8.

273 10 1
                                    

Ten tydzień wlókł się niemiłosiernie wolno. Można było obwinić o to nawał pracy, który profesorowie z lubością zrzucali na nas każdego dnia. Jednak w moim przypadku, chodziło o coś innego, a mianowicie - gryzącą moje sumienie, winą. Członkostwo w GD ciągle siedziało mi z tyłu głowy, uparcie przypominając, że posiadam sekret przed przyjaciółmi. Sekret, który w najgorszym wypadku mógł nas podzielić. Stworzyć barierę, której zburzenie może zająć wieki.

Spoglądałam na swoje odbicie w lustrze, dostrzegając na twarzy konsternacje. Odgarnęłam włosy za uszy, tworząc przedziałek na samym środku głowy. W międzyczasie zobaczyłam Pansy, która od dłuższego czasu opierała się o drewniany filar łóżka i spoglądała na mnie badawczo.

- Poświęcasz swojemu odbiciu więcej czasu niż zwykle - zauważyła trafnie, przybierając tajemniczą minę. Przeszła przez posadzkę, zatrzymując się tuż za moim prawym ramieniem. Przełknęłam ślinę. - Czyżbyś się z kimś umówiła?

- Tak, z Hagridem - odpowiedziałam - Zainspirowałyście mnie ostatnio.

- Wiedziałam, że ta imprezka dla gajowych do ciebie przemówi.

Zaśmiałam się głośno, zakładając wełniany płaszczyk. Przez szyję przewiązałam biały szalik, którego mięciutki materiał aż prosił, żeby go pogłaskać. Wyminęłam zgrabnie Pansy, która definitywnie nie zaspokoiła swojej wiedzy, bo ciągle rzucała mi podejrzliwie spojrzenia. Uśmiechnęłam się niewinnie, jednocześnie sięgając dłonią po buteleczkę perfum. Zanim kwiatowy zapach wypełnił naszą sypialnie, dziewczyna uznała

- Coś ukrywasz. Lepiej dla ciebie, żebym dowiedziała się pierwsza. Bo inaczej zrobi to Flora i z jakąkolwiek anonimowością możesz się pożegnać.

Westchnęłam, odkładając perfumy na drewnianą półkę. Chwyciłam różdżkę i wsadziłam ją do przedniej kieszeni płaszcza, która była na tyle głęboka, że zmieściłabym tam jeszcze całą rodzinę Weasley'a.

- Obiecuję, że jeśli mam jakikolwiek sekret, ty dowiesz się pierwsza - obiecałam, a fala nieprzyjemnego ciepła zalała moje ciało. Nienawidziłam kłamać, a tym bardziej zgrywać dobrej przyjaciółki, będąc tak naprawdę jednym, wielkim fałszem. - Na całe szczęście, możecie ze mnie czytać jak z otwartej książki.

Pansy skinęła głową, najwyraźniej udobruchana taką odpowiedzią. Zasunęła kurtkę pod samą szyję, poganiając mnie gestem dłoni.

- Chodź już. Dziewczyny czekają w salonie.

Posłusznie podeszłam do drzwi, zastanawiając się czy nie rozważniej byłoby poprosić dziewczynę o dwuminutową rozmowę, podczas której przyznałabym się do bycia członkiem GD. Potem jednak pomyślałam, o zawodzie Hermiony i fakcie, że zdradziłam ich zanim cokolwiek się rozkręciło. Cóż, obecnie znajdowałam się pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem, niespecjalnie widząc jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji. Najwyżej poczekam na rozwój wydarzeń i później zadecyduję co z tym fantem zrobić.

Minęłyśmy drzwi do dormitorium chłopaków i ruszyłyśmy korytarzem do końca. Pokój wspólny tonął w swojej naturalnej ciemności, jednocześnie rozsiewając przyjemną aurę spokoju. Bliźniaczki znudzone leżały w poprzek kanapy, bawiąc się trzonkami różdżek. Gdy nas zauważyły, westchnęły teatralnie, doprawiając wszystko soczystym ziewnięciem.

- Co wam tak długo zeszło? - rzuciła oskarżycielsko Flora.

- Musiałam naprawić swoją twarz - oznajmiłam smutno, poklepując rumiane policzki.

- I co? Nie podziałało? - dodała jej siostra smutno.

Pokazałam im język, rozglądając się po salonie. Pomijając nieznanych mi pierwszaczków, było tu względnie pusto. Nie widziałam też chłopaków, którzy zwykli okupywać kanapy cały boży dzień. Żeby nie skłamać, jeśli kiedykolwiek przyjdzie mi przywoływać portret Blaise'a to zapamiętam go jako wielkiego leniucha, wygrzewającego się przy salonowym kominku od rana do wieczora. Jednakże tego popołudnia, króla nie było na tronie.

Love From A SlytherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz