Rozdział 14

370 22 4
                                    

- Mówił tylko, żebym znalazła czas w sobotę... Powinnam o czymś wiedzieć?

- Jest nerwowy. Ma dużo rzeczy na głowie... Nie przejmuj się nim. To nic związanego z tobą.

- On zazwyczaj jest oschły. Więc nie odczuje wielkiej różnicy... Gdzie jedziemy?

- Do jego domu. Pewnie poznasz Lizzie i dzieci.

Nie widzieliśmy się od ostatniej, dosyć pamiętnej nocy. Był zupełnie inny niż wtedy. Taki zmartwiony i poddenerwowany. Nie wiedziałam co go trapi.

- Jak skończycie rozmawiać przejdziemy się gdzieś, dobrze?

- Razem?

- No jak chcesz, to możemy zabrać moich braci - parsknął. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Brakowało mi go.

- Ależ zabawne.

- A nie chcesz ze mną jechać?

- Chcę... Ale widzę, że nie masz humoru.

- Brudne sprawy Lesley... Czasem męczą.

- Skończysz z tym kiedyś?

- Tommy mówi, że w końcu zajmiemy się legalnym biznesem... Tak w całości... Ale jeszcze musimy poczekać. Dobrze się zapowiada współpraca z faszystami...

- Faszystami? - miałam nadzieję, że to tylko pogłoski.

- Więcej wytłumaczy ci Thomas... Zaufaj mu. Przecież spełnił swoją część umowy... Jak się czuje Nell?

- Chyba dobrze - powiedziałam niezbyt przejmując się tym tematem. Moje myśli ugrzęzły przy faszystach.

Miałam ogromny dylemat. Powiedzieć tacie? Czy zachować dla siebie? Pierwsza opcja ratuje wszystkich przed wojną. Druga - tylko moje uczucia do Finna... Które nie przetrwają zamordowania jego brata.

- Słuchasz mnie? - spytał lekko poirytowany.

- Przepraszam, zamyśliłam się... Zastanawia mnie co robi teraz Nell... Miała jechać z moim tatą na przejżdżkę autem.

- Jesteśmy na miejscu.

- Jaki wielki dom - pomyślałam. Thomas musiał być niesamowicie bogaty.

W środku jak na zewnątrz - bogato. Czułam się jak w hotelu. Miał nawet służbę.

- Dzień dobry.

Podeszła do nas starsza kobieta w elegancko uczesanej fryzurze. Jak się później okazało, była najwierniejszą służącą Thomasa. Mary towarzyszyła mu w najtrudniejszych chwilach. Praktycznie robiła za mamę dla jego syna.

- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy równocześnie.

- Lesley miała przyjść na rozmowę z Thomas...

Zza rogu wybiegła dziewczynka z długimi, ciemnymi włosami. Próbował dogonić ją roześmiany chłopczyk.

- Charles! Ruby! Ostrożnie!

Dzieci przebiegły obok Mary nie zwracając na nas uwagi.

- Tak są pochłonięte zabawą, że nic do nich nie dociera - pokręciła głową kobieta - Ale miło na to patrzeć. Rzadko tak dobrze się bawią...

Usłyszałam trzask zamykanych drzwi. Zanim pokojówka zdążyła mi powiedzieć gdzie mam iść, przed nami pojawił się Thomas.

- Dzięki Finn, możesz już iść.

- Niedługo wrócę - powiedział idąc w stronę wyjścia.

- Chodź za mną.

Bez słowa ruszyłam do jego gabinetu. Finn miał rację.  Określenie, że był zły, to dosyć łagodnie powiedziane. Gdyby mógł, zabiłby wzrokiem.

Raz, dwa, trzy Peaky Blinders patrzy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz