Wstałam dziś aż dwie godziny przed budzikiem dlatego zrobiłam sobie na śniadanie moje ulubione naleśniki. Tak wiem, że nie potrafiłam gotować, ale naleśniki to akurat jedyne co mi wychodziło.
Do pracy ubrałam spodenki i firmową koszulkę oraz pomalowałam się trochę mocniej.
Po makijażowym szkoleniu od Melanie teraz o wiele łatwiej wychodziło mi blendowanie cieni do powiek. Okazało się, że to nie aż tak trudne, ale wciąż dużo mi brakowało do osiągnięcia tego co Melanie potrafiła z zamkniętymi oczami.
Wyszłam z mieszkania i ruszyłam prosto w stronę pizzerii. Słońce grzało dziś wyjątkowo mocno i żałowałam, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych lub choćby jakiejś czapki.
Weszłam do pizzerii cała zgrzana i od razu dostrzegłam rudowłosego Henrego pijącego kawę przy stoliku.
– O Ellie! – zwrócił się do mnie z promiennym uśmiechem – Co tak wcześnie?
– Jakoś tak – wzruszyłam ramionami – Mogę pozamiatać czy coś.
– Oo tak, przydało by się – odparł i dalej uporczywie zapisywał coś w papierach.
Wzięłam miotłę i powoli zaczęłam oczyszczać brudne kafelki, wschłuchując się w cichą melodię z radia leżącego tuż obok Henrego.
– Jak po urodzinach? – zapytał po chwili – Nie widziałem Cię od dwóch dni i zapomniałem zapytać.
– Było super – uśmiechnęłam się dalej zamiatając – Jeszcze raz dziękuje, że pomogłeś w organizacji.
– Nie dziękuj, w końcu 22 lata kończy się tylko raz w życiu – odparł i uniósł wzrok poprawiając ręką duże okulary. Skrzywiłam się, bo właśnie zdałam sobie sprawę z tego jak stara jestem. Dopiero co kończyłam liceum, a już od dawna nie jestem nastolatką – Mogę o coś spytać? – dodał Henry, więc wróciłam do niego myślami.
– Jasne – odpowiedziałam i na moment przestałam zamiatać, zastanawiając się o co rudowłosy może mnie spytać, bo z jego głosu wynikało, że będzie to coś osobistego.
– Ty i William..? – zapytał i uśmiechnął się, na to jak wstrzymałam oddech i patrzę na niego wielkimi oczami.
– Co? Nie! – rzuciłam szybko i zmieszana wróciłam do nerwowego zamiatania – skąd taki pomysł? – spytałam szybko.
– Spędzacie ze sobą dużo czasu – odparł, przyglądając się moim zdenerwowanym ruchom – Nie chcę być ciekawski, ale widziałem was razem na tej imprezie. Postawił się w twojej obronie.
– Poprosiłam go o to – dodałam szybko, bo nie do końca wiedziałam, co innego mogę powiedzieć.
– Nie tylko o to chodzi – kontynuował – Pierwszy raz zobaczyłem jego uśmiech dopiero wtedy, gdy rozmawiał z tobą, a przypominam, że znam go już sporo czasu i nigdy się nie uśmiechał.
Odwróciłam wzrok delikatnie zaskoczona słowami Henrego. Być może ja i William jesteśmy w bliskiej relacji, ale to nie zapowiada nic większego. Nie wygląda na to aby Williama interesowały związki, a tymbardziej ze mną.
To, że przy tylko przy mnie się uśmiechał świadczyło zapewne z tego, że bardzo dobrze nam się razem rozmawiało. Nawet najnormalniejsze tematy robiły się trzy razy ciekawsze, gdy poruszałam je z Williamem. Zawsze pomiędzy tym przeplatały się jakieś głupie zaczepki lub sarkastyczne odzywki, a czasami na końcu zdania on dodawał słowo „ośmiorniczko" i ja odpowiadałam zakończeniem „wróżko".
CZYTASZ
LIE
FanfictionTa książka w większości dotyczy Five nights at Fredddy's i jest moją pierwszą książką, jaką kiedykolwiek napisałam. Liczę na wyrozumiałość. Grafika z okładki nie jest moja! Pochodzi z twittera Melokoii.