𝓽 𝓮 𝓷

273 12 6
                                    

TW: rozdział zawiera wspominanie o głodówce, okaleczaniu się.

I w tym momencie wiedziałam że może być nie ciekawie, dwoje starych przyjaciół którzy z nieznanego mi powodu zaczęli się nienawidzić.
Nigdy nie pytałam o to Eddie'go, nie chciałam się mieszać w jego prywatne sprawy za bardzo a ta wydawała się bardzo prywatna.
-Proszę proszę Munson - odezwał się Gareth klaskając w ręce.
-Daruj sobie Gareth, przejdź do rzeczy. - mówi Eddie.
Czułam że ręka Eddie'go na moim udzie zacisnęła się głębiej, chwyciłam go za nią żeby wiedział ze jestem przy nim.
-Pytanie czy wyzwanie dziwaku? - zapytał Gareth.
Jezu jak ja go nienawidzę.
-Wyzwanie. - powiedział Eddie co mnie zdziwiło, Eddie wyglądał na typ człowieka który wybiera prawdę a tu proszę.
-Nie prawda? Było by łatwiej pytanie z formułować. 
-Nie moja wina że miałeś 2 na koniec z angielskiego, twoje umiejętności się ujawniają. - mówi z uśmiechem brunet.
-Dobra cicho - odchrząkuje - wyzywam cię abyś powiedział Alice, twojej kochanej dziewczynie - gdy mówił dwa ostatnie słowa wykonał gestami cudzysłow, co to miało do cholery znaczyć - żebyś jej powiedział co się wydarzyło trzy miesiące temu. - śmiał się jak głupi gdy to mówił.
Pustka w głowie.
Pustka w myślach.
Ale nagle mi się przypomniało.
Trzy miesiące temu spałam w jego domu.
Trzy miesiące temu wyznał mi że się mu podobam.
Trzy miesiące temu spytał się mnie czy chce być jego dziewczyną.
I te cholerne trzy miesiące temu dostał telefon.
Poluźniłam uścisk w naszych dłoniach.
-Ja..  ja nie wiem o co ci chodzi Gareth. - mówi stanowczo Eddie rozglądając się po pokoju.
-Oh dobrze wiesz o co mi chodzi Ed, dalej. - kontynuuję. - powiedz bo ja to zrobię. Ta biedna dziewczyna potrzebuje wyjaśnienia.

Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

-Nie. - oznajmia.
Gareth przenosi swój wzrok na moją twarz, gdy zauważa że Eddie trzyma mnie za moje udo parska śmiechem.
-Skoro twój chłopak nie chce ci tego powiedzieć.. - Mike mu przerywa.
-Nawet nie próbuj tego mówić bo ci matkę zabije - Mówi Mike grożąc mu.
-A ja ciebie - dołącza się Dustin.
-Chłopaki spokojnie to pewnie nic wielkiego - próbuje mówić ale zauważam że głos mi się powoli łamie.
-Alice.. 
-Cicho Mike, dokładnie to nic "wielkiego" - mówi dalej - A więc, Alice. Twój cudowny chłopak Eddie Munson trzy miesiące temu przed tym jak przyszłaś na stołówkę, w dzień rozgrywki D&D, zaakceptował zakład. 

Serce mi stanęło.

-GARETH DO JASNEJ CHOLERY ZAMKNIJ SIĘ! - krzyczy Dustin.
-Trzeba dokończyć te przedstawienie nie prawdaż? - śmieje się blondyn.

Łzy napływają mi do oczu.

-Wracając - mówi Gareth patrząc się to na Mike'a, Dustina i Eddie'go - Zaakceptował zakład, żeby cię poderwać tej nocy. Żebyście byli razem, to był zakład od początku, ta gadka że zakochał się w tobie od pierwszego wejrzenia? Ta ja ułożyłem tą śpiewkę miłosną, możesz mi podziękować za taki delikatny dobór słów.

Łzy spływają mi po twarzy, jedna po drugiej, jakby to był jakiś cholerny wyścig.
Eddie podnosi rękę żeby je wytrzeć. 

-Nie dotykaj mnie, nawet nie próbuj - mówię połykając łzy i krztusząc się płaczem - jak mogłeś mi coś takiego zrobić, wiesz co Eddie, naprawdę cię pokochałam wiesz. A ty obiecywałeś że nie nie zostawisz, dobrze wiedziałeś przez co przeszłam w zeszłym roku, jesteś niczym. - wstaję - dzięki kochani, miło się grało a teraz wybaczcie, musze iść do domu. Źle. Się. Kurwa. Czuje. Do następnego razu - wybiegam z domu.

Jak on mógł mi coś takiego zrobić, wyszłam na debilkę jak zawsze.
Głupia. Głupia. Głupia.
Głupia debilka która po raz setny w swoim życiu pozwoliła sobie grać na emocjach.
Czemu on taki jest? 

Idę do domu wolniej niż zwykle, po drodze krztusiłam się łzami.

**na imprezie** **pov - Robin**

Wszyscy patrzą na Eddie'go.

-Eddie idziemy na górę, sami - mówię do Eddie'go.
Siedzący obok mnie Steve patrzy się na mnie wytrzeszczonymi oczami.
-Spokojnie, tylko z nim pogadam. 
-Mam nadzieję, nie zabij go tam - mówi Steve
-Jasne.
-Dobrze - mówi załamany Eddie.

Weszliśmy do pokoju Dustina, Eddie usiadł na łóżku a ja nad nim stałam.

-Czy ty sobie nawet wyobrażasz co zrobiłeś? - krzyczę na niego
-Tak, przepraszam. 
Nie no z kim ja rozmawiam.
-Mnie przepraszasz? Mnie do cholery przepraszasz? Nie ze mną zacząłeś chodzić dla durnego zakładu Munson, zrobiłeś to Alice, twojej byłej Alice. 
-Ja.. - nawet nie daje mu dojść do słowa.
-Rok temu zginął jej chłopak który jej nienawidził, myślisz że jak to zniosła, fantastycznie? Wręcz kurwa przeciwnie wiesz. - kontynuuję ze szklanymi oczami, miałam tego nikomu nie mówić ale teraz trzeba - Alice, nasza kochana Alice tak źle to zniosła że przestała jeść, przestała się z nami kontaktować, zero wszystkiego. Zauważyłam że się okaleczała na udach. Myślisz że dlaczego nigdy nie nosi krótkich spodenek do połowy uda? Bo widać jej blizny, jej dumnie zagojone blizny które miały takie zostać, nie miały już się bardziej rozdzierać ale mam takie przeczucie, w środku serca że przez ciebie znowu się będą rozdzierać, znowu będą krwawić ale nie krwią. Będą krwawić smutkiem, żalem, nienawiścią do ciebie i do siebie samej Eddie, to wszystko przez twój durny zakład z kolegami i wiesz co. Dobrze ci tak.
Bo jeśli nie umiesz nawet dobrze zachować jej kochanego, troskliwego serca to na co ty w ogóle zasługujesz? Zastanów się nad tym i na twoim miejscu to bym już ją przepraszała na kolanach dopóki przestanie płakać i rozdzierać blizn.
-Ja się w niej zakochałem.. naprawdę. Podobała mi się, ten zakład to był po prostu bardzo, bardzo nie śmieszny żart ze strony Gareth'a na który się zgodziłem i bardzo, bardzo tego żałuję. Naprawdę ją kocham. Wszystko co kiedykolwiek jej powiedziałem było prawdą. Zakochałem się w niej gdy opowiadała o kosmosie, gdy piła herbatę w moim łóżku, kiedy uczyłem ją gry na gitarze, kiedy pierwszy raz ja przywitałem i nawet kiedy dostała 96% ze sprawdzianu z biologii, wszystko co robiła sprawiało że się w niej zakochiwałem coraz bardziej. 
Ale Gareth się dowiedział że to już nie żart i zaczął mnie zastraszać, że jej powie a ja wiedziałem że to zniszczy wszystko między nami więc próbowałem go unikać i..- Eddie wybucha płaczem, chowa głowę w kolanach i zauważam że ma problemy z oddychaniem

Siadam obok niego i gładzę ręką ramie, po czym przytula mnie i wypłakuje mi się w ramię.
Wiem że źle zrobił, i będzie tego żałować do końca swojego życia, ale jest człowiekiem i stety niestety trzeba będzie mu wybaczyć.

-Ja.. Ja ją naprawdę kocham, Robin. Pierwszy raz się zakochałem.. - krztusi się łzami.
-Wiem, Eddie ale totalnie spaprałeś sprawę i nie wiem jak to odkręcisz ale musisz bo ci jaja z dupy wyrwę jasne? - mówię z lekkim uśmiechem.
-Dobrze pani kapitan, ja już pójdę. Dziękuje. A za co on mi dziękuje?
-Za co?
-Że przejrzałem na oczy, będę błagał o jej wybaczenie dopóki jej rany się nie zagoją i serce zacznie bić ponownie. - uśmiecha się z łzami w oczach, na policzkach, brodzie, koszulce po prostu wszędzie.
-Tak trzymaj, dasz rade Eddie, wierzę w ciebie. 

Gdy wychodzi z domu wracam na dół, wszyscy rozmawiają ale gdy wchodzę do pokoju wszyscy skupiają się na mnie.
-Porozmawia z nią, wszystko będzie dobrze. - mówię siadając między Steve'm i Vickie.
-Gareth a ty wypieprzaj stąd nie chce cie widzieć rozumiesz? I wylatujesz z HellFire - krzyczy na niego Mike
-Ale stary..
-WYNOCHA! - po czym zatrzaskuje za nim drzwi.
-Eddie kompletnie zepsuł sprawę ale da radę. Naprawdę ją kocha i zrobi wszystko by ona mu wybaczyła. - mówię do wszystkich
Rozmawiamy o tym jeszcze przez chwilę po czym wszyscy rozchodzą się do domów.

Szalona noc.
Nie wiarygodna

Siema autorka z tej strony,|

Przepraszam za ten rozdział, apology video w drodze /jk




Why are you like that..? - Eddie MunsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz