15. Wyjazd

209 28 2
                                    

Mój plan nie zakładał żadnych opóźnień. Ja miałam wziąć powóz, w którym później będę jechać z Maltą i poczekać w centrum stolicy aż Sabaa wraz z Lionelem wypakują moje rzeczy z drugiego powozu. Tak, abyśmy w okolicy dziesiątej rano byli już pod domem Malty. Oczywiście był to plan początkowy, mogący zakładać, że jednak jakieś opóźnienie się wkradnie. Niemniej liczyłam na to, że wyrobimy się wprost idealnie.

Dlatego właśnie wstałam w okolicach świtu, pomimo zmęczenia i zaczęłam się pomału zbierać. Niestety Lionel cały czas mnie rozpraszał. Co chwila próbował nowej metody, aby ponownie wciągnąć mnie do łóżka.

- Mamy jeszcze czas – jęknął, próbując mnie złapać i przyciągnąć do siebie. – Wracaj tu, Ria.

- Sabaa miała przyjść o siódmej – zauważyłam z trudem uciekając przed ramionami mężczyzny. – Będzie histeryzować, jeśliby się dowiedziała. Już teraz mogę sobie to wyobrazić. A potem pewnie zabierze się za ciebie i spróbuje cię zabić za... znieważenie? Tak, znieważenie mojej osoby – wzruszyłam ramionami, pocierając twarz. – Podejrzewam, że właśnie tak to określi.

- Ria – syknął Lionel, wreszcie chwytając za skrawek mojej sukienki nocnej, którą udało mi się założyć. Pociągnął mnie na tyle gwałtownie, że materiał się podarł, a ja poleciałam do tyłu. – Mam cię – ucieszył się Lion, obejmując mnie od tyłu. – Jak się czujesz? – spytał całując mnie po ramieniu. Przez to przez cało przeszedł mnie dreszcz.

- Zmęczona. Lekko obolała – wyliczyłam, następnie uderzając mężczyznę w rękę, gdy ta chciała obciągnąć moją sukienkę ku górze. – Miałeś mnie nie wymęczyć, pamiętasz?

- Tak – przytaknął, przytulając się do mnie. – Ale na swoją obronę dodam to, że było to niezwykle ciężkie.

- Ha... To daj mi się pomału zebrać – sapnęłam. – Bo to dopiero początek dnia, a nie chcę, żeby ktoś dowiedział się co wyczyniałam w nocy. A Sabaa może się dowiedzieć, gdy zobaczy moje ciało. Wiesz o tym.

- Hmm.

Zamarłam, obawiając się, że zraniłam mężczyznę swoimi słowami. Chodziło mi o to, że gdyby sprawa wyszła na jaw, byłoby to problematyczne. Ojciec oraz kandydaci szykujący się na dobranie się do mnie, nie puściliby Lionela, którego uznaliby za winowajcę. Chcieliby go ukarać za „zbezczeszczenie" mojego ciała. Co więcej staraliby się wyrzucić go poza mój zasięg, tak abym o nim zapomniała. Czego nie chciałam. Wolałam trzymać Lionela bezpiecznie przy sobie. Był moją ostoją, osobą uśmierzającą moje lęki i ból.

Dlatego właśnie lepiej było ukryć nasz romans na tyle na ile się dało, przed każdym. Chociaż bardzo mnie kusiło wykrzyczeć światu prosto w twarz, co zrobiłam, bo wtedy istnieje szansa, że mnie zostawią w spokoju. Mnie i mój ewentualny ślub. Tym bardziej, że mniejsza liczba osób chciałaby się do mnie zbliżyć i poprosić o rękę, bo nie byłam już tak czysta.

- Lion...

- Ria – włosy mężczyzny połaskotały mnie w policzek i ramię. – Tak sobie myślę, że powinnaś mi dać więcej uprawnień. Jakbyśmy... chcieli widywać się także nocą.

- Och – odetchnęłam. Więc o tym myślał, kiedy ja zaczynałam się bać co sobie pomyśli. – To godne rozważenia.

- Nie chodzi mi tylko o seks – dodał szybko, cmokając mnie w szyję. – Ale o spanie przy sobie, czy spędzanie czasu razem.

- Mówisz o sekretnym romansie?

- Tak – przytaknął uśmiechając się, kiedy wtuliłam się w niego. – Właśnie o tym mówię.

Oblizałam wargi. Nie sądziłam, że Lion tego by chciał, ponieważ wiązało się to z tym olbrzymie ryzyko. Jednak... kłamałabym mówiąc, że chciałam jedynie tej jednorazowej przygody. Pragnęłam Lionela. Nawet jeśli w bliskiej przyszłości mielibyśmy się rozstać. Nawet jeśli jedyne co dostanę to jego ciało.

Słodka zemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz