𝓽 𝓱 𝓻 𝓮𝓮

372 15 0
                                    

Gdy rozległ się dzwonek na przerwę śniadaniową miałam jedynie trzy myśli w głowie:
1. Błagam nie wytnijcie mi organów.
2. Może zdobędę przyjaciół.
3. Nie wyjdź na dziwaka.

Muszę przyznać że droga do stołówki była bardzo interesująca. Widziałam przynajmniej trzy pary obściskujące się na korytarzu jakby to był pokaz szkolnych miłości. Jakieś dwa dzieciaki goniły się bez przerwy i przysięgam miałam ochotę im nogi z dupy wyrwać. Chyba jakieś 3 razy okrążyli szkołę w ciągu mojej 3 minutowej wyprawy na pole bitwy, tak zwaną stołówkę.
Jeszcze jakiś starszy chłopak zastraszał pierwszaka, ominęłam ich szerokim łukiem bo zatrzymanie bójki znajduje się na dalekiej liście moich marzeń.

Gdy dotarłam na stołówkę dosłownie roiło się w niej od ludzi, miałam wrażenie że siedzę w mrowisku ale nie, byłam w Hawkins Middle School. Wydaje mi się że polubię tych ludzi.
Oczywiście jeśli pod koniec dnia będę miała wszystkie organy i kończyny inaczej teoretycznie bym nie żyła.

Widzę Eddie'go siedzącego przy czubku jednego ze stolików. Przy tym samym stoliku siedzieli Dustin i Mike. 
Ten pierwszy miał kolorową koszule i białą koszulkę z czarnymi rękawami i napisem "HellFire", wydaje mi się że to nazwa klubu D&D. 
Mike miał tą samą koszulkę co Dustin. 
Jedno trzeba przyznać styl to oni mają wyuczony na blachę. Nie zdziwiłabym się jakby w szafie trzymali 15 wersji tej samej koszulki i zmieniali tylko majtki. Ale co zrobisz nie ocenia się po stylu.

-Cześć Thomson - wita się brunet, dalej nie skończył z tym nazwiskiem.
-No witam Munson - odpowiadam z uśmiechem.

Eddie przedstawił mnie całemu stolikowi. Niestety nie byli zadowoleni ze Eddie przyprowadził dziewczynę do ich jakże męskiego stolika pachnącego kanapkami, brudnymi skarpetami oraz kostkami do gry.
Ale chyba mnie polubili, przynajmniej miałam taką nadzieję.
Dustin i Mike się nawet nie przywitali. Albo nie chcieli ze mną gadać albo o mnie zapomnieli.

Co było nie możliwe ponieważ dosłownie rok temu walczyliśmy. Walczyliśmy z tym monstrum w Starcourt, jak mieli by mnie zapomnieć? Ale nie obchodzi mnie to że ze mną nie gadali w szkole.
W tamtym momencie obchodziło mnie jedynie to, ze siedziałam obok Eddie'go. Cieszyłam się że mam znajomych, a Munson wydawał się świetny. 
Bo taki był.

- Wracając - odezwał się wreszcie Henderson - Lucas nie może dzisiaj przyjść na HellFire i z Mike'm myśleliśmy że moglibyśmy.. przenieść na inny termin? - Dustin brzmiał na przestraszonego.
- No chyba sobie ze mnie kpisz - Eddie podchodzi do dwójki - Macie poszukać rezerwowego za niego albo wam nogi z dupy powyrywa...- przerwał - albo czekajcie - Eddie spojrzał na mnie.
O nie.
-Alice? - spytał
-Hm? - błagam nie wyciągnij mnie do HellFire nie dam rady tam siedzieć.
-Chciałabyś może przyjść dzisiaj do HellFire? - zapytał.
Cholera jak ja mam mu odmówić? Nie da się odmówić tym brązowym oczom.
-No nie wiem czy chcecie żeby dziewczyna przyszła na wasze "męskie" rozgrywki.. - pytam z nadzieją ze te zdanie da rade mnie z tego wyciągnąć.
-Thomson przestań, nikt nie będzie mieć nic przeciwko, prawda? - nikt się nie poruszył - PRAWDA? - zapytał głośniej i automatycznie każdy kiwnął głową.
-Widzisz? Proszę Al. - prosi, nigdy nie zwrócił się do mnie jako "Al".
-No dobrze.. - odpowiadam
-No widzicie będzie super, odbiorę cię o 18 - mówi wszystkim Eddie.
-Okej - odpowiedziałam.

Po dzwonku miałam jeszcze dwie lekcje które minęły jak burza.
Oczywiście dwie przegadałam z Eddie'm, przez tego człowieka nie mam żadnej notatki.
Dalej zastanawiało mnie zachowanie chłopaków z HellFire, przecież byłam miła, nawet bardzo.
Może Dustin i Mike im coś nagadali. Nie, nie ma szans, oni by mi tego nigdy nie zrobili po tym co się stało.

Why are you like that..? - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz