędzi i rzeczy po czym wszyscy podzieliliśmy się na takie jakby „grupy" i zaczęliśmy robić broń i takie tam. Nancy z Max robiły coś z pistoletem. Edd i Dustin robili jakieś tarcze z gwoździami. Lucas i Erica robili jakieś włócznie. A Robin i Steve jakieś mikstury które jak się podpali wybuchają jak bomba czy coś w tym stylu. Nie znam się. Ja chwyciłam za pierwszy lepszy nóż, kij i sznur. Przyłączyłam  się  do rodzeństwa Sinclair'ów.
-Jak wam idzie? - zapytałam.
- Nie ma tragedii- odpowiedziała Erica
Spojrzałam na Eddiego który zaczął się wygłupiać z Dustinem. Potem złapał go za ramiona i coś mówił. Razem z Dustinem zaczęli się śmiać.
- Ej, Sinclairki i Kate- zaśmiał się mówiąc moje imię
- Jak tam nasze dzidy?- zapytał
Lucas pokazał mu kciuka w oznace ze idzie nam wyśmienicie. Ja do niego pomachałam i wysłałam całusa. Loczek udał że go złapał po czym przyłożył rękę do serca.
Erica zaczęła o czymś gadać z Lucasem. Nudziło mi się już z nimi. Wiec ruszyłam w stronę Robin i Steve'a. Usiadłam na schodkach kampera i zaczęłam przyglądać się im wszystkim. Nancy która testowała broń. Max stojącej i przyglądające się co robi Nanc. Dustinowi i Eddiemu którzy się po prostu  dobrze bawili tak samo jak i Lucas z Ericą dzidami.
Wszyscy są mi naprawdę bliscy. Mam nadzieje że nikomu nic się nie stanie...

𝐸𝒹𝒹𝒾𝑒 𝓂𝓎 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝒾 𝓁𝑜𝓋𝑒 𝓎𝑜𝓊 𝓈𝑜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz