𝓯 𝓲 𝓿 𝓮

335 10 21
                                    

W drodze do domu Eddie'go oraz w trakcie słuchania jego ulubionych piosenek, próbowałam sobie przypomnieć kiedy to się wszystko zaczęło. W sensie moje uczucia do niego.
Ale czy gdzieś musi być wyznaczony początek? To akurat było jedno z bardzo niewielu pytań jakie sobie zadaje które jest naprawdę ciekawe.

-Nie ma to jak w domu - mówi Eddie i zatrzaskuje drzwi do vana
Już chciałam wyjść sama ale Ed mnie przegonił i otworzył mi drzwi, normalnie byłabym zaskoczona i znając życie różowa jak świnka ale nie.
Coś mi tu nie pasowało. Zawsze i wszędzie niedostępny Eddie Munson który (chyba) nawet nigdy się nie zakochał nagle zwraca się do mnie "kochanie" i otwiera mi drzwi? To nie ten Eddie którego znam, coś jest inaczej. 
Problem w tym że co?

Gdy weszłam do domu Eddie'go wszystko było wszędzie, dosłownie. 
-To co chcesz robić panie Munson? - lubiłam mu tak mówić, nie wiem dlaczego, ogólnie lubiłam mu mówić po nazwisku. Osobiście twierdze że jest bardzo ładne.
-Nie wiem, możemy obejrzeć film? - pyta.
-Chętnie - uśmiecham się.
I tak przez cały wieczór siedzimy razem na kanapie i oglądamy jakiś film. Film nie należy do najdłuższych więc czas szybko mija. Po filmie Eddie przerywa cisze.
-Alice? - czemu słyszę niepokój w jego głosie? Na pewno zrobiłam coś źle.
Cholera.
I dlatego właśnie nienawidzę tyle myśleć, bo przez ten mój ogrom myśli na sekundę wyobrażam sobie rzeczy które nie istnieją albo je wyolbrzymiam tysiąc razy bardziej, nie ma nic pomiędzy.
-Tak Ed?
-Słuchaj.. Nie mogę już tak dłużej kłamać.. - naglę widzę że jego ręce się trzęsą.
-Co się dzieje..? - pytam zmartwiona.
Nie odpowiada.
-Eddie wiesz że możesz mi wszystko powiedzieć, ja zawsze będę prz.. - i nagle mi przerywa.
Milion myśli na minutę. Ta główna prowadząca wszystkie do przodu brzmi 'wszystko zepsułam', chociaż nie wiedziałam o co chodzi i co się dzieje z Eddie'm to już się obwiniałam, zły nawyk.
Naprawdę okropny.
-Podobasz mi się Alice. - mówi szybko ale zarazem wolno jakby miał nadzieję ze nic nie słyszałam. 
-Oh. - mowę. mi. odjęło. CO TU SIĘ WYDARZYŁO?
 Pan wielce niedostępny Eddie Munson? Nie, ja mam zwidy albo on mi coś podał w stołówce i gdyby nie dokończył tego zdania raczej wierzyłabym w tą drugą część.
-Podobasz mi się od momentu gdy zobaczyłem cię w klasie fizyki miesiąc temu i ja wiem ze to jest cholernie głupie bo ty pewnie masz milion lepszych rzeczy niż się zakochiwać w jakimś kompletnym dziwaku ale naprawdę.. bardzo. BARDZO. mi się podobasz Alice - zauważyłam łzy w jego oczach, czy on naprawdę myślał że jestem aż taka bez sercowa?
-Eddie spokojnie oddychaj wszystko będzie dobrze. - staram się go uspokoić z uśmiechem na twarzy.
-Jak mam się uspokoić gdy najpiękniejsza dziewczyna jaką widziałem w życiu się ze mnie śmieje? - nie on on naprawdę niczego się nie domyślał?
-Eddie.. - mówię.
-Nie musisz nic mów.. - i nie dokończył, jaka szkoda.
Nachylam się do jego twarzy i całuje ale od razu się odsuwam żeby zobaczyć czy jest z tym okej.
I wtedy on przysuwa mnie do siebie i całuje tak długo że zapomniałam swojego imienia.

Po jakiś 5 minutach się odsuwa i patrzy na mnie tymi swoimi pięknymi ciemnymi oczami.

-Ziemia do pana Munsona? Patrzysz się tak na mnie od jakiś długich 2 minut, zemdlałeś z otwartymi oczami czy coś? - śmieje się. Nie przyzwyczaiłam się ze ktokolwiek się na mnie tak patrzy, a szczególnie tak długo.
-Ja po prostu dalej nie umiem w to uwierzyć - odpowiada.
-No to uwierz kochanie, bo to nie wytwór twojej wyobraźni - mówię z poważną twarzą.
-Hm wiesz te jedno słowo bardzo ładnie brzmi.
-Które? - pytam
-"Kochanie", dziwnie się będzie przyzwyczaić - odpowiada.
-Jak nie chcesz to mogę ci tak nie mówić, za wcześnie i wog.. - czy ja kiedyś powiem 5 zdań pod rząd bez przerwania? Nie obchodzi mnie to, lubię jego głos.
-Nie! Proszę nie - brzmiał jakby się bał że faktycznie przestanę, ale tak nigdy nie będzie.
-Dobrze kochanie - jak ja się lubię z nim droczyć.
I znowu mnie całuje.
-Kurde późno już - mówi nagle.
-Racja, już 23 - jakim cudem jest już tak późno.

No tak więc plan z pójściem spać nie poszedł najlepiej, gadaliśmy z Eddie'm do jakieś 1 w nocy o wszystkim i niczym. 
Opowiadałam mu o kosmosie, o tym jak mnie przeraża ale zarazem jest najpiękniejszą rzeczą jaka jest. Powiedziałam mu o tym że (teoretycznie) jest nieskończona ilość rzeczywistości ale potem zamilkłam. Zrobiło mi się wstyd że cały czas gadam, nie byłam przyzwyczajona że ktoś poświęca mi tyle czasu a szczególnie że mnie słucha.
-Czemu przestałaś mówić? - spytał nagle.
-Pomyślałam że za dużo gadam i prawdopodobnie cię to nie interesuje, głupie zainteresowanie. Przepraszam że tyle tyle gadam. 
Głupia. Głupia. Głupia. Głupia.
-Alice ty tak na poważnie? Ten cały kosmos te inne rzeczywistości, przecież to jest najbardziej interesująca rzecz jaką usłyszałem od długiego czasu, no nie licząc tego że ci się podobam.. - nigdy nikogo nie obchodziły moje zainteresowania. Nawet mojego byłego..
-A kiedy powiedziałam ze mi się podobasz? - chciałam żeby to zabrzmiało sarkastycznie ale widziałam ze brunetowi zrobiło się smutno.
Cholera Al czy ty możesz powiedzieć coś żeby później tego nie żałować?
Nie, głosie w mojej głowię, nie mogę jak widać.
-Hej spokojnie żartowałam, oczywiście że mi się podobasz Eddie - odpowiadam.
Znowu widzę że się uśmiecha. 

Później Eddie opowiadał mi o jego ulubionych zespołach które brzmiały naprawdę interesująco. Spojrzałam na zegarek i już była 3 w nocy.
Zaczęliśmy się zbierać do snu ale nie miałam piżamy, tylko ciuchy w których byłam na HellFire.

-Hej Ed? - pytam.
-Tak?
-Mogę pożyczyć koszulkę? Nie mam piżamy.
-Jasne już lecę - pobiegł po bluzkę, byłam bardzo zdziwiona gdy wyciągnął swoją ulubioną czarną z napisem "Metallica".
-Kochanie to twoja ulubiona bluzka możesz mi dać starsz.. - przerwał mi. Zauważyłam że bardzo lubił mi przerywać.
-Nie ma problemu, możesz iść do łazienki się przebrać a ja ogarnę sobie kanapę.
-Jasne kochanie. - mówię uśmiechając się.

Gdy już wchodziłam do łazienki odłożyłam rzeczy ale zapomniałam odłożyć zegarka a w łazience nie było żadnych półek.
Gdy powoli odchyliłam drzwi usłyszałam jak Munson rozmawiał z kimś przez telefon, wydaje mi się ze to był Gareth, albo może Dustin? Nie mam pojęcia.
-Tak stary wszystko dobrze poszło, zgodnie z planem, dobra musze spadać bo jeszcze usłyszy. Do jutra. - rozłączył się.
Czego nie powinnam usłyszeć, czegoś mi nie mówią.
Problem w tym że nie wiem czego, nie będę się go pytać, mam zamiar udawać że nie było żadnej rozmowy i ja oczywiście nic nie wiem.

Gdy się ubrałam, wyszłam z łazienki dalej podtrzymywałam mój plan.
Pewnie po prostu chciał się pochwalić czy coś w tym stylu a ja sobie tylko coś wymyślam.
Jestem żałosna. 

-I jak? - pokazałam mu się w koszulce która była o wiele za długa i sięgała mi do połowy ud.
-Ślicznie jak zawsze. - odpowiedział z uśmiechem na jego pięknej twarzy.
Słodziak.
-Dobrze wracając, masz całe łóżko do siebie w moim pokoju, ja się prześpię w salonie na kanapie - mówi.
Po moim trupie.
-Jasne jasne - mówię - Słuchaj Ed nie chcesz może spać ze mną? Nie chce sama no wiesz. - pytam.
I w tamtym momencie wyobraziłam sobie jak upokarzające by to było gdyby odmówił.
Narzucam się, za bardzo się narzucam, nawet nie wiem czy jesteśmy razem, to że wiemy że nawzajem się sobie podobamy nie świadczy związku.
-Na pewno Thomson, jesteś pewna? - mówił to jakby miał wątpliwości. Jakbym nie była pewna to bym się nie pytała, czy on myśli.
-Oczywiście że tak, z teraz chodź bo się rozmyślę - śmieję się i idę do sypialni
-Jasne że idę - nigdy nie widziałam żeby szedł tak szybko

Nie umiałam zasnąć, ciekawiło mnie o czym nie miałam usłyszeć.
Ale doszłam do jednego wniosku, że znowu przesadzam i wyobrażam sobie rzeczy których nie ma, urojenia które tylko pogarszają moje myślenie.
Muszę przestać, bo dłużej tak nie mogę.

-Hej Alice? - nagle zapytał brunet.
Leżał obok mnie, jego dłoń była tak blisko mojej że czasami mogłam czuć jego mały palec.
-Co tam? - odpowiedziałam.
Bardzo mi się podobała jego koszulka, wiedziałam już czemu to jego ulubiona.
-Zakochałaś się już kiedyś? 
Zamarłam.

Why are you like that..? - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz