- Wygląda to już lepiej - powiedziała mama spoglądając na ramię.
- Rany na ciele goją się szybciej niż te w głowie.
- Co powiedziałaś tacie?
- Że mnie napadli, ale Finn, ten od Shelby mi pomógł.
- Yhym... A bracia nie dopytywali?
- Mamo, błagam. Cała trójka była tak pijana, że mogłabym im wmówić wiele innych rzeczy.
- A ty wybierasz się gdzieś?
- Do Agnes. Wezmę ze sobą Nell, to trochę odpoczniesz.
- Spokojnie. To dziecko jest wszędzie, ale wcale to nie męczy - powiedziała odgarniając z czoła kasztanowe loki - No proszę, właśnie o tobie mówimy.
Do kuchni wbiegła zdyszana Nell. Jej twarz zalewały rumieńce. Róż spodniczki pokrywały plamy jeszcze świeżo wytworzonego błota.
- Babciu, bo ja obiecałam cioci, że pójdę z nią do cioci Agnes.
- Tak, słyszałam. Tylko najpierw się przebierz. Poszukamy czystą sukienkę.
Mama świetnie sprawdzała się w roli babci. Tata również nie próżnował. Jak to dziadek - rozpieszczał swoją ukochaną wnuczkę. Słodycze, zabawki, a we wszystkich grach dawał jej wygrać. Przy niej niczym nie przypominał gangstera... Jak to jest, że można mieć tyle twarzy będąc jednym człowiekiem. Zawsze mnie to zastanawiało.
- O, hej...
- Ale śmierdzisz - jęknęłam czując od Guntera zapach potu, alkoholu i papierosów.
- Bo jeszcze się nie myłem. Dopiero wstałem.
- A jesteś już trzeźwy?
- Nie widać?
- Ostatnio dużo pijesz.
- Tak się u nas załatwia sprawy. Wiesz, w naszym świecie.
- W tym waszym świecie chyba mają wodę i mydło - mruknęłam.
- Już idę, idę.
- Gunter, mam prośbę.
- Tak?
- Czy ty i George znowu możecie mnie uczyć strzelać?
- Myślałem, że już nie potrzebujesz...
- Wolałabym znowu wrócić do treningów. Nigdy nie wiadomo...
- Chodzi o tamten napad?
Przytaknęłam głową.
- Gdyby nie Finn... - skłamałam.
- Dobrze. Następnym razem będzie starczyła ci spluwa, a nie łaska jakiegoś śmiecia. Gdyby coś ci się stało...
- Pamiętaj, że ten śmieć może być w przyszłości twoją rodziną.
- Nie podoba mi się ten plan. Nie wiem jakim cudem mama dała radę przekonać do tego ojca.
- Lepiej idź się umyj.
Gdy tylko Gunter zniknął w korytarzu, na jego miejsce przybiegła Nell. Mama wybrała jej piękną, bordową sukienkę. Czasami miałam wrażenie, że obchodzi się z nią jak z porcelanową lalką. Czesze, ubiera i najchętniej postawiłaby ją w gablotce z dala od ludzi. Aby nikt jej nie zbił.
- Możemy już iść?
- Tak, tak - powiedziałam łapiąc drobną, ale silną dłoń - Tylko jeszcze dokończę kanapkę... Mamo, jesteś coraz lepsza w kuchni.
CZYTASZ
Raz, dwa, trzy Peaky Blinders patrzy!
FanfictionZ dzieciństwa najbardziej pamiętam zabawę " Raz, dwa, trzy". Na każdym podwórku wykrzykiwali co innego. U nas patrzyli sami Peaky Blinders. Mama zawsze nam powtarzała, abyśmy nigdy nie wchodzili im w drogę. Jednak nie da się w nieskończoność ucie...