𝓸 𝓷 𝓮

834 28 4
                                    

Minął rok od dnia bitwy w Starcourt. Odwiedziłam wielu psychologów, naprawdę tak wielu że liczba stała się już dwucyfrowa.
To przez Steve'a i Robin którzy namawiali mnie do terapii po tym jak umarł Billy.
Niestety nie miałam odwagi żeby otworzyć się przed żadnym z nich z tego wszystkiego co przeżyłam, i jakie rzeczy widziałam.
Nie chcę również wchodzić w detale podczas rozmowy z tymi ludźmi, bo kto uwierzy szurniętej osiemnastolatce ze walczyła z ogromnym potworem w środku centrum handlowego? No właśnie, nikt.

Billy nie był dobrym chłopakiem, ale nie był najgorszym. Pomimo tych wszystkich rzeczy które mi robił. Okłamywał, ranił, wyzywał i przeklinał na wszystkie sposoby, ja i tak go kochałam. Nie wiem czemu przecież to nie poważne dalej kochać człowieka który robił ci te wszystkie rzeczy.
A tu proszę jestem ja Alice Thomson szurnięta osoba z pytania.

Na tyle dobrze ze się pogodziłam z jego śmiercią. Na dobre.
Szczerze? Do szpiku kostnego jestem z siebie dumna. To nawet nie przenośnia.
Naprawdę tęsknota za kimś, kto wiesz na milion procent że cię nie kochał boli najbardziej, bo czujesz że nie byłaś wystarczająca dla niego.

Chyba najbardziej mi w tym wszystkim szkoda Max. Bardzo źle to przeżyła i zrobiłabym wszystko żeby jej życie było takie, gdy jeszcze nie wiedziała o tym całym gównie w miasteczku.
Ale wszyscy ją wspieramy w tych trudnych chwilach, myślę ze stworzyliśmy rodzinę. 
Rodzinę naprawdę szurniętych nastolatków.

-Halo? Alice jesteś tam? - pyta mnie psycholog, nazywała się Pani Kelly i szczerze? Naprawdę ją polubiłam. Ale nie na tyle żeby jej o wszystkim opowiedzieć, bądźmy poważni.
-Tak, przepraszam proszę panią - wcale nie miałam za co przepraszać ale dobra.
-No tak, stres przed pierwszym dniem?
- *kiwam głową na tak*
-Rozumiem. Przedstawienie się dokładniej przesuniemy na inny termin. Teraz idź, pozwiedzaj szkołę i może nawet zdobądź przyjaciół. Widzimy się za tydzień w środę, do widzenia Alice, miłego dnia ! - Pani Kelly była naprawdę miła
-Do widzenia - i wyszłam z gabinetu.
Była dopiero 7 : 30, nie wiem czemu psycholog szkolna chciała mnie widzieć o dosłownie 7 rano, wiecie ile to wysiłku wymaga żeby wstać o 6? W moim przypadku to jak wygranie kampanii D&D za pierwszym razem, czyli w moim przypadku prawie nigdy.

Gram w D&D od 3 lat bo Dustin, Lucas, Will i Mike  zmusili mnie do nauczenia się zasad tej gry i pasja mi pozostała. Teraz już niestety nie gram w D&D bo po prostu nie mam z kim. 
To całe zmienianie szkół sprawiło ze nie mam znajomych w szkole, mówię jakby przedtem uganiały się za mną tłumy.
Od zawsze byłam typem samotnika i introwertyka i szczerze? Kochałam to. Zero potrzeb wychodzenia z kimś, bycia w czyimś towarzystwie i dosłownie mieć wywalone na życie.

Miałam dzisiaj sen, naprawdę był przepiękny.
Śnił mi się jakiś brunet. Wysoki brunet z długimi włosami i cudownymi ciemnymi oczami. 
Problem w tym że nie miałam pojęcia kto to do cholery jest.


Why are you like that..? - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz