𝓼 𝓲 𝔁

280 12 5
                                    

Nie wiem czemu o to spytał. Jasne że chłopak którego całowałam przed chwilą chce wiedzieć czy się już kiedyś zakochałam ale odpowiedź była o wiele cięższa niż zazwyczaj. Nie wiedziałam co powiedzieć, zwykle mam już planów na cały alfabet od planu A do planu Z ale w tym momencie, pustka. Ani jednego, kompletnie tak jakby wszystkie głosy w mojej głowie postanowiły pojechać na szybkie wakacje bez mojej zgody. Świetnie. Są dwie odpowiedzi na te pytanie.
Opcja numer jeden : powiem ze nigdy się nie zakochałam.
Opcja numer dwa : powiem że umarł ale nie podam przyczyny.
Nie mam zamiaru nikogo kiedykolwiek mieszać w te całe gówno w Hawkins. Nigdy.

-Ziemia do Alice, jesteś tam? - zapytał.
-Tak przepraszam - odchrząkuje - Tak, zakochałam się już kiedyś dwa lata temu chociaż nie wiem czy znęcanie się nad kimś psychicznie można nazwać miłością. Ale ja go kochałam. - czuje jak łza wybiera sobie trasę wyścigu na moim policzku.
-Skopie cztery litery temu złamasowi, nie zasługiwałaś na takie traktowanie, nikt nie zasługuje - odpowiada brunet.
Gdyby on tylko wiedział..
-Myślę ze nie ma już sensu się bić - staram się nie załamać i opisać to w najbardziej ogólnych słowach aby tylko nie używać tego jednego.
-W takim razie zasłużył na pięść z nos. - mówi.
Muszę mu powiedzieć że nie żyje, muszę. I dam radę
-Eddie nie możesz już się z nim bić bo on.. - gardło mi się zatrzymało, to tak jakbym miała wypowiedzieć najcięższe słowo w moim życiu, ale dam radę, pogodziłam się już z jego śmiercią.
-On? - pyta.
-On nie żyje, Eddie. - kolejna łza spłynęła mi po policzku.

Eddie wziął moje policzki w jego ręce i wytarł mi łzy.
-Hej wszystko jest dobrze, jestem przy tobie - mówi i się do mnie przytula.
Potrzebowałam tego jak nic innego na świecie, uścisku mojej ulubionej osoby na tej całej walonej planecie.
-Eddie proszę, nie zostawiaj mnie. - udaje mi się wykrztusić zanim kompletnie zalałam się łzami.

Te łzy nie spływamy mi po twarzy dlatego że Billy nie żyje. Spływały dlatego ze lęk przed utratą kolejnej osoby którą kocham zaboli sto razy bardziej, i ja jestem tego świadoma.

-Nigdy kochanie, chcesz herbatę?
-Jeśli to nie problem to z chęcią.

Po czym Eddie wstał i poszedł do kuchni zrobić herbatę, nie było go strasznie długo jak na robienie herbaty więc postanowiłam iść sprawdzić czy wszystko okej. Dalej miałam na sobie jego koszulkę, gdyby to nie była jego ulubiona to przysięgam ze bym ją mu ukradła.
Miałam zamiar już wyjść z sypialni ale zatrzymałam się w drzwiach. Znowu z kimś rozmawiał.

-Stary ja już tak nie umiem rozumiesz, nie robimy tego do cholery nie dam rady. Poza tym to jest już inne, nie wiem czemu w to wchodziłem - brzmiał jakby był zły, bardzo zły. Miał głośno ustawiony dźwięk w telefonie więc usłyszałam że ktoś mu odpowiadał. To był Dustin i Gareth, racja chłopaki maja dzisiaj nockę u Dustina.
-Przegryw, nara. - i się rozłączyli.

Co to było, czego on już nie umie dłużej i w jakie świństwo on się wpakował. Boje się.
Zostałam w pokoju, nie byłam w stanie wyjść, to jego prywatna sprawa nie chcę się mieszać.
I nagle głosy w mojej głowie wróciły, chyba im się znudziły wakacje. 
A może to o mnie chodzi, może on już ze mną nie umie wytrzymać. Nie mam pojęcia ale się boje. Bardzo.

-Proszę Alice, twoja herbata - podaje mi ją z uśmiechem.
-Dzięki Ed, jesteś bardzo miły. - mówię pijąc powoli już letnią herbatę. Ale nie mówiłam mu o tym, pewnie wystygła przez jego rozmowę.
-Al słuchaj ja wiem już prze co przeszłaś i penie odmówisz - mówi dalej - ale ja bym chciał się ciebie spytać czy chciałabyś może ze mną być? Nie naciskam, pewnie się jeszcze z tamtym nie pogodziłaś i ja nie wiem czemu pytam ale.. - teraz ja mu przerwałam, tak zwany rewanż.
-Jeszcze się pytasz Munson - śmieje się - tak, chętnie zostanę twoja dziewczyną panie Munson.
-Jaki zaszczyt pani Thomson - również się śmieje, odkłada moją herbatę na stolik która już była w połowie pusta. Tak jestem osobą która widzi szklankę do połowy pustą a nie do połowy pełną. Po czym mnie całuje.

Jakieś 20 minut później zasypiamy wtuleni w siebie a jedyne o czym mogę myśleć to o co chodziło mu w tej rozmowie. Nie wiem i nie mam zamiaru się go pytać, to jego sprawa.

Może chodziło o narkotyki, że już przestanie i nie może tak dłużej, to jest rozsądne wyjaśnienie i całkiem cudowne. Czekałam aż wreszcie przestanie ćpać bo to strasznie szkodziło jego zdrowiu.

Why are you like that..? - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz