- Ja już nie chce – Luna praktycznie płakała, zawieszając pusty wzrok na drzwiach do sali – Nie mogę...
Przytuliłam ją do siebie, gładząc jej srebrnobiałe włosy.
- Już niedługo to wszystko się skończy – pocieszyłam ją.
Nie do końca wierzyłam w swoje słowa, ale miałam nadzieję, że Krukonka to zrobiła. Wnioskując po chorych zamiłowaniach Umbridge do bólu młodych osób, nieprędko przerwie naszą karę.
- Widzieliście gdzieś Freda albo George'a? – nad nami stanął zniecierpliwiony Ron.
Pokręciłam głową w tym samym momencie co Luna. Dzisiaj ani razu nie mignęła mi przed oczami ruda czupryna braci bliźniaków, a nietrudno jej nie zauważyć.
- Zaraz przyjdą – wzruszyłam ramionami, rozglądając się po korytarzu.
- Mam nadzieję – westchnął zrezygnowany Ron, siadając obok nas - Wiadomo jak Ropucha ukarze nas za ich nieobecność...
Oczami wyobraźni widziałam zadowoloną minę Umbridge i kolejny brutalny szlaban. Gdyby tylko Dumbledore wrócił i ją stąd jakoś wypędził...
Podniosłam głowę, słysząc znajome skrzypnięcie drzwi. Sala stanęła otworem, wypuszczając zmęczonych studentów na hol.
- Gdzie. Oni. Są – doszło do mnie syknięcie Rona.
Teraz i mnie zaczęła niepokoić ich nieobecność. Jeśli coś głupiego wpadło im do głowy, być może to właśnie my poniesiemy za to konsekwencje.
- Może zapomnieli... - wtrąciła nieśmiało Luna, podnosząc się z drewnianej ławki.
- Wątpię – Ron pokręcił głową – Oni wywiną jakiś numer. Ja to wiem.
Do naszej małej grupki podeszła zniecierpliwiona Hermiona.
- Idziecie czy nie? – poprawiła włosy.
- Mamy wyjście? – jęknęłam.
Dziewczyna zignorowała moje pytanie i ze zmrużonymi oczami popatrzyła na nas wszystkich.
- Gdzie Fred? Gdzie George?
- Nie wiemy – odpowiedzieliśmy chórem.
Gryfonka skrzyżowała ręce na piersi i nerwowo poczęła skubać koniec szaty.
- Jak to? – zniżyła głos do szeptu – Przecież jeśli...
- Zapraszam! – przerwał nam donośny głos Dolores – Nie zauważyliście, że drzwi są już otwarte? Czy może znowu spiskujecie?
Jej wzrok od razu powędrował do naszej małej grupki, która na jej widok od razu skończyła wszelkie rozmowy.
- O czym tak zawzięcie dyskutowaliście? – spytała słodko, podchodząc bliżej – Może gdzie podziewa się Albus Dumbledore?
Ona jest naprawdę tępa. Nie mamy co robić tylko stać na ŚRODKU korytarza, przed JEJ klasą i rozmawiać gdzie podziewa się nasz dyrektor.
- Nie... - zaczęła Hermiona, odsuwając się od nas – Tak tylko sobie mówiliśmy...
Umbridge zmrużyła oczy bacznie nas obserwując. Wyglądała prawie jak Hermiona kilka minut temu.
- Gdzie są dwaj Weasley'owie?
Zapadła cisza, przerywana jedynie kaszlem Nevilla gdzieś z tyłu.
- Potter? – nauczycielka odwróciła się napięcie – Gdzie oni są?
Harry stał pomiędzy bliźniaczkami Patil, wcześniej posławszy nam pytający wzrok.
- Nie mam pojęcia – wzruszył wolno ramionami.
CZYTASZ
Love From A Slytherin
Fanfiction- Powiesz mi wreszcie czego się tak boisz? "Jego powrotu. Końca świata, w którym nauczyłam się żyć. Śmierci bliskich osób, które kocham. Ciemności, która nas pochłonie. Morderstw i zbrodni, które nadejdą. Wojny, która zaraz się rozpęta" - Pająka Hag...