Rozdział 10

411 31 11
                                    

Dojechaliśmy do nieznanego mi miasta. Isaiah zaparkował samochód przy urokliwej kamienicy. Wyglądała na przytulną. Przy wejściu czekał Thomas. Jak zwykle elegancko ubrany. I uzbrojony.

- Jesteśmy na miejscu.

Kiedy otwierałam drzwiczki, Shelby podszedł do auta i wyciągnął w moją stronę dłoń. Złapałam ją. Pewnie wyczuł jak drży mi cała ręka.

- Zapraszam za mną.

Weszliśmy drewnianymi schodami na najwyższe piętro w kamienicy. Wynajął najpiękniejsze mieszkanie, jakie dotąd widziałam. Jasne, kremowe ściany. Lampy z kwiecistymi kloszami i długie, beżowe zasłony, które przypominały teatralne kotary. Gestem ręki zaprosił mnie do przygotowanego wcześniej stołu.

- Dobrze wyglądasz - powiedział odsuwając mi krzesło.

- Dziękuję.

- Mam nadzieję, że jesteś głodna. Znajomy kucharz przygotował swoje popisowe danie. Jelenine z żurawiną.

Posiłek wyglądał niesamowicie pysznie, ale nie byłam w stanie niczego przełknąć. Musiałam się napić. Thomas nie kazał mi czekać.

- Powinno ci smakować - powiedział nalewając whisky - Ponoć wszystko lepsze co kradzione - dodał z lekkim uśmiechem. Parsknęłam. To było dosyć zabawne.

- Dużo wam ukradli?

- Trochę ubyło nam towaru... Gorzej ze zniszczeniami. Twoi bracia nie są najlepszymi włamywaczami... Który z nich jest płatnym zabójcą?

Upiłam łyk.

- Mogę poprosić soku?

Thomas wstał od stolika i przyniósł  sok jabłkowy. 

- George, prawda?

Przytaknęłam głową. Skrywanie informacji nie miało sensu. Przecież i tak nie znałam tajemnic gangu. Nie byłam zagrożeniem.

- A ten młodszy? Dosyć nerwowy.

- On dopiero uczy się... fachu. O ile mogę tak powiedzieć.

Upiłam kolejny, tym razem głębszy łyk.

- Mamy całą noc. Nie musisz tak szybko pić.

- Dobrze smakuje to połączenie.

Thomas wyciągnął metalowe pudełeczko z papierosami. Poczęstował mnie. Gdy wypuszczałam z płuc tytoniowy dym, czułam jak moje ciało się rozluźnia. W tej sytuacji whisky i papierosy byli moimi największymi sprzymierzeńcami.

- A ty czym się zajmujesz? - spytał nakładając mi na talerz jeleninę.

- Pomagam mamie w domu.  Po wojnie nie kontynuowałam nauki.

- Nie poszłaś do pracy?

- Nie było takiej potrzeby. Tata z braćmi zarabiają wystarczająco dużo pieniędzy. Mają warsztat, gdzie naprawiają samochody... No i są gangsterami. Za to dostają największe pieniądze... Mogę mieć pytanie?

- Oczywiście.

- Czemu przyjechaliśmy właśnie tutaj?

- Chcę ominąć plotki na nasz temat. Dla gazet romans polityka jest jak sztabka złota... Do tego mam umowę z żoną. Nie mogę uprawiać seksu z kobietą w naszym domu.

- Dosyć ugodowa kobieta - pomyślałam.

- Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?

Przytaknęłam głową.

- Częstuj się.

Nabiłam na widelec kawałek mięsa. Wzięłam pierwszy kęs.

- Jestem w szoku. Nie przepadam za jeleniną... A to jest naprawdę dobre.

Raz, dwa, trzy Peaky Blinders patrzy!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz